Wpis z mikrobloga

Piszę ten post dla uspokojenia i uporządkowania swoich emocji.

Być może są tu osoby które kojarzą mnie i to że mieszkam z ojcem alkoholikiem. Pamiętam również, że wiele osób pisało do mnie z perspektywy alkoholika lub osoby która takiemu alkoholikowi chce pomóc. Stwierdziłam więc, że z mojego pisania mogę skorzystać nie tylko ja ale również inne osoby, żeby spojrzeć na problem z perspektywy DDA oraz co tu kryć współuzależnionej (tak mi wyszło podczas terapii).

Więc mój tato wrócił z pracy zza granicy, jak jeszcze tam byl moja mama (chora na nowotwór płuc) miała pogorszenie tak duże że musiałam ją pilnować i jej pomagać w dzień i w nocy, non stop. Z tego też powodu zdecydowałam zadzwonić do ojca i powiedzieć mu jak sytuacja wygląda. Bardzo bałam się tego jak on wróci i będzie non stop pił i że nie dam rady sobie ze wszystkimi problemami na raz.

Więc rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
ja: - tato z mamą jest dużo gorzej, praktycznie nie mogę jej odstąpić na krok i nie mam siły, dlatego proszę cię jak wrócisz żebyś był dla mnie ojcem, nie pił alkoholu cały czas, bo ja nie wiem czy sobie ze wszystkim tym razem poradzę
tato: - oj daj spokój
ja: - mówię poważnie, jeżeli ma być tak jak ostatnio to ja nie dam rady, co prawda dzisiaj mama trochę lepiej się czuje i może jeszcze jej się poprawi ale ja nie mam siły walczyć z tobą i pomagać jej
tato: - ok

Po tej rozmowie (poniedziałek) raczej nie spodziewałam się cudów i wiedziałam że nie mam co liczyć na niego ale to co się stało dalej nadal sprawia że jestem w szoku.

Tato wrócił w niedzielę i mama do tego czasu lepiej się poczuła, nowe leki zadziałały i jest dużo lepiej, sama już się ubiera itd. więc bardzo się z tego cieszę. Od poniedziałku do niedzieli nie zadzwonił ani razu zapytać jak ona się czuje ani nic więc nie wiedział a ja nawet w tym wszystkim nie pomyślałam żeby dać mu znać.

Więc w niedzielę wchodzi do domu kompletnie pijany i od progu rzuca się przed łóżkiem mamy na kolana (która akurat drzemała) i zaczyna do niej bełkotać i pytać czy ona jeszcze tydzień przeżyje, czy da radę itd. itp. Ja się pytam co się dzieje a on na to że to sprawy pomiędzy nim a mamą. Ja i mama mówimy mu że nie chcemy z nim w tej chwili z nim rozmawiać bo jest pijany i może przyjść i powiedzieć o co mu chodzi jak będzie trzeźwy i tego się trzymałyśmy, mój mąż tylko obserwował to wszystko z boku.

Po kilkunastu minutach takiej rozmowy, gdzie on ciągle bełkotliwie że ma sprawę a ja lub mama na zmianę że na trzeźwo tylko możemy z nim rozmawiać okazało się że on się oświadcza... że chce się z mamą moją (po 35 latach) ożenić i mówi tak:
"Bo ja wiem że ona by chciała umrzeć z moim nazwiskiem"...

No maskra, więc wyjaśniłam mu najspokojniej jak umiałam że mama nie umiera w tej chwili, że kryzys minął i czuje się całkiem dobrze, na co on krzyknął że w takim razie mógł nie przyjeżdżać i zostać za granicą (co jest kompletną nieprawdą) i trzasnął drzwiami i poszedł.

Na drugi dzień przyszedł rano jak gdyby nigdy nic i dał nam w prezencie czekoladki, ja powiedziałam że ich nie chcę to jakby mnie kompletnie nie słyszał, powiedziałam również że nie życzę sobie żeby pod wpływem alkoholu z nami rozmawiał czy nawet się do nas zbliżał, zadowolony z siebie wyszedł i cały dzień pił, pił pił. Jak raz wyszedł z pokoju to miał całą głowę zakrwawioną więc powiedziałam żeby poszedł spojrzeć w lustro. Podszedł do niego, zdziwił się, po czym wrócił do pokoju i dalej pił.

