Aktywne Wpisy
To_The_Moon +624
Kasia, czemu nie ostrzegłaś tych modelek wtedy (5 lat temu) tylko dopiero teraz o tym piszesz? Czyżby wtedy jeszcze miałaś za mało subów żeby robić dramę? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#gonciarz
#gonciarz
mieszkamzmamusia +37
#przegryw za kilka dni to już prawie będzie dwa lata jak jeżdżę w pyszne. Robota niezbyt poważna, bardziej dorywcza, bo jedzie jakiś pomarańczowy ludek rowerkiem czy to śnieg czy to deszcz i nierzadko rowerkiem po chodniku nielegalnie, więc sami wiecie. Mimo tego nie mam kompletnie żadnej motywacji żeby zmienić te prace, bo i tak zbytnio nie mam na co wydawać, a do tego uzbierało się jakaś tam poduszkę finansową, więc nie ma
- Co ty żeś nakupił? – zapytała mama, #!$%@?ąc dym papierosowy do wnętrza faszerowanego papryką kurczaka. – W każdym razie, wielkie dzięki, Szczepku, za miąsko. No i za prezent dla Kaśki.
- To zestaw dla młodego chemika.
- Serio, wujku?!
- Kasieńko, wiem, że wolisz czytać książki, ale trzeba mieć fach w ręku – wujek, wyciągnąwszy wykałaczkę z leżącego w brytfance kurczaka, zaczął dłubać nią w zębach. – Tylko popatrz, co ci przywiozłem.
- Kretex. Jeden kilogram – „skutecznie niszczy krety i nornice”. „Uniwersalny nawóz azotowy do stosowania pod wszystkie rośliny”, pięć kilo. Dwa kilo cukru, jakieś tabletki, cztery duże paczki zapałek. Jakieś śrubki, nakrętki, rurki i folie. To tyle?
- Jeszcze drut. Zapomniałaś o drucie – porozumiewawczo mrugnął wujek.
- I co ja mam z tym bajzlem robić?
- Różne takie tam.
- Słucham?
- Petardy. Wybuchy. Tylko cicho – drżącym głosem szepnął mi wujek do ucha. – Chodźmy z tym na taras.
Poszliśmy.
- Ale ja nie wiem, czy się do takich rzeczy nadaję.
- Oczywiście, że się nadajesz. Nie jesteś Bartkiem. Ten głupek wysadzał kurczaki, Kasiu. Dwie skrzynki towaru zmarnował, a potem jeszcze wrzucił matce do buta petardę. Nogę jej prawie up... urwało – wujek w zadumie posysał wykałaczkę. – A Ty... Jesteś bardzo mądra. Szkoda tylko, że tak się uczysz angielskiego, a nie rosyjskiego; albo, jeszcze lepiej, na przykład, chińskiego.
- Czemu?
- A słyszałaś kiedyś o angielskiej mafii?
- Sorry, ale nie czaję, wujku.
- Mafia w Polsce jest tylko ruska albo chińska. Z tym że chińska dopiero wchodzi do kraju. Masz dopiero czternaście lat - zdążyłabyś się nauczyć tych ich znaczków. Podłapałabyś dobrze płatną robotę. Kasia Fetlińska, ksywka „Nabo gato”. Moja chrześniaczka.
- Wujku, nie śmiej się ze mnie.
- Wcale się nie śmieję. Po prostu myślę, że stać cię na więcej, niż bycie nauczycielką angielskiego.
- Nie będę nauczycielką.
- A kim?
- Pisarką.
- Jak będziesz w mafii, to każde wydawnictwo cię wyda. Nawet PWN. Mama byłaby z ciebie bardzo dumna, popatrz tylko, jak poleruje grzbiety tych ich encyklopedii.
- Wujku, ja i tak wydam powieść w dużym wydawnictwie.
- Wydasz jak dasz.
- Co?
- Dupy – wujek podłubał w nosie ogryzkiem wykałaczki. – W każdym razie - ucz się, Kasiu chemii, a na pewno coś ciekawego wymyślisz.
Wieczorem zadzwoniła do mnie Gosia – koleżanka, która, wbrew marzeniom rodziców, śniła o tym, by zostać sprzątaczką. Opowiadając Gosi o imieninowym prezencie od wujka, przypomniałam sobie, że jakiś czas temu Gosia prosiła mnie o przysługę.
„Musimy coś zrobić, żebym wyleciała ze szkoły. Żebym nie poszła na studia” – jęczała.
Wpadłam na pewien plan.
#nunkunpisze