Wpis z mikrobloga

Murki, dowiedziałem się własnie, że po pół roku zmagania z paraliżem poudarowym ok. 5tej rano odeszła właśnie od nas moja stuletnia prababcia, Marianna Tybora z domu Baran, najmilsza kobieta, jaką znałem. Urodzona 2 lutego 1916 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią Henryka Sienkiewicza przeżyła półtorej wojny światowej, Związek Sowiecki, a nawet cały światowy komunizm, papieża, dwie rzeczpospolite (II i Ludową) i dużą część trzeciej, wychowała 5-cioro dzieci, przeżywając nawet jednego syna. W czasie wojny nie była bohaterem, jedynie siedziała na rodzinnej wsi, goszcząc na swoim terenie artylerię przeciwlotniczą, strzelającą z okolic Pruszkowa do samolotów probujących wesprzeć Powstanie Warszawskie, załoga której co jakiś czas żądała świni albo zaproszenia na herbatę od kogoś z wioski.

Wojna przyszła i odeszła. Po wojnie 20-latka znalazła męża i zaczęła swoje normalne życie. W wieku prawie 50-ciu lat z przerażeniem dowiedziała się, że jest w kolejnej, piątej już ciąży. Bała się tego, że może nie zdążyć wychować swojej córki, ale dziadek przemówił jej do rozsądku i uspokoił ją słowami: "Nie bój, nie bój, Marysia, jeszcze cię ta mała do siebie weźmie zanim oczy zamkniesz". Tak więc ostatecznie urodziła moją babcię. Po wybiciu siodmego krzyżyka, rok przed moimi urodzinami została wdową, a ponieważ nie była już w stanie pracować, oddała swojemu pierworodnemu ojczystą ziemię i dom na wsi, po czym dowiedziała się od niego, że skoro obeszło się bez spadku, nie będzie już mu potrzebna ani mile widziana. Tak też została wywalona ze swojej wsi, na której spędziła prawie całe swoje życie.

Tu stało się coś dziwnego, ponieważ u schyłku swojego życia starowinka dowiedziała się, że nie ma gdzie mieszkać. Jedyną osobą z rodziny, która nie miała jej w dupie okazała się być właśnie moja babcia, czyli własnie dziewczynka, którą urodziła w wieku prawie 50-ciu lat. Tak też mogliśmy się poznać, bo babcia Marysia okazała się być jedną z głównych uczestników mojego wychowania. Kiedy rodzice pracowali, a jej córka-babcia prowadziła sklep, to własnie ona siedziała ze mną zanim poszedłem do przedszkola i pilnowała mnie, kiedy z niego wracałem. Była bodaj jedyną osobą, którą mogłem określić obiektem mojej całkowitej, altruistycznej miłości. Była jedyną osobą, której chyba nigdy nie odmówiłem pomocy, zaprowadzenia, zawiezienia, podania kubka, czegokolwiek, nieważne jak uciążliwe i czasochłonne było zadanie. Tylko na rodzinną wieś nigdy jej nie zawiozłem z powodów raczej oczywistych.

Smutne w tym wszystkim jest to, że pierwsze i ostatnie zdjęcie babci w internecie pochodzi z jej setnych urodzin i jest zrobione kalkulatorem. Gdybym wiedział, że to ostatnie zdjęcie, pewnie zrobiłbym je jakimś lepszym aparatem ( ͡° ʖ̯ ͡°)

100 lat żyła w niezwykle dobrym zdrowiu. Może trochę podupadała intelektualnie, ale nie miała z nami utrudnionego kontaktu. Dopiero w marcu coś się stało i karetka zawiozła ją do szpitala po udarze. Ostatnie pół roku życia spędziła na łóżku szpitalnym w domu córki, wychodząc na dwór tylko wtedy, kiedy ja albo któryś z wujków znieśli wózek na parter. Dzisiaj rano dowiedzieliśmy się, że wczoraj babcia po raz kolejny pojechała do szpitala i o piątej skończyła swoje stuletnie bytowanie na tym świecie. Śmierć była już oswojona, każdy wiedział, że może przyjść w każdej chwili, toteż grobowiec jest już kupiony, formalności załatwiane, a ciało babci niedługo będzie ułożone w rodzinnym grobie obok męża.

Uczcie się z życia mojej babci, Mireczki, bo życie stulatki ma wiele do przekazania światu. Kochajcie wszystkie swoje dzieci i uczcie je wiary w Boga i szacunku do starszych, bo nie wiedzie, które z nich będzie kiedyś dla was ratunkiem. Bądźcie ostrożni w dawaniu, bo nie wiecie, co się stanie, kiedy oddacie ulubionym dzieciom już wszystko, co macie. Bądźcie dobrzy dla innych, a wtedy znajdzie się jakiś dzieciak, który będzie wam podawał kubek z piciem i słuchał godzinami półprzytomnych opowieści o czasach dawno minionych. Jest wiele innych rzeczy, o których mógłbym pisać, ale siedzę z pracy i trochę się wstydzę, że marnuję czyjś czas na uspokajanie swojego smutku przelewaniem myśli na forum ze śmiesznymi obrazkami.

Tak więc kończę te trochę smutne, trochę ciekawe #wspomnienia połączone z #historiajednejfotografii trochę #pokazmorde aczkolwiek trochę zmienił mi się wygląd przez ten rok. Trzymajcie się ciepło, bo ja mam przed sobą mentalne przygotowania do pogrzebu. Żegnałem już dwóch dziadków, ale niczyja śmierć jeszcze mnie tak nie wcisnęła w fotel. Jeśli macie jeszcze jakichś dziadków albo babcie, zadzwońcie do nich, póki możecie, bo może się okazać, że jakiś udar nie będzie się pytał czy zdążyliście się pogodzić i pożegnać. Trzymajcie się!
T.....u - Murki, dowiedziałem się własnie, że po pół roku zmagania z paraliżem poudar...

źródło: comment_IKuVuaeXJuKJtM5HGlh5g409MqqCVkzT.jpg

Pobierz
  • 60
@Tostu: Poryczałam się. Żałuję wielu rzeczy w swoim życiu a najbardziej jednej: że nie zdążyłam zobaczyć swojej babci przed śmiercią. Zmarła kiedy byłam w drodze do niej do szpitala a nie widziałam jej przez prawie rok(długa historia, tak smutna że nie do opisywania na mirko, bo aż wstyd).Gdy młodszy brat był mały, mówił: "Ania do szkoły, brat do szkoły, mama i tata do roboty a babcia do kochania". Nie za bardzo
@magrusia: Dejm, 40ci, machnąłem się, już nie mogę poprawić ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Dramat szedł o to, że "jak będzie miała 18cie i będzie szła na studniówkę, to ja już będę szła na emeryturę".