Wpis z mikrobloga

Od jakiegoś czasu można zaobserwować zauroczenie Wykopu postacią Janusza Tracza z polskiej telenoweli "Plebania". Choć sam serial reprezentował dość niski poziom, jak wszystkie opery mydlane zresztą, to jednak ta postać stworzona przez pana Dariusza Kowalskiego barwnie odróżniała się od pozostałych. Stworzona wręcz jako pastisz stereotypowych czarnych charakterów, antybohater pozbawiony serca i skrupułów, pół-gangster pół-biznesmen, jednakże Janusz Tracz bardzo szybko okazał się postacią o kilku twarzach. Cynizm i brak litości podyktowany był pragmatyzmem a im dłużej człowiek wsłuchiwał się w wypowiadane przez niego kwestia można było odnaleźć w nim uosobienie kapitalizmu.

Na głównej wisi filmik pokazujący w jaki sposób Janusz Tracz wgniatał swoich przeciwników w podłogę, a i parę tygodni temu na mirko pojawił się pomysł na stworzenie serialu spin-offu skupiającego się na postaci Janusza Tracza. Ot, pomysł-żart jak każdy inny, tak jak parę miesięcy temu #rodzinaprzestepcza. Kupa śmiechu, ale bez żadnych szans na powstanie.

Ale tak w zasadzie... to dlaczego by nie? Popełniłem długi tekst na temat analizy za i przeciwów.

Polska telewizja przeżywa w tym momencie kryzys, i to nie tylko ta publiczna za sprawą nagłego upolitycznienia, ale też wszystkie prywatne. Ludzie przestają to oglądać. Co porównując do rynków zachodnich jest sytuacją śmieszną, gdzie telewizja przeżywa swój drugi złoty okres. W poszukiwaniu dobrej historii ludzie chętniej sięgną po dobry serial, niż po książkę lub film. Sami twórcy coraz chętniej idą właśnie w tym kierunku - serial, nawet jednosezonowy, jest o wiele dłuższy niż film, przez co pozwala na zawarcie większej ilości wątków i dogłębniejsze rozwinięcie postaci. Ewoluował w formie, bowiem nie jest już zlepkiem scen ludzi rozmawiających w różnych lokacjach, ale niekiedy wręcz artystycznym dziełem sztuki. Jednak w żaden sposób nie przekłada się to na polski rynek. Seriale w Polsce dzielą się na: te oglądane przez nasze mamy i babcie, oraz te których też się nie da oglądać, ale akurat nie ma się siły przełączyć. Był w ostatnich latach tylko jeden taki który przychodzi mi do głowy, co łączył w sobie faktyczną jakość produkcji i stałą widownię która domagała się nowych odcinków - Czas honoru. Poza tym istnieje w Polsce nisza, której nikt w tym kraju nie umie wykorzystać - począwszy od telewizji publicznej, po TVN i Polsat, a nawet HBO: Wataha miała jakiś tam potencjał ale ostatecznie ssała pałkę. Twórcy więc chwytają się już najniższej formy ratunku - polskie wersje zagranicznych produkcji, najlepiej kryminałów bo wiele nie trzeba zmieniać. Ale jak na złość nawet to się nie przyjęło, czy to Pakt produkcji HBO, czy Zbrodnia od AXN (oba remake'i skandynawskich seriali).

W czym problem? Czy polski widz tak bardzo się różni od amerykańskiego? Wszak większość młodych ludzi, uznawanych za kreatorów tego co modne, zachwyca się stale Breaking Bad i Fargo. Gra o Tron albo House of Cards to rozrywka dla całej rodziny ściągająca przed ekran kilka różnych pokoleń. Czego więc brakuje polskim tworom? Powiedziałbym, że naturalności. Polskie stacje telewizyjne mylą tęsknotę polskiego widza za zachodnią jakością produkcji z tęsknotą za zachodnimi, wyolbrzymionymi realiami. Gdy więc widzę polskiego "detektywa" badającego w zespół z "koronerem" denata, posługując się przy tym wielkomiejskim slangiem i zachowaniem sztuczniejszym niż hollywoodzki uśmiech to coś się we mnie przewraca. Naśladownictwo, które w przypadku Olgierda Halskiego było czymś świeżym i do zaakceptowania, ale później zarówna Glina jak i Pitbull czy nawet Oficer potrafili się dostosować się do rynku. Ale to się teraz najwyraźniej nie sprzeda. Alternatywa tym bardziej.

