Wpis z mikrobloga

Tekst na czasie dotyczący #swiezaki, znaleziony na facebooku ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Moda na te pieprzone maskotki Świeżaki już mnie dosłownie przeraża. To, czego byłam świadkiem w sklepie, przerosło moje najgorsze wizje. Myślałam, że widziałam już wszystko, ale jednak się pomyliłam. Byłam w Biedronce na osiedlu, bo mam do niej najbliżej, ale odkąd wyszła ta promocja z debilnymi pluszakami, to staram się unikać tego sklepu, bo dzieją się tam dantejskie sceny. Wtedy, głupia, poszłam i pożałowałam.

Nie dość, że w sklepie tłumy, a głupie baby stoją z kalkulatorami i liczą, ile wyjdzie im naklejek, to jeszcze wszystko porozwalane, połowa towarów na podłodze, bo ktoś kopał w czymś jak świnia. Nie da się na to patrzeć, te wszystkie Karyny wlokące swoje dzieci na zakupy, dzieci oglądają te maskotki i wyją na cały sklep, a matki liczą naklejki i wyrywają sobie pluszaki z rąk, jak któregoś zabraknie. Jedna baba rozwaliła system całkowicie i o tym wam opowiem.

Stałam już przy kasie, a przede mną ona - gruba Karyna z brwiami od szklanki, w wózku dziecko, a drugie trzyma za rękę. Oczywiście stanie w kolejce trwa wieczność, bo liczą te naklejki, kłócą się z kasjerką, dramat, ja chcę po prostu zrobić pieprzone zakupy. No i słuchajcie - wyliczyła, że z naklejek i jakichś tam produktów starczy jej na dwie maskotki, które wzięła ze sobą do kasy. Kasjerka policzyła i tłumaczy jej, że jedną może wziąć i za nią dopłacić, ale drugiej nie może kupić za gotówkę, bo to jakaś inna seria, a tych nie można kupić, trzeba na nie tylko nazbierać naklejki. Karyna aż się zapowietrzyła, dzieci oczywiście w głośny płacz, a ona dalej negocjuje z kasjerką, że może kupi za gotówkę i po problemie. Pani jej grzecznie tłumaczy, że tak nie może robić i ten czosnek, czy co ona tam wzięła, jest tylko za naklejki i niech przyjdzie następnym razem, jak je uzbiera.

I zaczęło się piekło. Karyna rozdarła mordę, że już wykupione, a to ostatni, że to niesprawiedliwe, że ona ma takie same prawo kupić ten czosnek, jak wcześniej jakiegoś tam kalafiora. Podziwiam kasjerkę, że dalej cierpliwie jej wyjaśniała, ale Karyna postanowiła podziałać po swojemu. Wyszarpała kasjerce tę maskotkę i zaczęła upychać sobie do torby, więc kasjerka wstała i wezwała ochronę.

Ochroniarz, starszy dziadek, kazał jej wyjąć i oddać pluszaka, a ona zaczęła walić #!$%@?, że ten sklep jest nienormalny, że ona chce maskotkę dla córki, "NO POWIEDZ, WIKI, POWIEDZ PANU, ŻE CHCESZ" - dziecko w wózku wyje i potakuje, synek obok też cicho płacze. Rozumiecie? Zaczęła wykorzystywać dzieci, wyciągnęła córkę z wózka, córka wyje na cały sklep, Karyna drze mordę, żeby dać jej natychmiast, że zrobiła dużo zakupów i "im się to i tak opłaca", scena jak z horroru, ktoś to zaczął nagrywać.

Obsługa kazała jej wyjść, bo zawołają policję - ale to nie koniec. Przede mną stał jeszcze jakiś młody chłopak, wziął od kasjerki tę maskotkę i mówi, że on akurat będzie miał tyle naklejek za zakupy, które zrobi, że mu na tę maskotkę starczy, więc WEŹMIE DLA PSA. Powiedział chyba, żeby wkurzyć tę babę, ale to bez znaczenia - ona dosłownie UPADŁA NA PODŁOGĘ i zaczęła bić pięściami, że w żadnym sklepie już nie ma tego czosnku, a ona MUSI go mieć. Dzieci ryczały, a ona waliła w podłogę i odgrażała się wszystkim wokół. Ochroniarz wyrzucił ją ze sklepu i wyobraźcie sobie, że stała pod drzwiami i chciała osaczyć tego chłopaka, który wyszedł z maskotką. Widziałam tylko, jak on wychodzi, biegnie do śmietnika obok i udaje, że coś wrzuca, a ta Karyna zostawiła wózek z córką i synka i pobiegła grzebać w tym koszu.

Chłopak, uciekając, pokazał jej faka, kiedy ona wyciągnęła rękę z kosza i zorientowała się, że nic tam nie wywalił.

Nie widziałam nigdy bardziej chorej sceny, wstyd mi za ten plebs, który bije się o to jak o najcenniejszą rzecz świata. To TYLKO maskotki...

chyba #pasta #heheszki
  • 3