Wpis z mikrobloga

Krótkie #coolstory ze #studbaza.

Mamy na roku takiego kolesia, który nihuhu po angielsku, a że mu bardziej do planu pasowało, to przeniósł się do lepszej grupy z lektoratu. Na wszystkie pytania odpowiada "earthquake" albo "landslide" i na KAŻDE zajęcia się spóźnia. Pewnego dnia wszedł razem z kolegą spóźniony o dobre 45 minut. Albo więcej. Otworzył z rozmachem drzwi i sobie wchodzi takim pewnym krokiem do sali.

- A pan co taki spóźniony? - pyta go kobieta.

- Ano wie pani, coś wyskoczyło - odpowiada ten.

- Mam nadzieję, że to chociaż dobry powód.

- Nooo, u fryzjera byłem i kolejka była.

Chwila ciszy, podczas której staramy się stłumić śmiech.

- No dobrze, a pan Iksiński to co? Też u fryzjera był?

- Nie, psze pani, ja czekałem na kolegę.

Tutaj już nie wytrzymaliśmy i śmiechliśmy jak jeden mąż.

Nie wiem, skąd się tacy ludzie biorą, ale dobrze, że są x]
  • 7
  • Odpowiedz
@Gigi_: Warto jeszcze dodać, że kolega pracuje w FM i stara się wszystkich po kolei wciągnąć do interesu. Wszyscy umykają do łazienek i wind, kiedy nadchodzi ;)
  • Odpowiedz
@mjfotocompl: Nie wiem, ja mu powiedziałam, że mnie to nie interesuje, że już miałam podobne propozycje i że niech nie zamjmuje mojego cennego czasu (plus zakazałam komukolwiek dawać mu mój numer telefonu - i słusznie, bo później próbował go wydębić); w takich przypadkach trzeba być asertywnym, bo jak się okaże chociaż cień zwątpienia, to później dzwonią, piszą, nachodzą i męczą ;)
  • Odpowiedz