Wpis z mikrobloga

Mirki, taka sytuacja. Jakiś czas temu pacze, a na moim tarasie siedzi jakiś obcy kotałke. Siedzi i brudzi mój taras krwią, bo kark ma dość ostro poharatany. Sam nie za bardzo co mam z nim zrobić, bo po pierwsze nie mam nic w czym kota można by przewieźć, po drugie średnio uśmiechało mi się tego kota łapać, no i w dodatku wieczór był, więc byłem już po 2 piwie, więc nawet jakbym chciał wydać swoją kasę na weta, to i tak bym go nie zawiózł. No wiec chwila w google i znalazłem Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (TOZ) w mojej okolicy. Dzwonie na nr kontaktowy i przedstawiam sytuacje. Na co pan bardzo miły, że dojazdem do zwierząt zajmuje się ktoś inny i mam dzwonić pod numer X. Pod numerem X już trochę mniej miły pan na pytanie "czy to on zajmuje się dojazdem do rannych zwierząt?" odpowiedział "w teorii tak, ale słucham o co chodzi?", po czym po wysłuchaniu mojego problem z kotem krwawiącym na mój taras powiedział, że nie ma go w okolicy do poniedziałku (był to chyba piątek, ale głowy nie dam, bo było to parę dni temu). W sumie po skończonej rozmowie gdy obmyślałem co jeszcze z tym kotem mogę zrobić, sam zainteresowany zdążył się już ulotnić.
Ostatnio czasem jeszcze wieczorem przyjdzie i sypnę mu zawsze trochę jedzenia, wygląda całkiem żwawo, ale ten kark ciągle wygląda raczej średnio (pic real).
No i pytanko, czy idzie coś z takim kotem zrobić? Czy muszę na własną rękę kołować klatkę i łapać go i wieźć do weta?

#koty #pytanie #toz
wodzik - Mirki, taka sytuacja. Jakiś czas temu pacze, a na moim tarasie siedzi jakiś ...

źródło: comment_nWa5YuL2fUPSwtsbYed36F63KEt8XWEz.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
@wodzik: Dokładnie, napisz do fundacji, to dostaniesz rady co z kotem zrobić i może ktoś go ogarnie. Możesz też napisać do TOZu maila, a jak nie podziała, to leć na FB. Jak ktoś dostaje pieniądze za swoją pracę, to winien ją wykonywać.
  • Odpowiedz