Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć, Mirabelki i Mirki

Od jakichś ośmiu miesięcy jestem w związku z różowym. Wszystko dobrze nam się układa, ale ostatnio zacząłem się zastanawiać, czy na pewno dobrze ją traktuję i potrzebuję chyba kilku obiektywnych słów od Was, Mirasy.

Za dwa lata wbije mi 30 lvl, jeśli to ma jakieś znaczenie w tej historii. Obecnie - przejściowo - jesteśmy w związku na odległość. Niewielką, bo 70 km. Częściej przyjeżdża do mnie różowa - tłucze się tymi pociągami (jest jeszcze studentką) albo czasem prosi kogoś z domu, żeby podwiózł ją do połowy drogi i wtedy ją odbieram. Stara się, widzę, że jej zależy. Daje mi różne prezenty i generalnie zawsze przyjeżdża z czymś - czy to czekoladki, czy jakieś ciasto zrobione własnoręcznie, czy alkohol, czasem coś praktycznego do domu i tak dalej.
Zacząłem się ostatnio zastanawiać, czy ja nie daję ciała. Ona pewnie nic nie powie, bo wie, że jak czasem przyjeżdżam do niej, to benzyna i w ogóle. Raz mi tylko powiedziała po czasie, jak trochę niefajnie się zachowałem - miała imieniny, a ja zapomniałem. Po południu wysłała mi zdjęcie tortu. Napisałem jej, że wszystkiego najlepszego i zadzwonię wieczorem. Trochę się naczekała, bo siedziałem do późna w pracy (zwykle późno przychodzę, bo mogę. Zresztą, dużo pracuję zdalnie w domu. Jestem programistą, jeśli to ma jakieś znaczenie), a później poszedłem na siłownię. Napisałem do niej po 23, czy mogę zadzwonić. Nie odpisała tego dnia. Przyznała później, że było jej przykro i myslała, że może przyjadę. Pamiętam, że coś w niej pękło i powiedziała, że lubi kwiaty i generalnie chciałaby je czasem dostawać, i widzieć, że mi na niej zależy. Popłakała się przy tym, widziałem, że nie była to dla niej łatwa rozmowa. Spotkaliśmy się w weekend. Szliśmy na imieniny moich rodziców. Przyjechała z super kwiatami dla mojej mamy, o tacie też pamiętała. A ja jej dałem różę. To był jakiś czwarty miesiąc naszego związku. I pierwszy jakikolwiek prezent ode mnie.

Ostatnio u niej byłem (tymczasowo mieszka z rodzicami) i naszła mnie taka refleksja, że nigdy z niczym nie przyjechałem. Nawet kwiatka jej mamie nie dałem. Kiedy latem wpadłem po egzaminach różowej do jej studenckiego miasta, po tym, jak nie widzieliśmy się ze trzy tygodnie, bo nie mogła do mnie przyjechać przez sesję, też nic ze sobą nie miałem.

Różowa nie jest jakaś roszczeniowa, raczej normalna, poczciwa dziewczyna, której tak długo szukałem.
Jakieś rady?

#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #niebieskiepaski

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: dope
Dodatek wspierany przez: mZakupy.com
  • 96
Ona pewnie nic nie powie, bo wie, że jak czasem przyjeżdżam do niej, to benzyna i w ogóle.


@AnonimoweMirkoWyznania: a ona to na bilety pkp nie wydaje?
Zwlaszcza, ze skoro jest studentka, to dla niej czeste wyjazdy to wiekszy ubytek w przychodach niz dla Ciebie, juz pracujacego programity, wyjazd raz na jakis czas.

Zreszta tu nie chodzi o kwetie materialne - bo ciasto domowego wypieku dowodzi, ze robila cos specjalnie z
@AnonimoweMirkoWyznania: Serio? Programista 15k a wypominasz tutaj że wydajesz benzynę gdy do niej jedziesz? I jeszcze odbieranie jej w połowie drogi xD

Tu nie chodzi o to że masz dawać jakieś wyrąbiste prezenty tylko masz pokazać że Ci zależy i się angażujesz. Przestań myśleć o tym w kategorii kasy. Gdy następnym razem dziewczyna będzie miała do Ciebie przyjechać to odbierz ją z dworca, zabierz do kawiarni czy na kolację. Kwiaty kupuj