Wpis z mikrobloga

Taka historia się wydarzyła:
Jakieś 10 lat temu byłem ze znajomym na safari. Kolega jest miłośnikiem robienia zdjęć, więc cały czas jeździliśmy od punktu do punktu i cykaliśmy fotki zwierzętom. Po jakimś czasie natrafiliśmy na piękny okaz słonia, co stał sobie pod drzewkiem. Kolega, dajmy mu Andrzej, wyciągnął wielki obiektyw i zaczął go namierzać. Na zbliżeniu okazało się, że ów słoń wyje z bólu. Andrzej wymyślił, że może trzeba podejść i trochę pomóc, a nie tak obojętnie. No to podchodzimy i im bliżej jesteśmy, tym po słoniu widać, że jest nieciekawie. W ogóle się nas nie bał, a nawet jakby patrzał błagalnym wzrokiem. Podchodzimy bliżej i widać, że zwierzak ma jakiś wielki kolec w nodze. Andrzej, bohater, się zdobył na odwagę, podszedł do słonia i wyciągnął mu ten kolec z nogi. Ten zaryczał (słoń w sensie), odbiegł trochę i spojrzał w naszą stronę z taką miną jak tylko zwierzęta potrafią. Z taką wielką wdzięcznością, że ktoś im pomógł. Potruchtał jeszcze trochę dalej od nas, znów się odwrócił i spojrzał tak, jakby chciał nas zapamiętać. Ale to już na się mogło wydawać. Po tym już w sumie nic ciekawego się nie działo, popstrykaliśmy kilka dni i wio do domu.

Przewijamy prawie 10 lat do przodu. Andrzej z rodziną i ja bez rodziny idziemy do cyrku. Tu kobieta z brodą, tam klaun, gdzie indziej akrobata, ogólnie to w życiu się tak nie bawiłem. Nagle pokaz słoni, wychodzą zwierzaki się zaprezentować, a Andrzeja jakby piorun strzelił. Mówi do mnie, że się ten słoń na niego popatrzył tak wymownie, jakby go rozpoznawał i że to chyba ten sam słoń, co mu kiedyś na safari pomogliśmy. Ja mówię, gdzie ten sam słoń, co ty gadasz, ale Andrzej się upiera, że przecież to możliwe. W sumie po jakimś czasie musiałem mu przyznać rację, bo czemu by nie miał tego słonia ktoś schwytać i ucyrkowić. Andrzej aż nie mógł usiedzieć. Po występach wymyśliliśmy, że idziemy z Andrzejem na zaplecze i poprosimy o możliwość zobaczenia słonia. Pan treser wyjątkowo miły, historia z safari go wzruszyła, mówi idźcie sobie spokojnie. Podchodzimy więc do jego zagrody, Andrzej podchodzi do słonia, a ten w mig owija go trąbą, podnosi i zaczyna #!$%@?ć po całej klatce, tak że z Andrzeja zostaje czerwona miazga.


#pasta
  • 2