Wpis z mikrobloga

"Huh" odsapnęła. Próbowała złapać powietrze. "Tego się nie spodziewałam".

----------------------------------------------

Kontynuacja tej historii: http://www.wykop.pl/wpis/22495959/jak-ktos-nie-wie-o-co-chodzi-http-www-wykop-pl-wpi/

Znacie to, gdy myśleliście, że wybraliście najgorszy sposób z możliwych, to potem okazuje się, że on wcale taki zły nie był jakby się mogło wydawać? I koniec końców... może okazać się genialny?

I tak było w tym przypadku.

Kobiety są dosyć nieśmiałe. Wtedy o tym nie wiedziałem. I mówią często "nie", gdy myślą "tak".
Czemu? Bo tak jest łatwiej. Bo to daje im czas do namysłu. Same uwielbiają się domyślać, marzyć, tworzyć swoje własne historie i szczęśliwe zakończenia.

Ale o tym dopiero się dowiaduje człowiek, gdy ma dobre znajome, które po prostu uwielbiają gadać o takich sprawach. Ale ja dziś nie o tym...

Dalsza historia jest dosyć nudnawa (przynajmniej jak doszło do tego do czego doszło). Jest to swego rodzaju galimatias. Ja sam nie wiem jak to się naprawdę stało, ale z tego co mi powiedziano później:

Aneta była zdziwiona tym, że przyszedłem 14 lutego do niej do domu i niezręcznością sytuacji. Spytała się o radę Patrycji (jej dobrej koleżanki) ta wypytała kogoś dalej. Może wszyscy o tym nie wiedzieli, ale w jakiś magiczny sposób wiadomość doszła do naszej koleżanki z grupy Iwony.

Gdy wróciliśmy do szkoły po feriach ta zaczęła się wypytywać na przerwie:
"A więc Aneta ci się podoba?" spytała się Iwona.
"Eee, co? No, tak. Ale ty chyba o tym wiesz?"
"No tak. Wiem. Ale wiem też że byłeś u niej na Walentynki".

W tym momencie serce zaczęło mi szybciej bić. Skąd ona to wiedziała? Może widziała mnie jak do niej szedłem?

"Uhm. No tak. Skąd o tym wiesz?"
"A doszły mnie takie słuchy..."

I wiecie. Ja kiedyś myślałem, że jak poznacie dziewczynę to im szybciej jej powiecie, że wam się podoba, tym lepiej. A to jest błąd. Im kobieta mniej wie o waszych uczuciach do niej tym lepiej.
Wiem, że to nie ma sensu. Ale tu chodzi o to, gdy już spędzacie ze sobą dużo czasu. W powietrzu między wami czuć napięcie. Wasze rozmowy powodują, że temperatura wzrasta o kilka stopni. Ale... nie mówicie, że wam się podoba. Nie mówicie nic. Po prostu filtrujecie ze sobą nie mówiąc jakimi uczuciami darzymy tą drugą osobę.

Napisałem do Anety SMSa: "Gorąca czekolada?"
"Nie, zła pora", odpisała.

I wiecie. To jest właśnie to. Gdy kobieta mówi: "nie", to nie wiadomo o co chodzi.

Ja wtedy odpuściłem. Nie olałem. Ale jakby mój poziom zaangażowania i myślenia o Anecie spadł.

2 dni później SMS od Anety. "Gorąca czekolada może nie..., ale może ciasto?"
"Ok".

Potem ustalenie daty, miejsca i czasu.

Nie umiem tego wytłumaczyć. Ale w tamtym momencie już mi było wszystko obojętne. Czy z nią będę, czy nie będę. Już dałem sobie z nią po części spokój. A jak już czujesz, że i tak nie masz nic do stracenia, to robisz rzeczy, których normalnie byś nie zrobił.

