Wpis z mikrobloga

Umrzemy, i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na arabskiej pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie.

Należymy do nielicznych, którzy na tej loterii narodzin trafili szczęśliwy los. Jak można w tej sytuacji mieć czelność skomleć na myśl o nieuchronnym powrocie do stanu, z którego tak wielu nigdy nie miało szansy wyjść?


Zapewne są od tej reguły jakieś wyjątki, ale podejrzewam, że wielu ludzi tak mocno uczepiło się wiary nie dlatego, iż daje im ona pocieszenie, ale z powodu nacisków wychowawczych, jakim byli poddani, i z tego także względu, że wciąż nie uświadomili sobie, że niewierzenie jest również możliwym wyborem. Bez wątpienia dotyczy to także tych, którzy uważają siebie za kreacjonistów — ich po prostu nie nauczono wspaniałej Darwinowskiej alternatywy. Podobnie można podejść do uwłaczającego człowieczej godności mitu o "potrzebie" religii. Na niedawnej (2006) konferencji pewien antropolog (wybitny okaz gatunku, "jestem-ateistą-ale") zacytował Goldę Meir, która, spytana kiedyś, czy wierzy w Boga, odpowiedziała: "Wierzę w Żydów, a Żydzi wierzą w Boga". Nasz antropolog zaproponował własną wersję — "Wierzę w ludzi, a ludzie wierzą w Boga", stwierdził. Ja wolę jednak mówić, że wierzę w ludzi, a ci, gdy tylko zachęci się ich do myślenia i umożliwi dostęp do wiedzy, bardzo często decydują się nie wierzyć w Boga i wieść spełnione, satysfakcjonujące i naprawdę wyzwolone życie.

#dawkins, #bogurojony, #bogurojonynadzis, #teologia, #religia, #ateizm
  • 17
@Wujek_Mietek:

I część i II to stwierdzanie oczywistości.

Zapewne są od tej reguły jakieś wyjątki, ale podejrzewam, że wielu ludzi tak mocno uczepiło się wiary nie dlatego, iż daje im ona pocieszenie, ale z powodu nacisków wychowawczych, jakim byli poddani, i z tego także względu, że wciąż nie uświadomili sobie, że niewierzenie jest również możliwym wyborem.


O to jest prawda. To już w poprzednim wpisie nazwałem gimbowiarą. Natomiast tutaj równie dobrze,
@wrrior: Nie sądziłem, że trzeba to będzie rozpisywać bo w tekście wszystko jest napisane razem z przypisami.

Larson i Witham w krótkim odstępie czasu przeprowadzili dwa badania. Pierwsze ("Scientist are still Keepint the faith") pokzało takie same rezultaty jak to z 1916 r. Drugie to na które powołał się Dawkins dotyczyło naukowców z Narodowej Akademii Nauk i tam wyszło 7%. Ale, trzeba pamiętać o tym pytaniu jakie zadawali Larson i Witham.
Pobierz C.....p - @wrrior: Nie sądziłem, że trzeba to będzie rozpisywać bo w tekście wszystko...
źródło: comment_kCzfGMBlTuVDGCIXFexzWboyFUQpQ6tb.jpg
@Czesiek_God_Usopp: Stary, Dawkins w pierwszym rozdziale tłumaczy obszernie o jakim "Bogu Urojonym" pisze. Wystarczy przeczytać i zapamiętać, by nie pisać takich bzdur.

Czy to oznacza, że Einstein był człowiekiem, którego nurtowały wewnętrzne sprzeczności? Czyżby każda strona sporu mogła sobie wybrać z jego spuścizny to, co jej odpowiada? Nie! Po prostu dla Einsteina słowo „religia" znaczyło coś zupełnie innego, niż się potocznie rozumie. Poniżej zajmę się

właśnie tym rozróżnieniem miedzy religią jako
@wrrior: Nie widzę powodu do prowadzenia dalszej dyskusji.

I proszę pamiętać, że gdy piszę o „Bogu urojonym", odnoszę się wyłącznie do boskości nadnaturalnej.

Więc, że się tak zapytam ponownie - gdzie tutaj jest ta rzekoma manipulacja??


^Zarzuty podałem wyżej i do żadnego się nie odniosłeś, więc nie wiem po co prowadzić dalszą dyskusję.

1. Dobrze wiedziałem, że Dawkins odnosi się do boskości nadnaturalnej, bo fragment o Einsteinie pamiętałem. I co z
Autor wybrał badanie pasujące do jego tezy, mimo że identyczne zostało przeprowadzone rok przed tym z "BU" i do tego na większej liczbie badanych. To był jeden zarzut.


@Czesiek_God_Usopp:

Ad 1. Przecież to nie były identyczne badania! Różnica właśnie polegała na tym, że jedno było skierowane do szeroko rozumianych naukowców, a kolejne tylko do tych uznanych za wybitnych. Nawet na obrazku który wkleiłem masz '"greater" scientists'... Inne grupy demograficzne stąd inne
Ad 1. Przecież to nie były identyczne badania! Różnica właśnie polegała na tym, że jedno było skierowane do szeroko rozumianych naukowców, a kolejne tylko do tych uznanych za wybitnych. Nawet na obrazku który wkleiłem masz '"greater" scientists'... Inne grupy demograficzne stąd inne wyniki. Albo tego nie rozumiesz albo udajesz.


Rzeczywiście trochę się zagalopowałem z tym "identyczne". Lepiej pasuje "podobne". Rozumiem to doskonale. Tylko czy czytelnik Boga Urojonego będzie tego świadom? W końcu
@Czesiek_God_Usopp:

Rzeczywiście trochę się zagalopowałem z tym "identyczne". Lepiej pasuje "podobne". Rozumiem to doskonale. Tylko czy czytelnik Boga Urojonego będzie tego świadom? W końcu badanie nr. 2 dotyczy mniejszego odsetka naukowców w USA.


Nie, nie rozumiesz tego wcale. Drugie badanie dotyczy takiego odsetka jakiego dotyczy, bo wykonane było na inaczej zdefiniowanej grupie demograficznej (której mniejsza liczebność nie była jedyną, a na pewno nie najważniejszą cechą). Równie dobrze można przeprowadzić badanie na