Wpis z mikrobloga

You can keep your rings on, it won't matter to me.

Trzeci odcinek #truedetective zwiastuje powrót do formy. Noir dosłownie wylewa się z ekranu, a twórcy ujawniają nam coraz bardziej zepsuty i martwy od środka wizerunek bogatego półświatka Los Angeles. Już jesteśmy na tym etapie, że możemy współodczuwać z bohaterami, wszystkimi, w przeciwieństwie do pierwszego sezonu gdzie wszyscy wskoczyli na pociąg zwany Rust Cohle Motherfuckers, a Marty pozostał w cieniu. Tu każda z czterech postaci wykazuje cechy przez które możemy z nimi sympatyzować (chociaż i tak czuję że Velcoro będzie miał największą bojówkę). Wkradamy się wgłąb bohaterów, zwłaszcza Vince'a Vaughna, na którego słyszałem tyle narzekań - wreszcie zaczyna być interesującą postacią, niejednowymiarową. Jest seks i przemoc, o dziwo powoli zaczynają wkradać się motywy okultystyczne. Klimat jest niepokojący. Ktoś jeszcze ma wątpliwości że mamy do czynienia z tym True Detective który pokochaliśmy rok temu?

Pobierz Joz - You can keep your rings on, it won't matter to me.

Trzeci odcinek #truedetec...
źródło: comment_2HF3iKtKXgLrISw3lIjbjN47EsRXxJgC.jpg
  • 3
Ktoś jeszcze ma wątpliwości że mamy do czynienia z tym True Detective który pokochaliśmy rok temu?


@Joz: Ja mam. Bo nowy sezon jest bardzo słaby. Może na siłę próbują zrobić jakiś klimat ale im nie wychodzi. Farell jeszcze całkiem dobrze na tle reszty bohaterów, pozostali poniżej przeciętnej. Rozumiem, że drugi sezon jest o czymś innym, ale kurde poziom mogli o wiele większy trzymać, zaczynając od aktorów a kończąc na ciekawszej fabule,
@Joz:

w przeciwieństwie do pierwszego sezonu gdzie wszyscy wskoczyli na pociąg zwany Rust Cohle Motherfuckers, a Marty pozostał w cieniu.


Czy tylko ja wolałem Marty'ego? Geez. Dobry, prosty chłop. Widać że gdy już się zaangażował w sprawę to był dobrym detektywem. I nie #!$%@?ł w samochodzie, że czuje psychosferę miejsca. :)