Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Ktoś mi wytłumaczy sens tańczenia?
Nigdy nie rozumiałem tego pozbawionego logiki, machania rękami czy kopania nogami. Jak jakaś dziewczyna zabiera mnie na parkiet to ten cały taniec jest mi całkowicie obojętny, nie czerpię z tego przyjemności, a nawet powiedziałbym że jest irytujący. Tu zakręcić, tu machnąć, #!$%@? wie jak postawić nogę, przyciągnąć dziewczynę do siebie. Dobra, koniec piosenki, już jestem mokry jak świnia, teraz spocony i śmierdzący mogę pójść i porozmawiać, a ty się dalej sama rzucaj i przepychaj na boki w tłumie osób. Podejrzewam że jest wiele takich ludzi jak ja, którzy do tej czynności mają podobne podejście. I zaraz napiszecie: ty przegrywie, wyjdź z piwnicy, zrzuć swoje kilogramy. Otóż nie mam żadnych problemów w kontaktach międzyludzkich. Jak chcę się "wyżyć" to idę na siłownię albo siadam na motor czy rower. Na imprezy chodzę spotkać się z ludźmi, ale nawet nie idzie z nimi porozmawiać, bo muzyka gra głośniej niż człowiek jest w stanie krzyczeć.
#zalesie #pytanie #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 135
@Hakamairi: kurde bele tyle nowych słów i znaczen sie nauczyłem - w moim miescie sa kursy tanca, nawet chciałem isc - tylko że tam są ino podstawy do poruszania sie na studniówce czy weselu, jak to zobaczyłem to od razu mi sie skojarzyło z disco polo gnój wywolo. Poważnie.
TR;DR: 2,4,6 akapit.

@AnonimoweMirkoWyznania:
@Sh1eldeR: IMO prawie wyczerpałeś temat. Zgadzam się z określeniem, iż taniec to forma ekspresji emocji. Muzyka i atmosfera klubów w założeniu ma zachęcać do uzewnętrznienia swoich pozytywnych emocji i współprzeżywania ich w samonakręcającej się pozytywnie atmosferze. Nie tańczymy przecież do muzyki której nie lubimy albo z kimś kogo nie
wywołuje w nas pozytywnych emocji.

Weźmy na tapet chociażby takie Pogo, które notabene także ładnie się wpisuje
@OnePeople:
Ja skupiłem się bardziej na tańcu towarzyskim i tylko niektórych aspektach. Jak widać, temat do końca wyczerpany nie był, a niektórzy już o tl;dr wołali ;-).

W tańcu solo czy tańcu na imprezach/w clubach niektóre walory odpadają. Ja raczej nie przepadam za warunkami tanecznymi w większości klubów, bo ciężko jest trafić odpowiednią (dla mnie :P) muzykę -- mimo że nie jestem super wybredny -- i odpowiednią ilość miejsca na parkiecie.
@AnonimoweMirkoWyznania: Dla mnie taniec to takie przeżywanie muzyki, które dostarcza mi endorfin, powiedziałabym, że jest taką przyjemną aktywnością fizyczną ;) Nieważne czy to na parkiecie w klubie czy w domu jak nikogo nie ma. Jedni sobie śpiewają, inni tańczą, nie rozumiem co jest w tym takiego kontrowersyjnego czy niezrozumiałego. Ja akurat wolę tańczyć sama niż w parze, nie twierdze, że jestem w tym dobra, ale sprawia mi to po prostu przyjemność.
EzoterycznyHultaj: Czytam sobie tutaj odpowiedzi i widzę, że "taniec" = "przyjemność". No fajnie - ale jak ktoś zmuszony do tańca ma się czuć w ogóle dobrze nie mówiąc o przyjemności? Zmuszenie wynika z tego, że "wszyscy tańczą to i ty musisz". To tak jakby nie wiem, zmuszać do jedzenia kartofli i twierdzić że "pełny brzuch taki fajny" - no a jak ktoś nie lubi/nie umie/zwyczajnie nie chce i nie czuje potrzeby