Wpis z mikrobloga

Może doradzicie mi co robić, bo ja już nie mam siły i nerwów do niektórych ludzi z psami.
Mam psa, który od szczeniaka był bardzo uległy. Na zaczepki zawsze reagował położeniem się na plecach i czekaniem aż zaczepka się skończy. Niestety kilka razy właściciele dominujących psów zamiast odciągnąć swoje zwierzę, to pozwalali, by nadal się pastwiły nad moim, bo "hehe, tak tylko się bawio". Dodatkowo około 3 miesiące temu mój pies został pogryziony przez luzem puszczonego samca tak, że musiał mieć szwy zakladane. Przez to wszystko obecnie reaguje dosyć agresywnie, gdy jakiś dorosły samiec do niego podbiega (szczeniaki i suki akceptuje i się z nimi bawi).
Dziś na spacerze mężczyzna puścił luzem psa, który odbiegł od niego znaczny kawałek i biegł w naszą stronę szczekając. Mężczyzna wołał go, ale pies miał to gdzieś. Ja ze swoim psem na smyczy szłam dalej w innym kierunku, ale obcy pies nadal do nas biegł, aż w końcu był na odległości takiej, że spokojnie mógł dziabnąć mnie lub psa. Szanuję zwierzęta i nie chcę ich krzywdzić przez głupotę ich właścicieli, ale w tej sytuacji ważniejsze było zdrowie moje i mojego psa, więc tego obcego odsunęłam bokiem stopy (nie kopnęłam, siły prawie w to nie włożyłam, tylko tyle, by na długość nogi go zdystansować). Dopiero wtedy jego właściciel się obudził i... zaczął wrzeszczeć bym jego psa nie kopała i znów bezskutecznie go wołał. Po chwili po raz kolejny pies podbiegł do nas na długość pyska i znów odsunęłam go nogą, dopiero wtedy jego właściciel doszedł do niego i go zapiął na smycz z wyrzutami o kopanie jego pieska. Próbowałam mu tłumaczyć, że mój czworonóg ostatnio został przez takiego biegajacego luzem zwierza pogryziony i obecnie jak się wkurzy, to może innego psa próbować ugryźć, więc nawet dla jego psa lepiej, jak ja go odsunę nogą, niż jak mój pies go zębami postraszy. W tym momencie koleś juże zupełnie mnie osłabił, bo wyparował do mnie, dlaczego ja w takim razie takiego agresywnego psa mam i że to ja powinnam jak najszybciej odejść jak inny pies podbiega (przypominam, że cały czas miałam go na smyczy, a do tego mimo dwóch ataków tego drugiego psa, to mój był jeszcze w miarę spokojny i atakować nie próbował, ale wiedziałam, że zaraz może stracić cierpliwość). Stwierdziłam, że dyskusja jest bezsensu, więc po prostu odeszłam, ale krew mnie zalewa przez takich ludzi (to już trzecia taka sytuacja w przeciągu ostatnich 3 miesięcy) i zastanawiam się, co robić na przyszłość. Wyciągać telefon, nagrywać i dzwonić na policję? Jak takie zgłoszenie wygląda? Przecież zanim policja by dojechała, to delikwent wróci sobie do domu, a nie znam wszystkich w okolicy i nie wiem, jak się nazywają i gdzie mieszkają.

#psy trochę też #prawo i #policja
  • 18
@brouwer: Gaz faktycznie muszę kupić, bo o ile małego i średniego psa mogę nogą powstrzymać, o tyle z takim dużym, jak ten co mi psa pogryzł, to rady sobie nie dam.
Orientujesz się może, co trzeba w takim zgłoszeniu podać? Samo miejsce akcji i opis sytuacji oraz wyglądu psa oraz człowieka wystarczą? A jak już tam nie będzie tego gościa to przyjadą, zobaczą że go nie ma i zamkną temat, czy
@Zaff: Nie jestem zwolenniczką rozwiązań z kopaniem, ale sama kiedyś byłam zmuszona przydzwonić obcemu psu, który szarżował na mojego trzykilowca. Gość wcześniej psa nie wołał a po mojej obronie dostał olśnienie, że mu psa skopałam i z mordą do mnie. Jak nigdy rozdarłam się ile sił w paszczy, że jeszcze słowo i to jemu dupę skopie bo pies w sumie niewinny tylko ma właściciela idiotę, i żeby zaczekał to opowie policji
@Sniezkaberka: Też miałam plan powiedzieć coś typu, że zadzwonię po policję i będzie mógł powiedzieć, że mu kopnęłam psa (choć to było naprawdę tak delikatne, że tego kopnieciem się nawet nie da nazwać), ale do pracy się spieszyłam, a zaliczyć spacer z psem jeszcze musiałam.
@Zaff: Psa czasem szkoda, ale do idiotów nie dociera, dopiero jak pies oberwie to przebłysk geniuszu następuje. Czasami po prostu nie ma innego wyjścia. Pies atakuje a ja mam się nie bronić? Pfff, trzeba było myśleć wcześniej. Na jednych działa na innych nie. Typ od kopa omija mnie szerokim łukiem i psa na smyczy zaczął wyprowadzać. Ale mam w bloku niereformowalną kretynkę, na której nawet mandaty nie robią wrażenia. Broń siebie
@Zaff dzwon do strazy miejskiej, nagrywaj jak zdazysz. Pies musi chodzic na smyczy i kropka. Ja nie mam swojego psa, ale zwyczajnie boje sie psow obcych, nawet nieduzych i nie zycze sobie, zeby taki do mnie podbiegal nawet wesolo machajac ogonem. Nie mam ochoty byc rozrywka dla cudzych czworonogow, bo "on sie tylko bawi" i uwali mi ubranie, albo mnie podrapie. Masz prawo bronic siebie i swojego psa. Gaz to ostatecznosc, ale
@Zaff: Ja w takich momentach zawsze wyciągam telefon i mówię, że albo zabiera koleś psa, albo dzwonię na policję i zazwyczaj to działa. Jednak strach o stan portfela jest większy, niż niechęć do zapięcia pieska na smycz.
@kawazrana: Wiem, nawet mam nadal wszystkie paragony, ale to się wydarzyło w mojej rodzinnej miejscowości, gdzie byłam tylko na chwilę i jakoś nie zebrałam się by w Lublinie na policji to załatwiać. Teraz juz minęły około 3 miesiące i nie wiem, czy jeszcze się tym ktokolwiek przejmie.
@Zaff: Przedstawiasz się, mówisz że jesteś na spacerze z psem, podajesz miejsce i opisujesz sytuację, że agresywny pies atakuje Ciebie i Twojego psa, a jego właściciel nie reaguje na zwrócenie uwagi. Jak gość ucieknie przed przyjazdem patrolu i nie będziesz wiedzieć kto to, no to raczej trudno będzie to ustalić. Czasem patrol może być w pobliżu i przyjadą przed odejściem tamtego.
@Zaff u mnie jest to samo, ja swojego laba bydlaka zawsze trzymam na smyczy między ludźmi, ale on sam nie lubi psów które do niego podbiegają i nauczył się wydawać taki gardłowy charkot, bulgot z głębi krtani, naprawdę niesympatyczny ( ͡º ͜ʖ͡º) mnie pozostaje krzyknąć tylko do właścicieli, że albo zapinają pieski na smycz albo spuszczam swojego, bo się bardzo denerwuje, że nie może poganiać z kumplami