Wpis z mikrobloga

HIPSTER

Lipiec 1951 roku. Wydział Śledztw Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego – Warszawa

Tadeusz miał już dość na dziś. Lekko opuchnięta ręka i podkrążone oczy mówiły wszystko - to była ciężka dniówka. Zwykle trafiali mu się „twardziele”, którzy po kilku lepszych uderzeniach pięścią w twarz miękli niczym sklepowy pączek po ugryzieniu. Czasem Tadek musiał użyć gumowej pały, jednak tym razem trafił mu się twardy zawodnik.

Harcerz był dobrze zbudowany, o ostrych rysach twarzy i włosami koloru mahoniu. Miał 19 lat, ale wyglądał na więcej. Życie w powojennej Polsce zmusiło go do ciężkiej pracy fizycznej i walce o przetrwanie. Chłopak pochodził z rodziny inteligenckiej. Matka, wykładała na uniwersytecie a ojciec był urzędnikiem w przedwojennej Polsce. Oboje zginęli pod koniec wojny. Kazik po wojnie zaczął udzielać się w organizacji harcerskiej. Dzięki swojej odwadze i wytrwałości został zauważony przed szefostwo. Wkrótce, wstępując do „Orląt”. Komuniści w tym czasie rozwiązali tradycyjne Polskie harcerstwo i zastąpili je modelem socjalistycznym, na który organizacje harcerskie nie zgadzały się. Przysięgali przed wojną inaczej, jak komuchy chciały.

Niestety, teraz siedział przywiązany do krzesła w ciemnej celi. Ktoś zdradził jego, jego kolegów i ojczyznę. Siedział a krew kapała mu z pękniętego łuku brwiowego i rozciętej wargi. Oko już dawno przestało widzieć - przez spuchnięty policzek. Kazik przysiągł, że nie wyda kolegów, choćby miał umrzeć. Rozmyślając nad losem jego kochanego kraju i bolących żebrach zasnął. Gdy obudził się stał już przed nim Tadeusz. Uśmiechnięty z papierosem w ustach i gumową pałą w prawej ręce.
- No i jak nocka minęła, harcerzyku? Spanie na krześle nie jest chyba takie złe, co?
- Nie jest tak tragicznie. Ale mogli byście choć kocyk dać bo po rajtach ciągnie w tych waszych kazamatach – odpowiedział Kazik z lekkim uśmieszkiem.
W tym momencie na plecach wylądował mu gumowa pałka. Chłopak nie mógł przez krótką chwilę złapać powietrza po tak silnym ciosie.
- Czyli mówisz, że przemyślałeś sprawę i chciałbyś do domu wrócić, do kolegów, do ciepłego łóżeczka? W takim razie powiedz mi, to czego nie chciałeś wczoraj a jeszcze dziś pójdziesz do domciu. Słyszałeś, żeby wasza organizacja współpracowała z niejakim Adamem?
- Nie znam żadnego Adama, #!$%@? się – odpowiedział Kazik niemalże szeptem, żeby nie pokazać jak bardzo bolą go żebra.
- Czyli to będzie długi dzień – powiedział Tadeusz i dmuchnął papierosowym dymem w twarz chłopakowi.

Dzień chylił się ku końcowi. Słońce zrobiło się już czerwone i było nisko nad budynkami. Oświetlało siedzącego z opuszczoną głową Kazika. Widział swój cień okraszony plamą krwi, własnej krwi. Do celi wszedł przełożony Tadeusza.
- No i jak poszło? – spytał zaciekawiony.
- Chłopak nic nie wie.
- A próbowaliście wszystkiego?
- Tak. Bicie po twarzy i ciele nie pomogło. Pięty tak mu obiłem, że przez miesiąc nie będzie mógł chodzić kiedy …
- A skąd wiecie, czy w ogóle stąd wyjdzie – zaśmiał się przełożony przerywając.
- Przy tak intensywnym przesłuchaniu tylko dureń by się nie przyznał. Ten tu jest niewinny i głupi w dodatku. Kiedy przyłożyłem mu do skroni pistolet, powiedział po raz ostatni, że nic nie wie i że mogę go zabić, jak chcę – orzekł w wesołym tonie Tadek.
- Wierzę ci. Przenocujcie go jeszcze na krześle a rano #!$%@? za miasto. I nie szczędźcie mu kopniaków. Harcerzyna #!$%@?! – splunął przełożony.
- Jeśli przeżyjesz noc, to jutro cię chłopaki skatują za miastem. Trzeba było się przyznać.

Kazik tylko podniósł ostatni raz brew, żeby dobrze się przyjrzeć temu #!$%@?. Przysiągł sobie, że zapamięta jego twarz do końca życia.

Lipiec 2015 roku. Żoliborz - Warszawa

Kamil siedział na balkonie, palił e-papierosa i przeglądał gazetę. Chciał się oduczyć palenia, żeby zaoszczędzić pieniądze. Okazało się jednak , że cyfrowe fajki nie są ani fajne, ani tanie. #!$%@? sytuacją przeglądał kolejne strony gazety.
- Same bzdury tu piszą – pomyślał – sonda leciała 9 lat na kres układu słonecznego a o ni o in vitro, leniwych grekach i PO piszą.
- #!$%@?, gdzie ja żyję?! – zaklął głośno odkładając gazetę i wstając z krzesła.

