Wpis z mikrobloga

#film #davidlynch #kultura #nocnazmiana

Trochę kultury na niedzielnej nocnej! ( ͡ ͜ʖ ͡)
TL;DR - wpis z fejsowego fanpejdża o scenach wyciętych z filmów Lyncha

Kilka lat temu, jako niepełnoletni jeszcze gówniak, na niereżimowym wtedy TVP oglądałam “Blue Velvet”. Pamiętam, że po napisach końcowych miałam ultra dziwne uczucie niepokoju i długo nie mogłam zasnąć (jak to po Lynchu :D).
Jako iż wyznaję teorię, że upływające lata zmieniają sposób patrzenia na świat, dosyć niedawno odświeżyłam go sobie, razem z innym klasykiem - “Zagubioną autostradą” (też polecam mocno!)
Natomiast dzisiaj na fejsie natknęłam się na fajny wpis dotyczący scen wyciętych z tego filmu - serdecznie polecam fanom Lyncha, szczególnie tym, którzy podobnie jak ja jarają się groteskowością “Blue Velvet” i lubią czytać o takich smaczkach :)

Oglądanie po latach scen usuniętych z filmów Davida Lyncha przypomina odkrywanie dawno zapomnianej rodzinnej tajemnicy – przeglądasz stare zdjęcia i nagle orientujesz się, że ta dziwna ciotka, która odwiedzała czasem ojca, tak naprawdę była jego dawną kochanką i, być może, bo pewności nie masz, jest twoją biologiczną matką. Weźmy takie "Blue Velvet". Pośród blisko godziny rozmaitego materiału, wyciętego w postprodukcji i ponownie odnalezionego dopiero w 2011 (jest tu nawet występ... psa jedzącego karmę i wiejski stand-up, poprzedzające koncert Dorothy Vallens w "The Slow Club"; co – nawiasem – czyni jej postać kłopotliwie żałosną, bo oto nagle z tajemniczej, udręczonej piosenkarki z małego klubu staje się groteskową, prowincjonalną osobliwością), wyodrębniają się dwa główne wątki: powrotu Jeffreya z uczelni i jego relacji z Sandy.

Pierwszy z nich, liczący tu ponad 20 minut!, został niemal całkowicie z filmu wycięty, drugi – okrojony. To, co można zobaczyć w niedawno odzyskanym materiale, wpływa na postrzeganie postaci i fabuły. Dowiadujemy się np., że przed powrotem z uczelni Jeffrey podglądał obcą parę, a gdy chłopak stał się napastliwy wobec dziewczyny, przerwał im. Zdarzenie to mówi coś o jego naturze podglądacza i ogólnej przyzwoitości, ale późniejszej scenie – gdy Frank gwałci Dorothy, a on, znów podglądając, nic nie robi, trochę ze strachu, trochę z ciekawości – nadaje cierpkiego posmaku i w pewnym sensie rozmontowuje Jeffreya jako bohatera jednoznacznie pozytywnego. Sporo zmieniają także okoliczności jego powrotu z uczelni: Jeffrey nie wraca na chwilę, by odwiedzić chorego ojca; wraca na stałe, bo matka informuje go o kruchej sytuacji finansowej rodziny: pieniądze na czesne zostaną teraz przeznaczone na leczenie.

Dla Jeffreya, mającego na kampusie dziewczynę (do której potem ciągle dzwoni, aż ta mówi mu, że... wyszła za mąż), powrót do rzeczywistości, od której uciekł na studia, staje się udręką. W tym sensie jego wplątanie się w podwójny romans i intrygę kryminalną traci na spontaniczności – jest przejawem desperacji i świadomym wejściem w mrok i perwersję, które mają go od tego niechcianego świata zdystansować. Z drugiej strony, rozwinięta zostaje relacja Jeffreya z Sandy. Film sugeruje, że zbliżyła ich tajemnica, której dotknęli. Obietnica zagrożenia ma być fetyszem, drażniącym się z ich mieszczańskim rodowodem i potrzebą wyrwania się z nudnego, idealnego życia na przedmieściach, zaś samą więź można przez to czytać jako wynikającą raczej z konieczności i frustracji niż miłosnego uniesienia.

Tymczasem dwie odnalezione niedawno sceny – z Jeffreyem jedzącym kolację z Sandy, jej chłopakiem Mike'em i jej rodzicami; i druga: z Jeffreyem, Mike'em i Sandy w salonie – normalizują nieco ten romans. W obu kluczową rolę gra Mike, który z minuty na minutę – gdy on wybiera witaminy i wodę, a Jeffrey i Sandy – piwo; gdy on wyśmiewa program w telewizji, a oni dobrze się na nim bawią; gdy oni biorą jeszcze po porcji lodów, a on nie – wpada w coraz większą panikę, zdając sobie sprawę, że w tej relacji jest "tym trzecim". I choć Mike wyrasta na postać żałosną, pokonaną, to fakt, iż Jeffrey i Sandy dorobili się duchowego porozumienia, którego on nie jest w stanie przeniknąć, nadaje ich zbliżeniu czułości – w tym sensie są tylko niewinnymi dzieciakami, którzy odkryli słodycz rodzącego się między nimi uczucia.

I gdy już wszystkie te dodatkowe sceny, jedna po drugiej, minuta po minucie, zaczynają się splatać i uzupełniać z dotychczasową wersją filmu, gdy nabiera on nowego sensu i rozbudowanych znaczeń, orientujesz się, że to tylko 50 minut z 2 wyciętych wtedy godzin.