Aktywne Wpisy
ash996 0
hej, jestem dziewczyną i zainteresowałam się waszym środowiskiem przez książkę herzyk i obserwowanie tego threadu, w przeszłości miałam okazję słuchać sporo contentu od healthygamergg na temat samotności mezczyzn i wyizolowania społecznego. zdaje sobie sprawe z tego, jak powierzchowne i interesowne relacje są dzisiaj i z tego powodu się zastanawiam - co moge zrobić jako osoba chcąca jakieś zmiany w tym kierunku? szczególnie jeśli chodzi o wasze środowisko. mam dość polaryzacji kobiet i
Tratak +3
Mamy tutaj kogoś z #psychologia co da podpowiedź jak walczyć ze swoim lenistwem? Naprawdę chciałbym zmienić coś w swoim życiu, ale ta "blokada" siedzi głęboko we mnie i nie potrafię jej złamać.
Zapewne ma to związek z tym, że jak człowiek osiągnie jakiś tam poziom komfortu to zostaje zaspokojona jego zewnętrzna homeostaza (xD?) i bardziej wymagających czynności czynności się nie podejmować - niepotrzebne zużywanie energii, unikanie ryzyka
Muszę przezwyciężyć moje bariery naturalne
Zapewne ma to związek z tym, że jak człowiek osiągnie jakiś tam poziom komfortu to zostaje zaspokojona jego zewnętrzna homeostaza (xD?) i bardziej wymagających czynności czynności się nie podejmować - niepotrzebne zużywanie energii, unikanie ryzyka
Muszę przezwyciężyć moje bariery naturalne
Karenaz, przechylenie jachtu na mieliznie (plyciznie) celem prac przy kadlubie.
Poza zrzucaniem muszli, ktore narastaly na czesci podwodnej kadluba byla to rowniez okazja do uszczelnienia kadluba przy pomocy pakul i goracej smoly.
Tu troche wiecej:
Uszczelnianie pakułami spoin w drewnianym kadłubie a później zalanie spoiny smołą miało swoje tajemnice. Najpierw pakuły lub targan. Na dawnym żaglowcu robiło się je z nitek mozolnie wyciąganych ze starych, zużytych lin konopnych lub manilowych. Była to stara, tradycyjna kara w marynarce wojennej: skazany na uwięzienie marynarz musiał wysupłać funt pakuł dziennie. Było to również zajęcie dla wielu starych, niedołężnych ludzi w wytwórniach lin na lądzie. Przy uszczelnianiu pracowało zawsze dwóch ludzi (dziewiętnastowieczne stocznie nieźle płaciły za tę robotę). Jeden przykładał do spoiny tzw. uszczelniak, rodzaj szerokiego dłuta, a drugi w odpowiednim momencie uderzał w nie ciężkim, dębowym młotem, zwanym ubijakiem i wbijał pakuły w szew. Cała praca miała swój rytm, nic więc dziwnego że śpiewano przy niej odpowiednie szanty.
Przy okazji ciekawostka językowa. "Between the devil and blue, deep sea" w słownikach angielsko-polskich tłumaczy się jako "między młotem a kowadłem", chociaż jest to zbyt mocne określenie. Zwrot ten określa raczej sytuację niezręczną i niewygodną. Devil w marynarskim slangu to pierwsza spoina poszycia, idąca od kilu, albo spoina między okrężnicą i skrajną klepką poszycia burtowego. I jedna, i druga sprawiały wiele trudności przy uszczelnianiu. Ludzie pracowali w karkołomnych pozycjach, albo przegięci przez jufersy i tarlepy na burcie, albo zawieszeni tuż nad wodą w czasie karenażu (głębokie przechylenie na jedną burtę statku na płytkiej wodzie w celu oczyszczenia lub naprawy kadłuba). Być może stąd wzięła się też nazwa devil - diabelski szew, diablo trudny do uszczelnienia.
Z dawnych prac szkutniczych pochodzi jeszcze jeden zwrot w marynarskim slangu sprzed lat: "to pay the devil and no pitch hot". To jest dopiero "między młotem a kowadłem" - zalać diabelski szew, a tu ani kropli gorącej smoły!