Wpis z mikrobloga

Wencel: Przed komisją weryfikacyjną staje porucznik Andrzej Duda, lat 45, żonaty, jedno dziecko. Studia prawnicze w Krakowie, ukończone w dziewięćdziesiątym szóstym roku z wyróżnieniem. Rok później podejmuje pracę w resorcie. W roku dziewięćdziesiątym czwartym żeni się z germanistką Agatą Kornhauser, córką poety, krytyka literackiego. Natychmiastowy awans w styczniu dwutysięcznego ósmego roku. 31 nagan, 18 pochwał, dwie na wniosek Jarosława Kaczyńskiego. Trzykrotnie cofnięte dyscyplinarne zwolnienie z partii, szczegółów brak. Panie Duda, co pan zrobił w sprawie reformy sądownictwa, którą PiS usiłowało przepchnąć w ’17 roku, żeby wrzucić swoich ludzi, założyć system mierny/bierny/wierny w resorcie?
Duda: Odstrzeliłem jej łeb, z mausera 7,8 mm.
Wencel: Może pan to wyjaśnić?
Duda: Kaczyński przypajacował w Sejmie i chciał przepchnąć upośledzoną ustawę. Wszedł na dach i groził, że ją zrzuci, jeśli nie spełnię jego żądań.
Rutecki: Jakich żądań?
Duda: +150 do fejmu Zbyszka Ziobry i 2200 podwyżki.
Wencel: No i co?
Duda: I wszedłem na komin elektrociepłowni i strzeliłem ustawie w łeb. Co tu jeszcze wyjaśniać?
Wencel: W internecie dali panu za to mema.
Duda: Komuś się spodobało, że jednym strzałem, 220 metrów od Sejmu uwaliłem ustawę, to mnie zmemowali i zaczęli zapraszać na AMA.
Rutecki: Czy znał pan wcześniej kapitana Kaczyńskiego?
Duda: Studiowaliśmy razem prawo. Jarek… Kapitan Kaczyński był moim… kolegą moim był.
#pasta