Kiedy parzył kawę, kolejną, trzecią a może nawet piątą tego dnia, usłyszał dźwięk odebranego maila w telefonie. Typowy dla telefonu z Windowsem „rdyyyn”. Dobrze znał ten dźwięk i wiedział co oznacza. Na ten adres raczej oponeo nie wysyłało informacji o promocji. Kamil zaczekał, aż kawka w kawiarce zaszumi, wyłączył gaz i poszedł po telefon. Odczytał wiadomość i podszedł do laptopa. Pobrał zaszyfrowany w TrueCrypt kontener i odczytał jego zawartość.

„Targówek, Błotna 46 mieszkanie 19 – z pozdrowieniami od Kazimierza”
Załącznik zawierał też zdjęcie, które Kamil wydrukował.

Następnego dnia ranek był raczej deszczowy i niemiły, ale on wiedział, że są miejsca na ziemi, gdzie jest gorzej. Najbardziej #!$%@?ł go brak papierosów a deszcz jeszcze bardziej potęgował pragnienie zapalenia choćby jednego, choćby Mocnego czy innego Fajranta, o Camelach nie wspominając. Na Targówek tylko 19 jedzie a do tego pada. Kamil założył więc dżinsowe spodnie, trampki i czarną bluzę z kapturem z napisem na plecach Red is Bad. Reklamówkę z popularnego sklepu zawiną w tobołek i schował za pazuchę. Wychodząc z mieszkania sprawdził czy aby na pewno zgasił światło.

Tadeusz tego dnia był zadowolony jak nigdy. W jego sprawie zapadł wyrok skazujący w zawieszeniu. Raczej jako dziadek nie planował podobnych czynów jak przed sześćdziesięcioma laty, wiec więzienie mu nie groziło. Dodatkowo wczoraj listonosz przyniósł emeryturę. Nic tylko zaśpiewać „ wesołe jest życie staruszka” – pomyślał i zaśmiał się sam do siebie. Obiecał sobie, że jak wszystko się ułoży to wybierze się na obiad do przytulnej restauracyjki do której lubił chodzić z żoną, kiedy jeszcze żyła.

Ranek dziś był deszczowy i nieprzyjemny, ale jemu nic nie mogło popsuć humoru. Miał założyć swój sweterek z szetlandu i ładną koszulę, ale dziś przez deszcz będzie musiał wyciągnąć stare palto i kapelusik z szafy i przykryć swój elegancki wygląd tym starym brązowym prochowcem. Kiedy nałożył na głowę kapelusz, zapiął płaszcz usłyszał dzwonek do drzwi.
- A kogo diabły niosą – pomyślał – pewnie natrętni dziennikarze, albo sąsiad, on zawsze w nieodpowiednim momencie się zjawia – skrzywił się na samą myśl o tym przygłuchym sąsiedzie z naprzeciwka.
Dzwonek zdzwonił jeszcze raz. Tym razem jakby nieco dłużej.
- Już idę, już idę! – krzyknął.
Kiedy otworzył drzwi zobaczył młodego mężczyznę. Wyglądem przypominał mu pewnego chłopaka, którego niegdyś katował w piwnicach aresztu śledczego. Szczupły z rudawą brodą, tyle że w tamtych czasach tylko mnisi chodzili w kapturach.
- To mógłby być on – pomyślał i zaśmiał się w myślach.
- Czy mam przyjemność z panem Tadeuszem? – spytał mężczyzna
- Tak, a o co chodzi?
- Pamięta pan niejakiego Kazimierza, harcerza? – spytał stanowczym tonem.
- #!$%@? gnoju bo zawołam policję i psem poszczuję – zagroził wściekły Tadek.
- Kazimierz przesyła panu pozdrowienia – odparł młody mężczyzna, wyciągając reklamówkę z za bluzy.
Włożył doń rękę, podniósł do góry i wypalił prosto w oko Tadeuszowi. Tak, w reklamówce miał schowany pistolet. Smith & Wesson kaliber .40. Tadek upadł na podłogę. Kamil wypalił jeszcze raz – dla pewności.
Obrócił się na pięcie, rozglądając czy na pewno nikt nie widział i udał się szybkim krokiem w swoją stronę. Po drodze wstąpił do kiosku po papierosy, ulubione Radomskie z filtrem. Ten dzień podobał mu się.

Po powrocie do domu, włączył MacBooka, uruchomił przeglądarkę internetową i zaczął w końcu czytać wartościowe informacje o aferach, niezadowoleniu społecznym, o polityku, który przez 30 lat nie sprzedał się i oglądał śmieszne kotki – tak bardzo je lubił….

Wszelkie podobieństwo do osób, miejsc i sytuacji jest przypadkowe.

To moje pierwsze opowiadanie o mścicielu hipsterze, wiec bądźcie wyrozumiali ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#zerthimonpisze #opowiadanie o #ubek #windowsphone #macbook a poza tym to #niewiemjaktootagowac
  • 5