Wpis z mikrobloga

Hej mirasy. Sprawa jest rozwojowa. Obdzwoniłem trochę rodziny i okazało się, że siostra mojej babci pamięta historie uratowania tego rodzeństwa. Część młodszego pokolenia rodziny tylko słyszała z opowiadań. Marian i Zosia - bo takie mieli imiona - przyjeżdżali od czasu do czasu do mojej świętej pamięci babci i dziadka. Babka cioteczna w skrócie mi opowiedziała, że pradziadkowie rzeczywiście uratowali dwójkę dzieci ryzykując życiem własnej rodziny. W podzięce otrzymali kawałek ziemi. Zosia mieszka/ła przez dłuższy czas w Izraelu, a konkretnie w Hajfie. Prawdopodobnie pracowała jako stomatolog, ale to niepotwierdzone. Jest również duże prawdopodobieństwo, że zachowały się zdjęcia, które są mi potrzebne.

#orzelimenora