Potrzebny jest zatem serial robiony po zachodniemu, ale nie bezmyślnie małpujący go. Ze stałą, wielowątkową historią misternie rozwijaną z odcinka na odcinek, z sezonu na sezon. Z bohaterami z prawdziwymi emocjami, motywacjami i ambicjami, a nie kartonowymi wycinankami z dialogami pisanymi przez generator tekstu. Jednocześnie musi zachować ten pierwiastek polskości, coś co wskazywałoby że jest to nasze, przez nas zrobione, a nie jest tanią formą naśladowania lepszych. Serial o Traczu mógłby właśnie taki być.

Jak ja to widzę? Tracz zostałby pierwszym polskim anty-bohaterem z prawdziwego zdarzenia. Typ bohatera, który na zachodzie pojawia się w praktycznie każdej nowej produkcji (Sopranos, Breaking Bad, House of Cards, House MD, Hannibal, Boardwalk Empire, i wiele, wiele innych) a w Polsce praktycznie nie istnieje. Wszak widzowie chcą oglądać wyłącznie utalentowanych i pięknych lekarzy w lśniących kitlach, prawników w swoich gustownych kawalerkach i samochodach albo gliniarzy z wewnętrznymi demonami ale jednocześnie niezachwianym kręgosłupem moralnym. Nuuuuuuuuuuda!

@Songox25 proponuje serial o początkach Tracza w czasach głębokiego PRL-u. I jest w zasadzie dobry kierunek. Ja proponowałbym dwie osie czasowe będące kręgosłupem całej historii: jedna osadzona we współczesności, będąca dokończeniem jego historii ("nagłe" zakończenie Plebanii pozbawiło widzów konkluzji tej postaci) i druga, pokazująca jego początki w bezwzględnym świecie przestępczym.

Dlaczego to miałoby się udać?
Komuna to wyjątkowo nośny i niezwykle ciekawy fragment polskiej historii. Od jej zakończenia minęło 26 lat czyli już jedna pełna generacja, jednakże bezowocnie szukać jakichś współczesnych dzieł dziejących się w tamtym okresie. Nie dziwota - byliśmy tym katowani wcześniej. Ale dla dużej ilości widzów, prawdziwa komuna to albo mgliste wspomnienie dzieciństwa, albo coś czym straszyli rodzice. Młodzi ludzie nie mają świadomości realiów tamtych czasów, jedynie to co, wcześniejsze pokolenie im przekazało. Serial z aspektem historycznym polskich lat 80. ubiegłego stulecia to nisza która aż się prosi o wypełnienie. Pokazanie że życie w tamtych czasach, niby nie różniło się tak bardzo od współczesności, lecz mimo wszystko zmieniło się nie do poznania. Ale przecież jest tyle seriali i filmów z tamtej epoki które dość barwnie oddają tamte czasy, to one nie wystarczą? Nie. Potrzeba czegoś świeżego, czegoś z obiektywnym spojrzeniem na przeszłość. A spoglądać musi ktoś z teraźniejszości, ktoś kogo ludzie znają. I tutaj do gry wchodzi Tracz.
Bo gdyby się tak zastanowić, to po co komu potrzebny jest ten Tracz? Naprawdę czy to konieczne tak odgrzewać stary kotlet z Plebanii, czy nie można by stworzyć nowej historii, z nowymi bohaterami? Po prawdzie to niby można, ale pójście w Tracza to o wiele lepszy pomysł. Istnieje szansa że nowa postać się nie przyjmie wśród widzów, plus trzeba poświęcić dużo czasu na jej rozwinięcie (a w polskich warunkach nawet więcej niż normalnie). A Tracz jest znany. Tracz, dobrze bądź źle jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w polskiej współczesnej telewizji. Nawet ludzie którzy Plebanii nigdy nie oglądali, gdzieś kiedyś osłuchali się z tą postacią i wiedzą że jest on pozornym uosobieniem diabła. Istnieje ponad 1500 odcinków rozbudowywania jego postaci. Teraz wystarczyłoby 50 na odwrócenie jego postrzegania.

