Wpis z mikrobloga

Zakochanie - czy raczej fascynacja, postępująca, wpuszczenie kogoś do swojego życia z wzajemnością i poznawanie go - to jednak stan 11/10. Nie zarzutkuję "znanym tekstem", ot, to takie #wyznanieprostozserca. ;)

#dobranoc mirki. To wspaniałe uczucie, gdy po raz pierwszy od... W zasadzie od zawsze, usypia się z uśmiechem na twarzy i nie chce się uciekać od kolejnego dnia i tego, co przyniesie na rozmaite sposoby, a raczej człowiek wręcz rwie się do tego "jutra" - bo chce już, teraz, nie może się doczekać i permanentnie czuje jak dziecko przed Gwiazdką. Nie ma tulenia się do wałów z kołdry, a nawet jeśli śpi się samemu, to to tylko zaostrza apetyt na moment, gdy w końcu położy się z kimś. Kimś przez duże Ka.

A każdy kolejny dzień jest jeszcze lepszy, bo zgodnie ze starym porzekadłem - radość jest jedyną rzeczą, której przybywa, gdy ją komuś dajesz.

Ach. ()

Mirabelki #!$%@?ące na jakimś wolnym niebieskim, wykonajcie pierwszy krok. Nosimy już od dawna spodnie i możemy podrywać facetów. Co najgorszego może się stać? Odmowa? Samotność jest po stokroć gorsza; życie w niepewności i umieranie codziennie, gdy widzi się swojego crusha, milion razy gorsze.

To samo do męskich mirków, tylko tu pomijam część o spodniach. Odmowa nie jest końcem świata. I nie należy zawsze myśleć, że ktoś odmówi... Nie trzeba być ekstrawertykiem ganiającym z imprezy na imprezę, by prowadzić udane życie.

Życzę, by komuś z Was tak jak i mi całe życie wywróciło się do góry nogami, pozytywnie. Bo czasami człowiek potrzebuje wstrząsu, by spojrzeć na swoje dotychczasowe błędy z odpowiedniej perspektywy i je wyeliminować, nierzadko z facepalmem na widok własnych dawnych zachowań.

No, już, bo wyjdzie mi ściana tekstu. ʕʔ

#milosc #zwiazki
M.....u - Zakochanie - czy raczej fascynacja, postępująca, wpuszczenie kogoś do swoje...

źródło: comment_Mva9eCtvspWRcPyqOy7urykcxtIjv2fC.jpg

Pobierz
  • 84
@kawa-i-papierosy: czasami jest jeszcze tak:

zauroczenie -> fascynacja -> stabilizacja -> bycie razem -> śmierć

...bo nie każdy związek jest skazany na niepowodzenie, a skazywanie ich na to z góry jest pierwszym błędem, jaki można zrobić w swoim. To coś w stylu "i tak mi nie wyjdzie, to nie próbuję". Położę się, to nie upadnę.

@Primusek: Troszkę.

@afkp: Cieszę się. :)
zauroczenie -> fascynacja -> stabilizacja -> bycie razem -> śmierć

...bo nie każdy związek jest skazany na niepowodzenie, a skazywanie ich na to z góry jest pierwszym błędem, jaki można zrobić w swoim. To coś w stylu "i tak mi nie wyjdzie, to nie próbuję". Położę się, to nie upadnę.


@MissCthulhu: ja jestem w szczęśliwym związku. Ale nie każdy wygrywa na loterii. Ile - dookoła siebie - znasz par, które przetrwały
@Primusek: Papierosy? ;) Paznokci też nie maluję.


Zapomniałam wspomnieć jeszcze o tym, że pierwsze klapki z oczu spadają człowiekowi po małym 'teście', mieszkaniu razem przez tydzień. Non-stop. Wtedy zawsze odpada kilka złudzeń, ale istnieje szansa, że z wzajemnością zakocha się w innych, nieznanych tak normalnie elementach osobowości drugiego człowieka. U nas tak było, bo nie wszystko widać przecież od razu, potem na randkach, czy nawet na randkach ze śniadaniem. ;)
@kawa-i-papierosy: mam 20 lat, więc... Zrozumiesz chyba, jak wstrzymam się od odpowiedzi. ;) Ale znam jedną parę, która jest ze sobą od czterech lat i podchodzą do tego w cholerę poważnie mimo, że wszyscy ich skreślali. Wyemigrowali do NL pracować, jak tylko mogli, i odkładają już na wspólne gniazdko.
@deida: #!$%@?. Roksa i podobne są dla osób, które nie umieją wejść w normalny związek. Wolę wziąć jednego niebieskiego w obroty na sto sposobów i go poduczyć, niż sto niebieskich na ten sam w imię jakiejś 'przygody'. Poznawanie i poszerzanie granic własnej seksualności to coś wspaniałego i tak, robienie tego ciągle z jednym człowiekiem mi nie przeszkadza. Mówiąc krócej - przez wierność nie czuję się uwiązana na smyczy, absolutnie. ;)

Przechodziłam
@Naxster: tak, to ja - kiedyś miałam spore problemy, od mniej więcej piętnastego roku życia miałam bardzo burzliwe życie, nie jest tajemnicą że jestem byłą heroinistką (większość życia: combo opio+benzo), dla mojego partnera też nie - i jeszcze bardziej cieszę się, że aktualnie umiem odczuwać radość bez żadnego 'wspomagania' w stylu Prozacu/Bioxetinu, tak zwanego u nas w PL. ;) Nie czuję się urażona. Może m.in. dlatego umiem bardziej to teraz doceniać.
@MissCthulhu: tak, my zwykli faceci wiemy, ze macie te faze za soba i szukacie teraz "grzecznego" na zwiazek. Bo taki partner doradzi, pomoze, podwiezie, pocieszy, same korzysci. Ale takiego wała! Jesli laska ruchała sie za mlodu z przystojniakami a zwiazki rezerwuje na później dla "milych" chlopcow to nie damy sie upodlic i nie wejdziemy w ten uklad. Szlag mnie trafia gdy o tym mysle. Za mlody sie jebia z przystojniakami i
@TaoHosts: To podobnie jak cele. Ja postanowiłam sobie, że poderwę niebieskiego. No i się udało, choć faktycznie mężczyźni są straszni w wyłapywaniu subtelnych sygnałów, do Was trzeba się wpraszać z winem na wieczór żeby "zaskoczyło" w głowie. ;)

Wielu marzeń nie spełniłam, ale to i parę z tego wynikających już tak.
@deida: Myślę, że nie mam mentalności Karyny-księżniczki, choćby przez swoje przejścia i to, że generalnie całe życie byłam chłopczycą. Lepiej dogaduję się z facetami. Są bezpośredni, jak coś mają do ciebie to mówią, a nie obgadują za plecami, generalnie mają więcej zainteresowań od kobiet - może inaczej, są one bardziej zróżnicowane. Nie powiedziałabym, że 'wyruchałam się z przystojniaczkami' i teraz szukam chodzącej karty kredytowej. Taka mentalność bliższa jest pewnie dziewczynom z
@MissCthulhu:

No i się udało, choć faktycznie mężczyźni są straszni w wyłapywaniu subtelnych sygnałów, do Was trzeba się wpraszać z winem na wieczór żeby "zaskoczyło" w głowie.


Wystarczy, że powiesz o co Ci chodzi.
Łapanka na alkohol, gdzie mniemam skończyło się igraszkami, jest słabe.

No ale, niech Ci mleko z miodem codziennie dają.

@deida: Myślę, że nie mam mentalności Karyny-księżniczki...


On nie pisał o Karynie ani o księżniczce.

@deida pisze