Wpis z mikrobloga

Po chwilowej nieobecności wracamy z kolejną relacją z podróży. Tam razem wybór padł na Kijów, a przede wszystkim Czarnobyl.

Czarnobyl- dla jednych miasto strachu i grozy, dla drugich pełne tajemnic niezwykle fascynujące miejsce. A jak jest w rzeczywistości? Przeszło miesiąc temu całą ekipą Join The Trip postanowiliśmy odwiedzić Prypeć i okolice reaktora, gdzie 29 lat temu nastąpiła katastrofa.
Fakty:
Wybuch reaktora nie miał nic wspólnego z wybuchem jądrowym. W rzeczywistości była to eksplozja najpierw pary, a następnie wodoru, który zniszczył budynek czwartego reaktora. Uszkodzenie konstrukcji umożliwiło wniknięcie powietrza do wnętrza reaktora, co z kolei spowodowało zapłon kilku ton bloków grafitowych izolujących reaktor. Pożar, trwający 9 dni, uwolnił do atmosfery ogromną ilość izotopów promieniotwórczych.

Wejście do ZONY możliwe jest jedynie z przewodnikiem. Nielegalne wtargnięcie może skończyć się karą grzywny oraz wydaleniem z obszaru.

Każdy z mieszkańców Polski narażony jest na dawkę promieniowania rzędu 2,6-3,2 mSv rocznie. Średnia zmierzona dawka na świecie wynosi 2,4 mSv/rok. Co ciekawe w Finlandii poziom promieniowania wynosi około 7-7,5 mSv rocznie – jest to wynik zbliżony do średniej z aktualnych pomiarów dokonanych na terenie Czarnobyla (miejsca bardziej i mniej skażone). Krótkotrwały pobyt w Zonie nie zagraża zdrowiu i życiu turystów, zwłaszcza że dawka śmiertelna dla człowieka to około 2-3 Sv (2000-3000 mSv) przyjętych w krótkim czasie.

Oglądając filmy, czytając artykuły na temat Czarnobyla nie sposób opisać uczucia, które ogarnia. Pustka (przecież jeszcze 30 lat temu, tętniło tam życie) połączona z triumfem natury. Niesamowitym przeżyciem było wejście do opuszczonego przedszkola czy szkoły. Rozrzucone książki, maski gazowe, lalki... Jakby czas stanął w miejscu. Kulminacyjnym momentem okazało się wejście na dach najwyższego budynku w Prypeci (18 piętro), gdzie mieliśmy widok na elektrownię oraz sarkofag.

Jako, iż jesteśmy fanami klimatów STALKERA i motywów postapokaliptycznych nie omieszkaliśmy wykonać paru fotek. Opuszczone budynki świetnie się sprawdziły i udało się nam ustrzelić parę dobrych ujęć.
W ciągu jednego dnia bardzo ciężko jest zobaczyć wszystko, jednakże sam fakt przebywania kilku godzin w miejscu tak znanym i o takich historii zapada w pamięci.

Wyprawę do Czarnobyla połączyliśmy z kilkudniowym zwiedzaniem Kijowa. Wbrew obiegowej opinii, nie czuliśmy się zagrożeni, zważywszy na fakt iż hotel mieliśmy na samym Majdanie. O samym mieście i Ukraińcach należy się osobny wpis.

#jointhetrip #czarnobyl #ukraina #podroze
JoinTheTrip - Po chwilowej nieobecności wracamy z kolejną relacją z podróży. Tam raze...

źródło: comment_SuQLnIhDsfpDXLXD8oM9O41WyQUwgajq.jpg

Pobierz
  • 4