Poszliśmy do kafejki. Pogadaliśmy. Zjedliśmy ciasto. Rozmowa w ten sobotni wiosenny poranek była dosyć nudna. Jakby zaczęliśmy się ze sobą nudzić. Poszliśmy potem w stronę parku. Gołe drzewa, pierwsze pąki, błękitne niebo i mocno sobotnie wiosenne słońce. Nie wiem czemu, ale w soboty słońce jest specyficzne. Dla mnie zawsze to będzie ta charakterystyczna barwa światła w sobotę o 12.

Doszliśmy do fontanny. Jeszcze nie działała. Była pokryta folią.
Ustaliśmy w tej alei. Gdyby była to późna wiosna, bądź lato to widać było między nami w dwóch rzędach kwiaty.

Nie wiem jak to zrobiłem. Po co to zrobiłem. Czemu się to udało. I jak dokładnie to było.

Stałem po jej lewej stronie. Złapałem ją moją prawą ręką za jej lewą rękę, ta odwróciła się w moją stronę.

Na jej twarzy widać było znak zapytania. Zdziwienie. Lekko otworzyła usta.

Ja zbyt długo nie myśląc nachyliłem się w jej stronę i ją pocałowałem.

Nie cofnęła głowy. Może na chwilę lekko. Po czym znów ją zbliżyła. Świat nagle się zatrzymał. Czułem jak serce mi bije coraz szybciej, a ja zaczynam się rumienić. Ona też. Czułem zapach jej perfum. Jej smak. Pewien stan uniesienia.

Nie wiem ile to trwało. Oderwałem od niej głowę.

Ta się tak popatrzyła. Jej oczy lekko szklane. Taka radość połączona z podnieceniem i zdziwieniem. Na jej policzkach rumieńce. Spuściła głowę w dół, by znowu ją podnieść.

"Huh" odsapnęła. Próbowała złapać powietrze. "Tego się nie spodziewałam".

A ja? Ja przytłuczony całą sytuacją, pełen stresu próbowałem przełknąć ślinę.

Cisza.

Nagle jej głos:"No. To już mamy to za sobą. Ja muszę się zbierać. Odprowadzisz mnie?"
"Pewnie".

Dalsza część rozmowa już miała inny kontekst. Nasza rozmowa nie była już nudna. Miała pewien element emocjonalny. W końcu teraz już każdy z nas wiedział co każdy z nas do tego innego czuje.

I tak. Potem spotykaliśmy się ze sobą częściej. Czy mówiliśmy wszystkim, że ze sobą jesteśmy? Raczej nie. Nawet nie zmieniliśmy statusu na fejsie. Każde z nas podchodził do tego tak, że świetnie się ze sobą dogadujemy, coś między nami było, ale nie nazywaliśmy jeszcze tego związkiem.

Pewnie. Inni się pewnie tego domyślili, bo częściej byliśmy wspólnie oznaczani na zdjęciach, ale mimo wszystko.

Był marzec. Już niedługo matury. W tym okresie coraz mniej się ze sobą spotykaliśmy, ale to było logiczne. Matury w końcu miały wpływ na to, na jaką uczelnię i studia się dostaniemy.

I to nie jest jeszcze koniec historii. Bo jeszcze kilka sytuacji jest wartych nadmienienia.

Ale o tym w następnym odcinku.
-------------------

#zakochanyrezix jest to rozwiznięcie historii z #zakochanywykop

Tymczasem wołam: @grandmasterRob @BeDoEl @eondelo @PrawieJakBordo @DerMirker @Staraagrafka @eondelo
@Doppler3k @MrFruu @I_CO_TERAS @mandrake13 @krzyskle @Marc0 @Podprogowiec @jemcoll @Amestris @pszemo98 @timszel @FajnyTypek @mariusz332

Jak ktoś chcę żeby go wołać, niech napisze w komentarzu ;)

Dodam dzisiaj kilka tagów: #truestory #zwiazki #rozowepaski #podrywajzwykopem
  • 10