Wpis z mikrobloga

Wiecie jak to jest stracić przyjaciela, z którym trzymaliście się przez prawie całe życie, a dokładnie to od przedszkola?
Nigdy nie sądziłem, że czegoś takiego doświadczę, wiedziałem, że znajomi zawsze wyparują, ale co do niego to sądziłem, że będzie już zawsze.. Naprawdę nie spodziewałem się tego co mi zrobił.
Ale jak to wszystko się stało? Otóż zaczęło wszystko się psuć, kiedy "znalazł" sobie dziewczynę i nowych kumpli. Znalazł ją dzięki mnie, dzięki mnie z zaczął z nią rozmawiać - zapoznałem ich razem na ognisku, które organizowałem, po ognisku spała nawet u mnie...
Jak jeden z drugim nie wiedzieli co sobie odpisywać to pytali mnie, a ja pomagałem byle żeby podtrzymali rozmowę, wiedziałem co ona lubi, co on lubi i tak jakoś szło, później zaczęli już sobie sami radzić - troszkę jak dzieci, co nie? Ale cóż, nigdy nie odmawiałem pomocy.. Zawsze interesowało mnie jak im idzie, jak było na spotkaniach, czy już są razem itd., zawsze wypytywałem "przyjaciela" o te rzeczy, cieszyłem się ich szczęściem, zawsze chciałem dla niego jak najlepiej... Jego dziewczyna zawsze pytała mnie co mu kupić na gwiazdkę, urodziny. A po dłuższym czasie nawet pytała o seks, doradzała się bo sama nie wiedziała co robić, czy dać, czy też nie, nie wiedziała jak to jest, czy boli - oczywiście obydwoje nie wiedzą o tym, że to ja byłem ich "pośrednikiem", że pomagałem, pisałem co ma robić jeden i drugi.
W między czasie zdążył poznać nowych kolegów w liceum, wiecie - taka elita, wielkie #!$%@? koksy, co to nie oni i w ogóle. Zmienił się strasznie przez wszystkich, kompletnie nie miał dla mnie czasu - tak, tylko dla mnie, bo przecież z nowymi kumplami potrafił spędzić czas, tak samo z dziewczyną. Przecież każdy potrafiłby znaleźć ten jeden, #!$%@? dzień w tygodniu dla starego przyjaciela, tak? Jak już udało się wyciągnąć go na libację do mnie to tylko siedział wpatrzony w telefon.
Później już nawet przestał mi odpisywać w ten sam dzień, choć na innych miał czas. Ostatnio dowiedziałem się nawet, że jak zdał prawko to zrobił imprezę, na którą rzekomo zaprosił najbliższych znajomych - nawet nic o tym nie wiedziałem... A wiecie kto jechał odebrać mu prawko? Oczywiście ja.. Postanowiłem zrobić małą próbę, przestałem do niego się odzywać, pisać, miałem nadzieję, że przypomni sobie o mnie i da znak życia, zapyta jak u mnie leci, czy jeszcze żyję.. Zero odzewu.
Zacząłem rozmyślać nad tą przyjaźnią, dotarło do mnie, że przez wszystkie lata to ja do niego pierwszy się odzywałem, dzwoniłem, to ciągle ja coś organizowałem, pytałem czy wyjdzie, pytałem o zdrowie, interesowałem się jego życiem, problemami, to ja zawsze stałem za nim murem. Mój numer wybierał tylko wtedy kiedy miałem naprawić mu telefon, komputer, zrobić sieć i monitoring. Wiecie jak to #!$%@? cholernie boli? Nie mam za wielu przyjaciół bo ciężko jest u mnie z zaufaniem.. Został mi jeden - mam nadzieję, że on nie okaże się takim samym #!$%@? i nie opuści mnie...

#zalesie #gorzkiezale #gownowpis #przyjaciele
  • 18