Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Patrząc na dzisiejsze gorące i sprawę dziewczyny która twierdzi że jest od #marihuana stwierdziłem że opisze moją sytuację.

Otóż zacząłem palić ok. 3msc temu gdy w moim życiu zrobiło się bardzo smutno i splotem wielu wcześniejszych wydarzeń które byłe na przemiennie stresujące i przygnębiające zaczęły mi dokuczać stany obniżonego samopoczucia. Teoretycznie gdy dziś na to patrze mógł być to już początkowy stan depresji. Nie to że byłem tylko smutny, byłem tak zdołowany że nie chciało mi się wyjść z łózka i zajmowało mi to ok 2h od pierwszego budzika, maiłem też problem z zaśnięciem bo moja paro do spanie była dopiero ok 2-3 w nocy. Na dodatek potrafiłem jeszcze się rozpłakać jak dziecko że moje życie jest na prawdę #!$%@? i nic nie znaczy co po jakimś czasie przerodziło się w myśl "a może by to skończyć?". Może to jeszcze nic ale jak już mi było tak smutno że mi nawet nie chciał stanąć gdy moja dziewczyna spała obok mnie to stwierdziłem że trzeba iść do psychologa który potwierdził że mogę mieć początki ostrej depresji i przepisał mi jakiś gówno lek po którym miało mi być lepiej. No trochę było ale nie na tyle żeby coś zmienić.

Jakaś cześć mnie wiedziała że są jeszcze "narkotyki" ale rycie sobie beretu jakimś gównem nie było w moim stylu. Zainteresowałem się wtedy jakże burzliwym tematem marihuany na stronach o niej często są opisywane pozytywne skutki jej zażywania. Stwierdziłem a co mi tam spróbuję i tak nic gorszego aktualnie mnie nie czeka a wiem gdzie kupić. No i kupiłem zapaliłem pierwszy raz i nic, za parę dni znowu i tak słabo coś tam zrobiłem się tylko głodny, za trzecim razem było już inaczej bo zachciało mi się posprzątać syf w pokoju i sprawiło mi to niesamowitą satysfakcje i dziwną radość podczas sprzątania. Pomyślałem że spoko nawet i zacząłem palić małymi dawkami przed rożnymi nielubianymi sytuacjami i pracami do których się zmuszałem, efekt był podobny nie czułem bólu psychicznego który mi wcześniej sprawiały i było całkiem fajnie.

Jak wiadomo musiał przyjść ten czas że w końcu złapała mnie pierwsza konkretna faza po zapaleniu większej ilości. No i powiem wam że nigdy nie przeżyłem do tamtej pory tak niebiańskiego uczucia. Zrobiło mi się ciepło, miałem wrażenie że tak naprawdę pierwszy raz czuje wszystkie zmysły i nawet głaskanie kota było nieziemsko przyjemne. Smak jedzenia i czekolady wywoływał u mnie niesamowitą euforie, aż w końcu położyłem się na łózko założyłem słuchawki i wtedy się zaczęła prawdziwa jazda. Leżałem tak sobie z zamkniętymi oczami i czułem każdy jeden bit w piosence całym ciałem, miałem wrażenie że każdy dźwięk przechodzi prze zemnie i mnie przyjemnie masuje a w mózgu jak by coś strzeliło i wypuściło wszystkie stłamszone hormony szczęścia.

Jak teraz wygląda moje życie? A no całkiem normalnie, zapale sobie raz na tydzień i nie mam z niczym problemu. Fazy są podobne do tego co wcześniej opisywałem i jakoś się życie toczy. Zabrałem się w końcu konkretnie za robotę udało mi się kupić nowe auto, uczę się nowych rzeczy i sprawia mi to przyjemność. Nie czuje się zdołowany, sprzęt działa jak trzeba i chce mi się zmieniać świat na nowo, przeszłość która mnie dołowała jest już za mną i mimo że ma nadal ma wpływ na moją teraźniejszości nie przeszkadza mi to bo jeszcze jest sporo innych spraw do zrobienia.

Jaki jest cel mojego wpisu?
Pokrótce chciałbym pokazać że zielone jest w taki sam sposób szkodliwe jak alkohol czy inne uzależnienie. Trzeba mieć umiar we wyzyski i wtedy nie ma się takich problemów jak niektórzy opisują. Tak samo jak po piwie można mieć zjazd i się od niego uzależnić w taki sam sposób można się uzależnić od nawet herbaty czy wspomnianej już trawki.

Tyle z mojej strony dzięki za przeczytanie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#narkotykizawszespoko

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 9
OP: @kubako: to jest tak plus minus podane czasami mi się zapali dwa razy albo trzy bo ciężki tydzień ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Aktualnie pale raz na tydzień dla czystego relaksu, nie trzeba przecież spalić od razu 10 gram żeby powiedzieć że się paliło.
Tak samo jak z piwem wypijesz jedno raz na tydzień i jest ok, pijesz codziennie po jednym to masz problem z alkoholem.
@AnonimoweMirkoWyznania: @AnonimoweMirkoWyznania: Spójrz na to tak - jeśli palisz 3 miesiace, to ja mam staż dokładnie 76 razy dłuższy ;)
Pamiętam jak to odbierałem i jak się czułem, przez pierwsze 3 miesiące, 6 miesięcy, 12 miesięcy itd. I jak to się zmieniało, ewoluowało w czasie.
Twoje podejście jest nieobce każdemu początkującemu. I każdemu z czasem się to zmienia. W tę lub inną stronę ;)

Dlatego wybacz, nie chcę Cię wyśmiewać
@AnonimoweMirkoWyznania: są ludzie, którzy piją piwo raz na miesiąc. Są tacy, którzy piwkują sobie raz w tygodniu, a są też tacy którzy #!$%@?ą się jak świnie alkoholem raz w tygodniu - "tradycyjny melanż". Ale gdy potrzebujesz substancji by funkcjonować, ta słynna "setka na rozruch" co tu równałoby się "buszkowi na rozruch", i nawet MAJĄC jeszcze coś kminisz już skąd robić zapasy, no to to jest żółte światło. Do czego zmierzam?

Nie