Wpis z mikrobloga

Byłem wczoraj na Independence Day: Resurgence. Krótka opinia? Bzdura goni bzdurę. Film naprawdę zawiera pełno błędów logicznych i naprawdę to dziwi bo skoro pierwszy lepszy widz to widzi to jakim cudem sztab specjalistów przy tworzeniu filmu za taką kasę zezwolił na taką manianę? Po drugie widać czasami dłużyzny, tak dłużyzny, nastawione na 3D. Brzmi to dziwnie ale jednoznacznie czuć że sceny 3D są bardziej wypełniaczem dla posiedzenia w okularach a nie budowania napięcia, napięcia brak. Generalnie film jest prowadzony bardzo nierówno i ma to co można najgorszego zarzucić filmowi - brak umiejętności budowania atmosfery w filmie. Bardzo mi przypominał remake Pamięci Absolutnej z Colinem Farrellem gdzie mimo tego że na ekranie dzieje się non stop coś to film jest nudny.

Ale jest i plus. Potencjalnie bardzo obiecująca materia na stworzenie mitologii nowego universum. Tak, to można rozwinąć w bardzo ciekawe universum niczym Gwiezdne Wojny czy Star Trek tylko absolutnie nie należy podążać w kwestii budowania fabuły za reżyserami / scenarzystami filmów kinowych, szczególnie drugiej części. Już nie mówiąc o fantastycznie wysokim potencjale jaki drzemie w historii obecności obcych w Afryce.

Na początku dziwiłem się decyzji Willa Smitha co do rezygnacji z udziału w filmie ale po obejrzeniu stwierdzam że może tak źle na tym nie wyszedł ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ale do kina i tak bym poszedł. Bo takie filmy dobrze wyglądają tylko na dużym ekranie. :-)

#film #kino #scifi #independenceday
  • 3
@xaliemorph: Hehe ja właśnie wczoraj byłem. Wizualnie zajebiście ale faktycznie braki fabularne denerwują. Np. rozjebują jeden statek matkę, spadają jej myśliwce ale dlaczego inne odlatują? No ale faktycznie końcówka jest otwarta i daje nadzieję na kolejne. Nie żałuję wydanej kasy i tak. Fan sf ma w tym roku na co iść do kina :)