Wpis z mikrobloga

Ciekawe.
Jak reanimowaliśmy klienta pizzerii Da Grasso w #krakow to nikt lokalu nie zamknął. Leżał sobie martwy facet, jeszcze mu kawałek hawajskiej z ust wystawał, a ludzie w sali obok #!$%@? pizzę ze smakiem. I wchodzili kolejni klienci... i kuchnia pod parą pizzę wydawała...
#999 #wybory #ciszawyborcza #oswiadczenie
  • 49
  • Odpowiedz
Na fejsie mój kumpel skomentował to tak:

Ja pamiętam dwie takie reanimację. Pierwsza w barze mlecznym, w Rynku Podgórskim. My gnieciemy gościa, a nad >naszymi głowami serwują leniwe. A druga to kasynie hotelu Forum. Obok stołu do ruletki. Też nie przerwali gry. >Normalnie gdyby mnie tam nie było to bym nie uwierzył.
  • Odpowiedz
@Korba112: Kiedyś zabezpieczałem paramedycznie imprezę, akurat koło naszego lokalu przejeżdżał skuterzysta i się wywalił. Otwarte złamanie nogi. My oczywiście lecimy na pomoc, układamy/unieruchamiamy i czekamy na pogotowie. Obok grupka gapiów i jeden facet z psem, który podszedł najbliżej. Pies zaczął chłeptać krew z chodnika i zbliżać się do rannego, po uprzejmej prośbie by facet się odsunął i zabrał psa skwitował to hasłem: "ja też chcę sobie popatrzeć".
  • Odpowiedz
@Dzyszla:

Prawdopodobnie zadławienie. Tak wynikało z relacji świadków. Ale równie dobrze mógł zejść na zawał, a zadławić się wtórnie.
Reanimowaliśmy go chyba z godzinę. Ciężko było go udrożnić bo ta pizza faktycznie zalegała w drogach oddechowych. Wyjmowałem ją szczypczykami kawałek po kawałku.
Niestety nie przeżył.
Ale jak miał przeżyć jak nikt nim się nie interesował tylko #!$%@?ł swoją pizzę?
  • Odpowiedz
@Korba112: No tak... Pewnie, gdyby ktoś zobaczył zadławienie i próbował "wydmuchnąć" z niego (jak to się nazywał ten chwyt od tyłu?), to by przynajmniej nawet w przypadku zawału było wam łatwiej, tak myślę.

BTW - jak się dziś sokiem zachłysnąłem, to pół pokoju zaplułem - strasznie nieprzyjemne, a tak łatwo o to.
  • Odpowiedz