Wpis z mikrobloga

Chyba wszystkie zarzuty dotyczące Milionerów jakie przewijają się w postach są właśnie tymi rzeczami, które spowodowały olbrzymią popularność tego formatu na całym świecie. Oto przegląd niektórych z nich i argumentów dlaczego ludzie, którzy to piszą, się mylą.

1. Beznadziejne, że można wycofać się po usłyszeniu pytania.

Jest to element, który ma dwa, bardzo pozytywne aspekty. Po pierwsze potwierdza, że jest teleturniej, gdzie faktycznie można zgarnąć pieniądze, a nie po bardzo dobrej grze wyjść z niczym, co zachęca do zgłoszeń i utrwalania wizerunku programu jako naprawdę fajnej drogi do dużej kasy. Po drugie - przy wysokich stawkach podkręca i podtrzymuje emocje - u zawodnika pojawiają się wątpliwości czy nie lepiej sobie odpuścić i mieć sporą sumkę czy zaryzykować kilkadziesiąt a może i kilkaset tysięcy. Przed telewizorem ludzie zastanawiają się co oni zrobiliby w takiej sytuacji i sami czekają co zrobi zawodnik. Gdyby musiał zaznaczyć odpowiedź nie byłoby tego elementu niepewności, a wysokie nagrody pojawiałyby się niezwykle rzadko, co w dłuższej perspektywie kończyłoby się zaszufladkowaniem programu jako bardzo trudnego i dla ludzi z wiedzą encyklopedyczną lub geniuszy.

2. Padają pytania o pierdoły typu celebryci, plotki i współczesne trendy.

Zapominacie, że KAŻDA informacja to wiedza. Milionerzy nigdy nie byli turniejem encyklopedycznym, a jego uczestnicy muszą się wykazać prawdziwie wszechstronną wiedzą albo takim prawdziwym zainteresowaniem światem i ciekawostkami. W to też wliczają się tematy plotkarskie i głupoty internetowe. To nie jest teleturniej dla robotów, co tylko nadaje mu popularności - nie ma osoby, która nie wiedziałaby niczego albo wszystko w tym programie, co pozwala odbiorcom identyfikować się z uczestnikami i samym programem, który nie wydaje się straszny i zamknięty na przeciętnego człowieka. Znajdzie tu dla siebie miejsce i blachara i profesor; i młody i stara; i policjant i więzień.

3. W programie zbyt często padają pytania o politykę i polityków.
Polityka to jedna z najważniejszych dziedzin życia społecznego. Ona determinuje większość rzeczy, a jej czynni uczestnicy to często postacie nietuzinkowe, których wpadki, ekscesy czy ekstrawagancje ludzie lubią śledzić i komentować. Pamiętam, że jeden z brytyjskich zwycięzców wykorzystał wszystkie trzy koła na pytanie o prawdziwe imię jakiegoś ministra ich rządu. Pytanie zupełnie bzdurne w kategoriach wiedzy merytorycznej, ale dosyć fajne do wiedzy anegdotycznej.

4. Pytania są sformułowane w kretyński sposób
Pytania są sformułowane albo w sposób bezpośredni albo wymagający zastosowania logiki przy odpowiedziach. To ma być program rozrywkowy, a nie test maturalny albo egzamin zawodowy - szczypta humoru albo specyficzne konstrukcje pytań powodują, że program nie jest zbyt sztywny.

5. Pytania są za łatwe
Nie. Słusznie Urbański zauważył niedawno w którymś z odcinków, że pytania są łatwe, gdy znamy na nie odpowiedź. Może ewentualnie powinny za takie zostać uznane, gdy mamy z daną dziedziną styczność i możemy wykminić odpowiedź albo być jej blisko. Ale każdy człowiek ma zupełnie różną wiedzę, bo różnie zapamiętuje i z różnymi rzeczami się w życiu styka. Żal mi jest strasznie tej dziewczyny, która odpadła na akordzie - podejrzewam, że bardzo duża część społeczeństwa, zwłaszcza młodego pokolenia, nie zna po prostu tego pojęcia, bo jest używane coraz rzadziej. Dziewczyna i tak skojarzyła, że istnieje takie pojęcie muzyczne, co akurat jest prawdą. Tymczasem od kilkunastu dni jest w internecie poddawana niemalże linczowi przez ludzi, którzy odpadliby prawdopodobnie na pytaniu o słodkie jabłka albo piosence o góralu, a jeszcze bardziej pewne, że nie przeszliby etapu kto pierwszy ten lepszy i wcale nie usiedliby na krzesle naprzeciwko prowadzącego. Więcej pokory. W tej grze też trzeba mieć trochę szczęścia z ustawieniem pytania. Ona go nie miała.

#milionerzy #przemyslenia #telewizja #rozrywka #tvn
  • 3