Co byłoby potrzebne?
Czyli mamy dwie osie czasowe - jedna to okres od lat 80' do przemian ustrojowych i początków lat 90', pokazująca przemianę Tracza. Aby uczynić z niego prawdziwego anty-bohatera, należy rozpocząć od jego niewinnej strony, pokazać powolny rozkład moralności i ukształtowanie się żelaznego charakteru legendarnej postaci. Widz musi zrozumieć co kierowało Traczem i dlaczego podjął on wszystkie decyzje w jego życiu które doprowadziły go do bycia hrubielowskim gangsterem, więcej - widz musi czuć że są one uzasadnione, musi utożsamiać się z nimi i popierać je, mimo powolnego upadku jego dobrej strony. Szmuglowanie fajek przez granicę? A może radzieckie prostytutki? No nie powiecie mi że nie brzmi kusząco montaż pokazujący Tracza liczącego hajs w takt muzyki z epoki. Możliwości jest nieskończenie dużo. Druga oś to współczesność, ale z którego miejsca? Moim zdaniem, mocne byłoby zrobienie przeskoku czasowego i pokazanie Tracza w więzieniu - ograbionego ze swojej godności. Nie ma nic i teraz musi odłożyć swoją chłodną fasadę i dostosować się aby przeżyć. Załatwia to nam dwie sprawy: jedną to wyeliminowanie wszystkich aktualnych wątków z Plebanii, skoro Tracz już nie mieszka na tej wsi to pozostałe historie z nią związane nie mają znaczenia. Można by wracać do Tulczyna przez retrospekcje po to, aby odpowiedzieć na pytanie: jakim cudem najtwardszy z polskich gangsterów wreszcie trafił za kratki. I w jaki sposób go to zmieni? Czy wyjdzie? Druga sprawa jest ważniejsza - przywrócenie Dariusza Kowalskiego. Mimo że pisałem wcześniej, że dałoby się go jeszcze odpowiednio odmłodzić, byłoby to nierealne finansowo aby dokonywać metamorfozy w każdym odcinku. Lepiej pogodzić się z duchem czasu i pozwolić panu Dariuszowi odegrać Tracza fenomenalnie podczas jego późniejszych scen, a rolę młodego rekina powierzyć jakiemuś zdolnemu aktorowi młodego pokolenia. Zdolnemu na tyle aby był w stanie odtworzyć niuanse aktorstwa pana Kowalskiego.
Jednakże samym Traczem serial się nie obroni. Potrzebne byłyby także postacie drugoplanowe z krwi i kości. Łatwo jest być najzdolniejszą osobą w obsadzie gdy wszyscy inni grają jak drewno, bo mają jednowymiarowe role, ale aby wznieść na wyżyny wszyscy muszą reprezentować równie wysoki poziom. Potrzebne byłyby osoby które kształtowałyby postać Tracza na każdym kroku. Jego rodzina, która przecież kiedyś gdzieś tam istniała. Może to oni byli jego motorem napędowym, pierwszym wytłumaczeniem potrzeby władzy (ponieważ jak na razie jest za mało nawiązań do Breaking Bad). Może najlepszy przyjaciel z dzieciństwa który poszedł do seminarium, ale przez chłodniejący stosunek Janusza do Kościoła ich relacje pogarszałyby się, aż do stania się zażartymi wrogami? A może postać księdza który okazałby się skończonym #!$%@? aby dać powód nienawiści do tej instytucji? Albo zaskakujący towarzysz z więziennej celi, z którym Janusz stworzyłby nietypową więź. Pomysłów jest wiele.
Kolejnym aspektem jest jakość produkcji. Zatrudnienie zdolnych aktorów, chętnych scenarzystów to nie wszystko. Diabeł tkwi w szczegółach. Potrzeba by było sypnąć odrobinę więcej kasy, aby mieć dobre zdjęcia i dobry dźwięk, a to wszystko pocięte z dobrym montażem. To, że polski widz jest przyzwyczajony do produkcji które traktują te elementy po macoszemu, jest wynikiem tego że nie ma porównania. Bo tak po prostu jest, że skoro "polskie, to znaczy gorsze". Należy pokazać siłę polskiego fachu produkcyjnego. Która przecież ciągle istnieje do jasnej cholery, za nią przecież dostaliśmy Oscara parę lat temu, a nie za spisek amerykańsko-żydowski.

