Wpis z mikrobloga

Idę z psem do parku. Spuszczam go ze smyczy. Biega tu, biega tam. Ja kręcę się między drzewami. Szukam patyczka. Szukam tu, szukam tam. Wreszcie znajduję idealny. Wołam psa.
- Zobacz - mówię do niego. - Widzisz, jaki mam patyczek?
Pies zaczyna skakać. Merda ogonem.
- Wspaniały - szczeka. - Daj mi go. Daj mi ten patyczek.
- Widzisz, jaki mam patyczek?
- Jezu, Jezu, Jezu. Daj go, daj go. Daj mi patyczek.
Rzucam patyczek, a pies biegnie za nim i przynosi mi w pysku.
- A widzisz to? - pytam psa. I pokazuję mu gałąź. - Zobacz, ile na tym jest patyczków.
- O #!$%@?, o #!$%@? - szczeka pies. I merda ogonem. A ogon mało mu się nie urwie.
- Widzisz, ile jest patyczków na tej gałęzi?
- Jezu, widzę. Ile patyczków. Daj mi tę gałąź. Daj mi, daj mi, daj mi.
Idę dalej, a pies biegnie za mną. I merda ogonem, merda z całych sił.
- He, he - mówię. - A widzisz to drzewo?
- Jezu, Karol - szczeka pies. - Jezu, Jezu, Jezu.
- Widzisz, ile gałęzi jest na tym drzewie?
- #!$%@? mać, zaraz się zsikam chyba.
- Widzisz, ile patyczków jest na gałęziach tego drzewa?
- Matko Boska, Matko Boska Częstochowska - szczeka pies. I merda ogonem coraz szybciej.
- CZY WIDZISZ, ILE PATYCZKÓW JEST NA TYM DRZEWIE? - mówię do psa, a on macha ogonem tak szybko, że odrywa się od ziemi niczym helikopter i wzlatuje do nieba. I leci wysoko ponad drzewami w stronę Rembertowa. I szczeka wesoło. A ludzie w parku otwierają parasole.

#mrozinski #heheszki
  • 1