Wpis z mikrobloga

Mircy, mam problem.
Chodzi o rozrzutność.
Niby nigdy nie miałem problemu, żeby odłożyć jakieś pieniądze z każdej wypłaty (może kokosów #programista15k nie zarabiam, ale średnio 4,5-5k wpada). Martwi mnie tylko moje podejście do zakupów.
Wiem, że mam na koncie pieniądze i mogę sobie pozwolić, żeby wrzucić do koszyka coś jeszcze. I coś jeszcze. No bo przecież zbliżeniowo poproszę, więc nie będzie spiny, że nie starczy.

Próbowałem kiedyś przestawić się całkowicie na gotówkę, ale wszystko sprowadzało się do tego, że zwyczajnie wybierałem pieniądze przed wejściem do sklepu (prawie w każdym sklepie jest teraz bankomat), powiedzmy 100zł, więc i tak zawsze mogłem sobie pozwolić na jakieś głupoty.

Staram się kupować tylko najpotrzebniejsze rzeczy, ale wciąż widzę, że na np. jedzenie #!$%@? bardzo dużo. Można coś z tym zrobić?

  • 6
@hergruber: powiem tak, przede wszystkim konto oszczędnościowe. Przerzucasz na nie wybraną kwotę i nie ruszasz. Na podstawowym koncie zostawiasz taką kwotę, która pozwoli na godne życie, ale bez głupot. W moim przypadku to się sprawdza. Nie mam na bieżącym koncie, to nie "jem". Dodatkowo dobrym sposobem są zakupy online (np. Tesco), kupujesz to co naprawdę potrzebujesz i bardzo łatwo utrzymać kontrolę.
@Ryzy_Wuj: @BajerOp: próbowałem oba sposoby przez jakiś czas, gdy jeszcze byłem z #rozowypasek i robiliśmy wspólny budżet. Ale wtedy też nie wypalało, bo wspólne pieniądze zostały w mieszkaniu, a mi przypomniało się, że trzeba coś kupić.
Ostatecznie faktycznie mieliśmy wspólny budżet, który w jakimś stopniu wystarczał, ale zawsze dochodziło do tego sporo "mojej" kasy.