Co można zrobić?
Dobra, ja tu trochę pijackie pitu-pitu, ale konkretów zero. Czy ten projekt miałby szansę na realizację? Ech, dziwniejsze rzeczy się zdarzały, więc czemu nie. Zbyt wiele rzeczy, które pierwotnie były żartami stawały się ciekawą rzeczywistością, więc nie pozwolę sobie na stuprocentowy sceptycyzm w tym przypadku. Ale można tu sobie snuć historie ile wlezie, to jest proste. Najtrudniejszym etapem jest odpowiednie sprzedanie projektu. Napisać scenariusz potrafi dosłownie każdy, ale doprowadzić go do realizacji - to udaje się nielicznym. W tym jednak konkretnym przypadku, nawet nie ma co jeszcze brać się za scenariusz. Serial Plebania jest produkcji TVP S.A. i Besta Film, w związku z czym wszelkie prawa autorskie do postaci Janusza Tracza pozostają w ich posiadaniu. Wystarczyłaby ich zła wola, aby zabić taki projekt na zawsze. Należałoby więc przekonać osoby za to odpowiedzialne, że taki projekt miałby szanse powodzenia. Można sobie snuć pomysły na historie, na postaci, na rozbudowanie takiego świata przedstawionego, w tym nie ma nic złego. Jednak ważniejsze to "zrobić jakiś hałas", pokazać że ludzie byliby skłonni obejrzeć taki dziwaczny eksperyment: na kanwie smętnej telenoweli nakręcić spin-off ukazujący brutalność systemu i negatywnego bohatera w pozytywnym świetle. O tęsknocie za Traczem robi się co raz głośniej w polskim internecie, nawet i poza wykopem więc dlaczego by nie rozdmuchać tego kompletnie, póki temat jeszcze się nie znudził internautom. Udowodnić, że nie jest to kolejny mem który siłą rzecz umrze po paru tygodniach, ale rzeczywista chęć zmiany oblicza polskiej telewizji. W najdziwniejszy, możliwy sposób, ale właśnie takie oblicze powinna mieć rewolucja. Więc piszcie, dyskutujcie o tym ile wlezie, przekonujcie znajomków, używajcie do tego mediów społecznościowych, twórzcie memy i pasty o najtwardszym z polskich biznesmenów któremu niejaki Waldemar Jaroszy mógłby sznurówki wiązać w markowych skórzanych butach. Dajcie się zauważyć decydentom z TVP.

W skrócie:
Argumenty za stworzeniem serialu o Traczu:

- potwierdzenie misyjności TVP poprzez wyprodukowanie oryginalnej polskiej produkcji stojącej na wysokim poziomie

- wstrzelenie się w niszę jaką jest brak współczesnych produkcji dziejących się w czasach PRL

- wstrzelenie się w niszę i dostosowanie rynku do młodszego widza który kieruje się w stronę zachodu w poszukiwaniu wartościowych historii

- serio, dobra historia w serialu w dzisiejszych czasach to jest nisza, więc jak to świadczy o poziomie polskiej telewizji który trzeba ratować

- reaktywowanie quasi-kultowego choć sprawdzonego serialu jest tańsze i bezpieczniejsze niż zupełnie nowa historia

- postać Janusza Tracza jest za dobrze skonstruowana aby poszła na zmarnowanie

- ból dupy ludzi którzy nie wierzyliby w ten pomysł od początku


Argumenty przeciw:

- koszty produkcji: nie można by tego projektu zrobić na pół gwizdka, więc należałoby wydać na to odpowiednią sumę pieniędzy, ale to w sumie nie jest zmartwienie patrząc ile hajsu zostało utopione w projekt "Bodo", którego w zasadzie nikt nie chce oglądać. Tutaj wystarczyłoby mądrzej zarządzać pieniędzmi.

- czy fascynacja Traczem nie minie za szybko?

- młodych ludzi nie trzeba by wiele przekonywać do oglądania, jeżeli produkcja trzymałaby poziom, bardzo szybko przeskoczyliby pierwotną barierę "eee, to jest serial na podstawie Plebanii? tej Plebanii?", ale większą część stanowią jednak widzowie dojrzalsi, starsi. ryzykowne byłoby dodawanie bardziej obrazoburczych treści do spinoffu serialu którego wartka akcja dotyczyła głównie problemów rozgrzeszania i tego czy kwiaty w kościółku są podlewane. ale bez ryzyka nie ma zabawy.

