Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mam problem z żoną, a raczej to ona ze mną, przynajmniej zwala wszystko na mnie więc to pewnie moja wina...

Chodzi o moją pracę.

Pracuje normalnie w wymiarze 8 godzin, lecz przez pozostałe 16 jestem w stanie gotowości.
Czyli jeśli coś się wydarzy, to muszę jechać na miejsce zdarzenia i nie ma zmiłuj.

Zanim podjąłem decyzje o swojej przyszłości, wiedziałem jak ta praca będzie wyglądać.
To było moim marzeniem i wiele czasu poświęciłęm, żeby znaleźć się w tym miejscu w którym jestem.

No ale o co chodzi z moją żoną?

Nie raz pewnie oglądaliście filmy kryminalne, katastroficzne czy jakieś inny z pewnym motywem.
Chodzi mi o to, że często w takich filmach, główny bohater musi ratować świat, kilkadziesiąt milionów ludzi bo jakiś terrorysta po podkładał bomby w całych stanach czy nadchodzi jakiś kataklizm. No i pracuje taki główny bohater kilka dni pod rząd, żeby uratować ten świat, ale pojawia się żona.

Żona, która ma to w dupie #!$%@?. Ma w dupie życie milionów ludzi czy coś, dla niej najważniejsze jest to, żeby główny bohater pojawił się na szkolnym przedstawieniu swojej córki, bo ta będzie #!$%@?ć solówkę na puzonie dla 40 innych rodziców. Nie ważne, że za godzinę rozdupi planetę, ojciec ma być i #!$%@?, a jak nie to rozwód i płacze, że chłop się nienadaje na ojca, męża i w ogóle jest tym najgorszy.

To tyle z kinematografii.

Moje żona po ślubie dokładnie tak się zaczęła zachowywać. Na szczęście jeszcze nie mamy dzieci.

Dobrze wiedziała czym się zajmuje, dobrze wiedziala, że jak dostanę telefon o 1 w nocy to muszę jechać na miejsce zdarzenia i koniec. Przed ślubem byliśmy razem prawie 6 lat i jej to nie przeszkadzało, teraz ma wielkie problemy.

Niedawno teść miał 60 urodziny. Cała impreza dla rodziny zaplanowana.
No, ale złośc rzeczy "martwych" dała o sobie znać i musiałem jechać na miejsce zdarzenia.

I co? Jak zwykle foch, płacz, wrzaski że ją zawiodłem, taki ważny dzień, a ja się wymiguje pracą(teścia lubie, on to potrafił zrozumieć) i to ja jestem ten najgorszy.

Ogólnie gadka o mojej pracy trwa od ślubu. Bo ona myślała, że PO ŚLUBIE TO SIĘ ZMIENI.

Kolejnym problemem jest to, że raz na jakiś czas, kiedy jest jakaś ciężka sprawa to i 3 dni spędzone w biurze nie są niczym dziwnym. Takie uroki tej pracy(ja to akceptuje)
Dla nie to wielki problem, że kto to widział 3 dni w pracy siedzieć, a co jak będzie dziecko to nie będzie ojca 3 dni widziało? I tak dalej.

Kolejną rzeczą, która mnie niesamowicie irytuje jest to, że próbuje wymusić na mnie zmiane pracy i wielce zdziwiona i oburzona, kiedy jej mówię, że to nie wchodzi w grę.
Przecież nie zrezygnuje z pracy, do której dążyłem przez 3/4 swojego życia, która była moim marzeniem. Ilość wysiłku, ogromn nauki, lata zdobywanego doświadczenia i mam ot tak z tego zrezygnować, żeby być częściej w domu.

Powiem wam jeszcze, że w ciągu miesiąca taki wezwania trafiają się kilka razy. Są miesiące, że musze jechać po godzinach tylko raz czy dwa. Ostatni raz w pracy na ponad 24h zostałem w listopadzie.

Niestety, rozmowy nie pomagają, za każdym razem jest coraz gorzej. Mimo, że małżeństwem jesteśmy pół roku to ja już powoli mam tego dość. Nie rozumie tego jej rozumowania, przecież wiedziała jak wygląda moje życie, wiedziała na jakich zasadach pracuje, wiedziała że ta praca to nie tylko praca, ale moje marzenie, którego spełnienie uważam za mój najwięekszy życiowy sukces, a mimo to sądzi że ja to wszystko rzucę w #!$%@? dla niej.