Kumulacja nastąpiła przed chwilą i w tej chwili musiałam się uspokoić i to z siebie wyrzucić. Przyszedł do domu podpity (nie kompletenie pijany) i znowu próbuje z nami rozmawiać jak gdyby nic nigdy się nie stało. Więc powiedziałam mu że ja już mu mówiłam że pijany ma się do nas nie zbliżać. Że podjęłam decyzję że nie chcę z nim rozmawiać jak jest pijany i że zawsze chętnie z nim porozmawiam jak będzie trzeźwy. Na co on że to się nigdy nie wydarzy (umarło coś we mnie, choć nie pierwszy raz tak mówił). Powiedziałam mu że to jest jego decyzja a ja mam swoją. On wtedy do mnie z wyciągniętym palcem w moją stronę: - cicho bądź!
a ja: - nie wolno ci tak do mnie mówić!
on : - a jak?
ja: - z szacunkiem
on: - ty na mnie krzyczysz, a mnie nie chcesz wysłuchać, dlaczego nie mogę powiedzieć co ja uważam
ja: - nie krzyczę, ja podjęłam decyzję, że nie będę z tobą rozmawiać jak jesteś pijany
on: - a jaką ja podjąłem decyzję?
ja: - że będziesz pił
on (zaczepnie): - no i co, zła decyzja?!
ja: - ja cię nie oceniam, tylko proszę żebyś w takim razie uszanował nas i to że my chcemy żyć w trzeźwości i nie będziemy z Tobą rozmawiać jak jesteś pijany
Na co trzasnął drzwiami i wyszedł z domu krzycząc jeszcze: to kup mi bilet i wyjeżdżam! Chyba już nie usłyszał jak ja powiedziałam że nic nie kupię już i nic za niego nie załatwię.

Jeżeli ktoś dotarł do tego miejsca to gratuluję i dziękuję. Jestem z siebie dumna że pierwszy raz w życiu zawalczyłam o swoje w kontakcie z moim ojcem. Wcześniej zawsze tylko chciałam go ratować, pomóc mu, prosiłam, groziłam, krzyczałam, płakałam ale nic to nie dawało... Teraz postanowiłam że żyję dla siebie, męża i mamy i nie pozwolę sobą pomiatać. Jeżeli on to zrozumie to będę się cieszyć jeśli nie to będzie mi przykro, smutno ale już nie pozwolę żeby jego alkoholizm kierował również moim życiem. Tak sobie ciągle powtarzam ale prawda jest taka że w środku jest ciągle wahanie, strach, żal i ból.

#alkoholizm #dda #partycjadda
  • 9
@partycjaD: Alkoholizm to choroba przed którą bardzo ciężko uciec pomimo chęci. Prośby, groźby nic nie dadzą, niestety. Jeśli ojciec nie chce być zdrowy, to się ojca izoluje od rodziny. Może któregoś dnia wytrzeźwieje na tyle, żeby zrozumieć co traci.
@kiszczak: Mama oprócz emerytury nic nie ma, ale dzięki za komentarz. Nie mam pojęcia co on sobie myślał i chyba nie chcę już wiedzieć. To jest abstrakcja dla mnie.

@dolOfWK6KN: Właśnie jestem na etapie że to zaczynam bardzo mocno rozumieć. Boli ale powoli wprowadzam to w życie. W tej chwili nie ma możliwości osobnego mieszkania (plan jest i działamy z mężem) więc dążę do tego żeby odciąć się choć trochę
@partycjaD Myślę, że coś tam ma. Mieszkanie, meble, telewizor, nawet ubrania. Twój ojciec to alkoholik, tacy myślą inaczej. Jak go przyciśnie to bez mrugnięcia okiem spienięży co się da.
@kiszczak: z tym zasiłkiem to może ale on właśnie wrócił z pracy za granicą a na koncie ma kilkanaście tysięcy na picie więc to co mama ma czyli tylko trochę ciuchów i leki to nie sądzę żeby aż tak go interesowało. Generalnie bardziej bym obstawiała że miał nadzieję na noc poślubną bo nawet jak już mama dość mocno chorowała to później mi opowiadała w przypływie szczerości że chciał z nią ciągle
@partycjaD alkohol zaburza sferę emocjonalną człowieka i czasem w przypływie emocji w stanie upojenia przychodzą do głowy w ich mniemaniu "szlachetne" pomysły i nawet nie zdają sobie sprawy jak absurdalnie brzmią, mogło chodzić o jakieś ubezpieczenie które ma za granicą i za śmierć współmałżonka dostałbym odszkodowanie w Euro, pozatym mógłby tłumaczyć się przed kolegami z roboty że "piję bo zmarła mi żona". Fajnie że się postawiłaś, widzę progress, trzymam za was kciuki,