Wpis z mikrobloga

Jakiś czas temu czytałam, że padła decyzja, żeby iść po Mackiewicza (nie wiem, czy aktualne - na razie ciągle sprowadzają Revol, a czas leci). Czytałam o odmrożeniach, ślepocie, odmie płucnej. To był stan o którym zaraportowała Revol. Minęło sporo czasu, na pewno jest gorzej, nawet jeśli jeszcze (ledwie) żyje. Chcę spojrzeć z innej strony. Pytanie.

Hipotetycznie, jak duża jest szansa, że ma jakiekolwiek szanse na powrót do zdrowia (zakładając ratunek)? Z amputowanymi kończynami i innymi obrażeniami. Czy to nie byłaby wegetacja, a nie życie?

I tu pojawia się moje drugie pytanie.

Czy aktem łaski nie byłoby zostawienie go na miejscu? Jeśli właśnie umiera, to nawet tego nie czuje, jest otępiały/nieprzytomny. Umiera w górach, do których tak bardzo go ciągnęło, które go "opętały" i były jego narkotykiem (nawiązuję do wpisów, które się tutaj pojawiły).

Ekipa ratunkowa i tak dokonała niemożliwego. Uratowali jedno życie. Nie muszą niczego udowadniać (a czytając wpisy zastanawiałam się, czy jeśli się wycofają po uratowaniu Revol nie pojawi się nagonka "bo mogli próbować i zginąć próbując!!! hurr durr!").

Piszę o tym, bo - tak stojąc z boku - sama chyba wolałabym w takiej sytuacji nie być uratowana. Nie wiem czy słusznie.

#nangaparbat #watpliwosci
  • 11
@Mashe: W sumie nie ma już co dywagować, pięć minut temu pojawił się komunikat, zgodnie z którym nie będzie ewakuacji Mackiewicza:

Ewakuacja Mackiewicza jest niemożliwa - informuje Ludovic Giambiasi. - To decyzja zespołu ratunkowego. Urubko i Bielecki zejdą na dół z Ravol.