Mam jej za złe, że nie powiedziała mi o tym wszystkim wcześniej, bo szczerze wam mówię, przed ślubem nic nie wskazywało na to, że tak się to potoczy. A wystarczyło porozmawiać, to może oszczędzili byśmy sobie tego wszystkiego.

Najgorsze jest to, że żadna rozmowa nie przynosi efektów, wszystko zawsze kończy się albo kłotnią czy coś, albo fochem i tekstem "dobra wiem, praca jest ważniejsza ode mnie" i płacz.

Życie to nie kuźwa film romantyczny, gdzie w imie miłości ludzie są w stanie zrezygnować z marzeń i wszystkiego. Coraz częściej łapie się na myślach, że te małżeństwo to chyba był błąd ..

#zwiazki #rozowepaski #pracbaza

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 75
@AnonimoweMirkoWyznania: Dlaczego ona myślała, że to po ślubie się zmieni? Zastanów się czy kiedyś nie dałeś jej nadziei, że nie zawsze ta praca tak będzie wyglądała, że pomyślisz o tym, by zorganizować to tak, żeby spędzać więcej czasu w domu. Mogłeś np. powiedzieć jej to raz, dla świętego spokoju, zaznaczając, że może coś się zmieni, a ona trzymała cię za słowo, dla niej była to obietnica,

@AnonimoweMirkoWyznania próbuje na ciebie wpłynąć, na zmianę twoich decyzji, czy to szantażem czy innymi rzeczami, przed ślubem nie próbowała bo może nie chciała konfrontacji, a teraz pewniej się poczuła i uznała że może stawiać żądania w stosunku do ciebie
@AnonimoweMirkoWyznania: @erysipelothrix: @konsome_panchi: Ja obstawiam prokuraturę. Tam są tygodniowe dyżury - jak dostajesz telefon (niezależnie od pory dnia czy dnia tygodnia) to jedziesz i nie ma, że boli. Przebieg prowadzenia sprawy ma limity czasowe. Tak było i będzie i nie jest to zależne od widzimisię prokuratora.

Co do żony - rozmowa, jak nie wychodzi to może rozmowa z teściami albo terapia małżeńska - może ktoś z zewnątrz by jej
@erysipelothrix: Przecież ma normalne życie i rodzine, OP zapewnia jej godne warunki, nie ma go raptem kilka dni w miesiącu i płacz. Jak dla mnie jego żona wymusza problem, bo się nudzi. W małżeństwie/związku powinno się wspierać drugą osobę w tym co robi, przecież autor wątku poświecił na to kawał życia i należy mu się wsparcie.
Wiem cos o tym, bo sama mam chłopaka, który również musi wyjść do pracy w
@Lazurka wiesz, każdy inaczej na takie sytuacje rwafuje. Ja tam po prostu nie zdecydowałabym się na związek i ślub z taką osobą, bo wiem, że nie tak moim zdaniem powinna wyglądać rodzina i po prostu zatruwałabym tym siebie i tę drugą osobę.
@erysipelothrix: Jeżeli są ze sobą 6 lat to wcześnie się połapała (przed prokuraturą jest też asesura). Tutaj albo któraś ze stron ustąpi albo się rozstaną. Takie życie to ciężki kawałek chleba, później nie będzie lepiej aż do przejścia w stan spoczynku. Strasznie trudna do wybrnięcia sytuacja, a nie wiemy - tak jak mówisz - co druga strona sobie myślała, dlaczego mogła mieć inny obraz rzeczywistości.
może ona po prostu chciałaby mieć normalne życie i rodzinę. Mam wrażenie, że miłością Twojego życia to jest ta Twoja praca, a nie żona.


@erysipelothrix: no tak, jak OP nie zostawi tego co kocha robić, bo tak sobie nagle wywróżyła z fusów jego żona, to znaczy że ona go nie obchodzi, dobra logika, mi wydawało się jednak że jest jej mężem a nie niewolnikiem, więc byłby frajerem gdyby zmieniał swoje życie