Wpis z mikrobloga

Nie wiem czy było, ale taki ciekawy komentarz znalazłem pod jednym z filmów na yt #nangaparbat

Dla tych, którzy uważają, że można było zrobić dla ratunku Tomasza Mackiewicza więcej - obejrzyjcie sobie nagranie z wyprawy na Mount Everest pt. ,,Everest ostatni etap in the death zone", 10 osobowa ekipa mijała umierającego z wyziębienia himalaistę, nie mogli zrobić nic żeby mu pomóc, podkręcili mu tlen i go zostawili. Chwilę później jeden z nich nie mógł dalej iść i doskonale widać jak obciążyło to i spowolniło cały zespół mimo, że był świadomy, mógł balansować ciałem i miał władne ręce. Jak na dłoni widać jaką katorgę przechodzili ludzie pomagając mu, przez odmrożenia potracili palce, stopy, wszystko zostało udokumentowane i doskonale pokazuje jaki dramat rozgrywa się na takich wysokościach. Oskarżanie kogoś, że nie zawrócił schodząc czy nie wszedł nawet 100 a nie 1000 metrów wyżej to skrajny idiotyzm, ludzie balansują tam na granicy życia i własnej wytrzymałości, zamykają oczy by chwilę odpocząć i już ich nie otwierają. Oni mają tego świadomość, idąc w górę w death-zone jest cała masa zamarzniętych himalaistów, niektórzy stali się drogowskazami, punktami odniesienia, to jest straszne ale oni mają tego świadomość. W tych górach leżą SETKI zamarzniętych wspinaczy, śmiertelność na nanga parbat wynosi 21%, gorzej jest tylko na K2 i Annapurna I. Bielecki i Urubko pokonali ten odcinek tak szybko bo przygotowani byli na wejście na lekko, zaatakowali puki było okienko pogodowe, gdy dotarli do Eli wiało 80km/h, to jest wiatr huraganowy. Bardzo prawdopodobne, że gdyby weszli z ciężkim ekwipunkiem i zajęło by im to kilka godzin dłużej, to by jej nigdy nie znaleźli, bo w takiej zamieci widoczność sięga 50 CENTYMETRÓW i nie ma żadnej komunikacji, nikt nie usłyszy krzyku, nawet nie wiesz kiedy zacząć krzyczeć. Mieli by w tych warunkach ładować się 1000 metrów w górę, 16 godzin? Jeśli dotarli by to byli by skrajnie wyczerpani a stan Tomasza był znany, miał ślepotę śnieżną, chorobę wysokościową - jest na obecną chwilę warzywem - w takich warunkach nie jest to stan przejściowy, trzeba zejść niżej bo w innym wypadku będzie tylko gorzej.Trzeba było by go wziąć na plecy lub nosze i schodzić, to szaleństwo, nikt nie dałby rady, a zejście zajęło by ponad dobę, to jest awykonalne, zwyczajnie zabili by się gdyby chcieli go sprowadzić, zrobili co mogli.
  • 10
@mioDuus: Ten koleś o którym piszesz do David Sharp i jego śmierć wywołała bardzo dużą burzę, bo wiele osób uważało, że dało się go uratować bez problemu - https://en.wikipedia.org/wiki/David_Sharp_(mountaineer) . W tym samym filmie co piszesz jest też przykład jak facet nie może dalej iść bo nie miał nóg, a kikuty mu zaczęły tak krwawić, że nie mógł się poruszać. To go jeden Sherpa z bardzo dużej wysokości (będzie coś koło