- czy pan Dariusz Kowalski byłby skłonny wrócić do tej roli? Bez niego nawet nie wyobrażam sobie dalszych dywagacji na ten temat?


Zapraszam do dyskusji.

#seriale #janusztracz #tracz #plebania
Joz - Od jakiegoś czasu można zaobserwować zauroczenie Wykopu postacią Janusza Tracza...

źródło: comment_cQu9dyt1WNs1fiADZWpdv5jL15T6l0qF.jpg

Pobierz

Tak z ręką na sercu, oglądał(a)byś serial o Januszu Traczu?

  • Jeszcze jak 72.2% (3202)
  • Żarty powinny pozostawać w sferze żartów, więc nie. 27.8% (1235)

Oddanych głosów: 4437

  • 66
@Joz: Tracz w więzieniu to byłaby nuda. Ja bym widział to tak: Tracz w jakimś pałacyku na prowincji wtajemnicza swojego syna w swoje interesy, chce żeby przejął po nim biznes. Co jakiś czas Tracz opowiada swojemu synowi jak dorobił się swojego majątku i pozycji, czyli flashbacki z przełomu lat 80 i 90. We współczesności Tracz jak zwykle miałby problemy z policją itp. pod koniec sezonu mogliby go złapać. Tak patrząc na
@Joz: Ja myślę, że można by zrobić te linie czasowe trochę, jak Wikingów. Pierwsze sezony ukazują życie w PRL, a powiedzmy w 3 przechodzimy do Tracza w więzieniu, gdzie zza krat stara się powoli odbudowywać swoje imperium. W takim układzie w późniejszych sezon można by przedstawić wiele postaci, które weszłyby na pierwszy plan (chociażby syn pana Janusza).
@Joz: Wszystko to byłoby świetne z odpowiednią dozą dystansu i poczucia humoru, jednakże takiego poczucia humoru, żeby faktycznie bawiło. Nie rozumiem dlaczego polscy filmowcy nie potrafią skonstruować faktycznie śmiesznego filmu. Kiedyś to się udawało, a teraz ewoluowało w strzelanie jakimiś nieśmiesznymi tekstami z internetu. Każdy dobrze wie, że serial o Traczu nie może być w pełni poważny. Niech serial zdaje sobie sprawę, że jest on spinoffem opery mydlanej. Nie mówię tu
Potrzebny jest zatem serial robiony po zachodniemu, ale nie bezmyślnie małpujący go. Ze stałą, wielowątkową historią misternie rozwijaną z odcinka na odcinek, z sezonu na sezon. Z bohaterami z prawdziwymi emocjami, motywacjami i ambicjami, a nie kartonowymi wycinankami z dialogami pisanymi przez generator tekstu.


@Joz: Szkoda tylko że jak na razie jedyne seriale jakie powstają to jakieś cholerne miłosne telenowele w stylu G jak Gówno, Setna miłość, Na niewspólnej, Barwy nieszczęścia,
@Joz: Zajebista analiza, serio. Mogli by to umieścić bez wstydu w jakimś szanującym się czasopiśmie o telewizji i kinie.

Oczywiście popieram całą inicjatywę. Gdyby zobaczyć dobry serial o polskiej rzeczywistości z amerykańskim rozmachem, to byłby to majstersztyk. Za Meksykanów mogli by u nas robić Ukraińcy, a Tracz przez swoją działalność mógłby mieć powiązania z radziecką armią.

Wyobraziłem sobie zajebistą scenę, gdy polska milicja chce go jakoś złapać za przemyt, ale on
S.....5 - @Joz: Zajebista analiza, serio. Mogli by to umieścić bez wstydu w jakimś sz...

źródło: comment_vaVWhBz1NGl22ARVNvXKM2ED7K60t9wQ.jpg

Pobierz
@SuchyBatman: Anime - to po japońsku skrót od animacja - więc w sumie dlaczego nie? To mogłaby być podwójna rewolucja w telewizji, animacja lub kreskówka dla dorosłych na kanwie postaci z telenoweli!

Woah, kiedy to zapisałem, wydaje mi się jeszcze lepsze. Łatwiej odwzorować młodego Tracza chociażby.