Wpis z mikrobloga

Ide na pocztę odebrac polecony. Jak zawsze płonna nadzieja, że może tym razem uda mi się załatwić sprawę od ręki. Rozglądam się, kolejka standardowo dluga w #!$%@?. Czynne dwa z trzech okienek. Przy trzecim siedzi babka i udaje, że cos klepie w komputer. A tak naprawde pewnie w #!$%@? wali i klepie pasjansa. Napewno mają niepisaną zasadę na nieformalną przerwę. I tak staje na końcu tej jebitnej kolejki z poczuciem najgorzej z mozliwych marnowania czasu. Fart że obowiązuje system jednej kolejki, bo zawsze wybieralem tą która w ogóle nie poruszala się do przodu. Jeden pech mniej. Po "chwili" nadchodzi moja kolej. Zaczynam załatwiać swoją sprawe kątem oka lookając na babkę z nie czynnego okienka. Zaczyna wykonywać nerwowe ruchy - pewnie wyczuła, że za dlugo wali w #!$%@? i zaraz kolezanki się #!$%@?ą źe za długa przerwa. W końcu otwiera okienko ale ja mam to w dupie bo załatwiłem już swoją sprawę. Zadowolony odwracam się w kierunku wyjścia i ogarnia mnie kolejny #!$%@?. Za mną tylko 3 osoby w kolejce. A wystarczyło przyjść 45 minut później by załatwić swoją sprawe z marszu. I tak prawie za kazdym #!$%@? razem!
Czy tylko ja mam z pocztą nie po drodze??

#gorzkiezale
  • 3
@Bossy: tylko Ty. U mnie na poczcie nie dosyć że miło to jeszcze szybko. Pewnie, trafiają się kolejki na kilkanaście lub kilkadziesiąt osób, ale są numerki i wiem czy mogę wyskoczyć na chwilę czy lepiej stać i poczekać.
@Vladimir_Kotkov zazdroszcze numerkow. U mnie jeszcze na to nie wpadli. Malo tego zawsze jak już mysle że prawie jestem u celu to trafi się kobitka w srednim wieku która wyjmie ze swej magicznej torby stos listów poleconych i zejdzie jej przy okienku czasu za pieciu petentów.