Wpis z mikrobloga

Taka rozkmina mnie naszła. Święta zawsze polegały u mnie na tym, że matka #!$%@? przy garach od 3 odni i jest #!$%@?, ja jako dziecko chyba tylko przeszkadzam, ona sie #!$%@?, drze ryja na ojca, ze jej nie pomaga i sama jest ze wszystkim, on drze ryja, bo wymyslil sobie cos tam na poczekaniu jakąś kontrę, ja idę grać w komputer, bo wole się nie mieszać w ten bałagan xd Święta #!$%@?. Opłatek z krzywą miną i zarcie w ciszy xD no bywa.
  • 35
@Nidor: @Namarin: ale zdajecie sobie sprawę, że próba pomocy skończy się dwa razy większą awanturą? Każdy w takiej karuzeli #!$%@? ma swoje siodełko, w tym wypadku matka tworzy sobie sama nadmiar pracy, żeby móc potem powrzeszczeć na wszystkich że jej nie pomagają i że musi sama tyrać, jakby ktoś spróbował jej pomóc, cały misterny plan szlag by trafił.
@Palcem Oczywiście, że można poprosić o pomoc, ale czy to jest konieczne? Skoro razem spędzamy Wigilię, to razem powinniśmy ja przygotowywać... No wydaje mi się, że powyżej 16 roku życia już jest się na tyle dojrzałym, że można ugotować, czy pokroić warzywa? Kurde, u mnie w rodzinie jest jakoś inaczej, nikt nie krzyczy, wszyscy robią to, co mama wskaże. I jest nawet czas na ciasto i kawę!
@tomtom666: @Dizel_AHTUNG: Ale ja to rozumiem, naprawdę. Tym bardziej, że u mnie święta zawsze wyglądały tak samo. Matka brała na siebie ile mogła i potem krzyk, że nikt nie pomaga, pomimo, że sama od rana sprzątałam i coś tam gotowałam, właściwie nikt w domu na dupie nie siedział ale krzyk i tak był, bo tak, dla zasady. Ale jak czytam ten wysyp wpisów, w których OP sam się przyznaje, że