Wpis z mikrobloga

TL;DR różowy smęci o sensie życia

ponad miesiąc temu wraz z przyjaciółką wzięłyśmy namiot pod pachę, załadowałyśmy walizkę ryżem, makaronem i konserwami, kupiłyśmy tanie loty i udałyśmy się do #norwegia w poszukiwaniu pracy. tak na głupa, bez ogarniętego totalnie niczego. koczowałyśmy sobie na polance w #oslo niedaleko plaży, przy której były takie prysznice do spłukiwania się po wyjściu z wody - tam brałyśmy codziennie rano lodowaty prysznic i udawałyśmy się do miasta, gdzie przechodziłyśmy kilkanaście kilometrów roznosząc swoje cv.

przez pierwsze dwa dni praktycznie nie mogłam myśleć o niczym innym, jak o tym, czy uda nam się znaleźć cokolwiek. gdzie będziemy mieszkać? czy ktokolwiek nas zatrudni? jeśli nie, to co zrobimy?

te myśli sprawiały że chodziłam zamyślona, zestresowana, trochę przygnębiona. aż do trzeciego wieczora, kiedy to siedziałyśmy na plaży obserwując zachodzące słońce i czekałyśmy aż na palniku turystycznym zagotuje nam się woda na makaron. pociągnęłam łyk kranówy zdobytej w supermarkecie ze zużytego przez nas słoika. obok mnie dzieci bawiły się z psem. łódki i jachty kołysały się na wodzie, pagórki i drzewa tworzyły za zatoką naprawdę ładny krajobraz. dwóch norwegów przechodzących obok zagadało do nas z uśmiechem, chwaląc nasz "pomysł na biwak" i mniej więcej wtedy uświadomiłam sobie, jak tam było pięknie.

wkurzyłam się na siebie, że jestem w norwegi, zarąbistym kraju i zamiast cieszyć się, oglądać, póki jeszcze nie mam pracy, to tracę czas na zamartwianie się, co będzie jutro. kolejny tydzień był świetny, chociaż robiłyśmy cały czas to samo co na początku - ale dopiero teraz zaczęłam czerpać z tego przyjemność. zwiedzałyśmy, pływałyśmy, plotłyśmy wianki, oglądałyśmy filmy w namiocie... gdyby nie poszukiwania pracy, byłyby to zwyczajne wakacje.

czasem mamy takie myślenie, jakby szczęście było szczeblem na drabinie, po którego zdobyciu wspinanie się będzie prostsze.
"jak dostanę urlop, nareszcie zrobię coś fajnego"
"jak znajdę chłopaka/dziewczynę, to będę naprawdę szczęśliwy(a)"
"jak schudnę, będę się sobie podobać"
"gdy wreszcie kupimy dom, będzie nam się lepiej żyło"
żyjemy od weekendu do weekendu, od wakacji do wakacji, więcej czasu tracimy na oczekiwanie niż na faktyczną radość z chwili teraźniejszej...

ale wiecie co jest najgorsze? że kiedy już osiągamy to czego pragnęliśmy, nasza radość jest znikoma w porównaniu do tego, jak bardzo tego chcieliśmy. okazuje się, że gdy nienawidziliśmy swojego ciała gdy było grube, chudym też nie jesteśmy zachwyceni. bo przecież ta tragiczna cera, okropne włosy...
okazuje się, że kiedy nie potrafiliśmy być szczęśliwi jako single, w związku nasza euforia bardzo szybko się skończy. czar prysł, wdarła się monotonia, a my dalej nie jesteśmy szczęśliwi... dostaliśmy coś, ale to nam nie wystarczy. chcemy więcej i więcej...

otóż od trzech tygodni pracujemy w hotelu, w malowniczej norweskiej wiosce daleko, daleko od oslo. mamy mieszkanie tylko dla siebie tuż przy hotelu, rzekę pod nosem, piękne górskie widoki, naprawdę fajną pracę. niestety wczoraj szefowa obcięła nam dość drastycznie godziny pracy (ze względu na zmniejszenie się ruchu w hotelu) co skutkuje oczywiście tym, że zarobimy dużo mniej pieniędzy niż można by było się na początku spodziewać. wkurzona poszłam w nocy nad rzekę. byłam naprawdę zdołowana, bo potrzebuję pieniędzy (kto nie potrzebuje). ale oczywiście, jakżeby inaczej, zaczęłam rozmyślać nad sobą i musiałam się znowu skarcić w myślach - czyżbym już zapomniała o tym, gdzie byłam miesiąc temu? jak bardzo marzyłam o pracy, dachu nad głową, porządnym posiłku i nawet nie śmiałam sobie wyobrażać tak fajnego scenariusza, jaki mi się przytrafił?

kurde, być wdzięcznym za to co się ma, cieszyć się z każdej chwili, chwytać dzień - oklepane do zarzygania mądrości, a jednak nieraz trudne do zastosowania. ale jakie skuteczne - i nie mówię żeby na siłę chodzić cały czas uśmiechniętym, bo tak się nie da (radość a szczęście to dwie różne rzeczy) albo spoczywać na laurach i nie gonić za marzeniami. ale kurde, niech cała ta wspinaczka po drabinie będzie dla nas frajdą, a nie tylko jeden szczebel jawiący się na horyzoncie, który w dodatku tak łatwo przeoczyć.

##!$%@? #przemysleniazdupy #przemyslenia #feels #wygryw i trochę #pokazmorde
aksamitna_kukurydza - TL;DR różowy smęci o sensie życia

ponad miesiąc temu wraz z ...

źródło: comment_WL9HDBlkvMnXtWsSZZs82FfnaqB4g1ZX.jpg

Pobierz
  • 161
  • Odpowiedz
@aksamitna_kukurydza: No niby dalej jestem na emigracji ... ale codziennie wstając rano i wychodząc na spacer mam w glowie, że jeszcze rok temu o tej samej godzinie byłem w połowie drogi na szczyt, oglądać wschód nad Bergen ... Jakby ktoś mi zaoferowal pracę w Norwegii, to zapewne z miejsca bym wyjechał ...
  • Odpowiedz
@aksamitna_kukurydza: Tak to jest, ludzie narzekaja i cierpia, kiedy nie moga czegos dostac. Narzekaja i cierpia, kiedy dostaja nie to, czego chcieli. A nawet jak juz dostana to, czego tak bardzo pragna, to dalej cierpia, bo nie moga zatrzymac tego na zawsze.

  • Odpowiedz