Wpis z mikrobloga

Mirki, trzymajcie proszę kciuki. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to jutro wchodzę na pokład statku płynącego do... Tuvalu, najrzadziej odwiedzanego i jednego z najbardziej odizolowanych państw na świecie. Jak jednak do tego doszło?

Ten kto pragnie załatwić jakąś sprawę na południowym Pacyfiku musi uzbroić się w trzy rzeczy: dobre buty, cierpliwość i masę czasu. To, że wyszukiwanie czegokolwiek za pomocą internetowego medium jest tu bardzo słabo rozwinięte zrozumiałem już dawno. A już w szczególności jeżeli mowa o rynku wszelakich usług oceaniczno-transportowo-przewoźniczych.

Tuvalu zawsze było moim cichym marzeniem. Ekstremalnie odizolowane, zapomniane przez Boga wysepki powoli godzące się ze swoim nieuniknionym losem rychłego zniknięcia z powierzchni Ziemi pobudzają wyobraźnię. Wiedziałem jednak, że ze względu na horrendalne ceny biletów lotniczych spowodowane małą ilością zainteresowanych oraz brakiem jakiejkolwiek konkurencji na rynku, może to pozostać w sferze marzeń.

Dlatego też zaraz po pierwszym lądowaniu na Fidżi zacząłem istne poszukiwanie igły w stogu siana. Ktoś tam gdzieś coś słyszał, kiedyś coś tam było ale w sumie to nic nie wiadomo. Po przemierzeniu doków wzdłuż i wszerz, masie fałszywych tropów, skrawkach przestarzałych informacji w Internecie, odwiedzeniu kilku agentów i dwóch ambasad oraz niezliczonej ilości telefonów, złapałem jednak jakiś trop. Ponoć statek pływający nieregularnie na Tuvalu co około 3 miesiące zatrzymuje się w Suvie i możliwe że będzie tu pod koniec września. Zawiesiłem więc na jakiś czas pomysł i udałem się na Wyspy Salomona i Kiribati.

Po powrocie kilka dni temu na Fidżi postanowiłem z ciekawości odnowić swoje kontakty i... bingo! Statek stoi akurat w porcie, gotowy do odpłynięcia! Niesamowity fart. Po paru kolejnych telefonach dostałem zielone światło na boarding. Następne trzy dni mam spędzić na otwartym podkładzie łajby sunącej do Funafuti, głównego atolu Tuvalu. Jestem mocno podjarany, to może być piękne zwieńczenie mojej 2,5 miesięcznej wyprawy po Oceanii. Trzymajcie kciuki kumple a ja lecę po zapas konserw oraz wyposażyć się w słomkową matę na pokładowe dechy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Jakby ktoś chciał kartkę to robię #rozdajo już teraz gdyż nie wiem kiedy będę miał następny dostęp do internetu. W kontakcie!

#wanderlust - tag z mojej obecnej tułaczki po Oceanii i wyspach południowego Pacyfiku.

#podroze #podrozujzwykopem #swiat #ciekawostki #zainteresowania #autostop #azylboners

PS. zdjęcie tym razem nie moje.

Pobierz Dwadziesciajeden - Mirki, trzymajcie proszę kciuki. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to ...
źródło: comment_W8lEi8uIxhfUGsjz9Q6m2QSIINoKIw8g.jpg
  • 101