Wpis z mikrobloga

@neilran: Pisze o konkretnym, zdiagnozowanym przypadku....
Pozwolę sobie przytoczyć swoją wypowiedź, dla rozjaśnienia. Akceptacji nie oczekuję.
(...) Chodzi o samą jakość przeżywania. Krótko mówiąc: lepiej żeby była, niż aby jej nie było. I bynajmniej nie chodzi mi o zdolność do czynienia dobrych uczynków. Na rzecz patrzę szerzej. Twardo stoję na stanowisku, że pojęcie życia jest przereklamowane i nieprezyzyjne, a lokowanie w nim wartości zwyczajnie nie przemyślane. Czym byłoby życie bez choćby
@biliard: nie wiemy czy życie jest konieczne do istnienia świadomości, bo nie znamy natury tej drugiej.
Obserwacje aktywności mózgu nie świadczą o tym, to luźne interpretacje, przypominające interpretowanie kosmosu przez starożytnych, poprzez wpatrywanie się w gwieździste niebo.

Poza tym śpiącemu nie dzieje się krzywda i tego bym się trzymał.
@biliard: nie mówiłem o relacji, tylko o interpretowaniu aktywności elektrycznej(?) mózgu pod kontem świadomości.

Nawet jeśli Bóg nie istnieje, to człowiek nie ma prawa stawać na Jego miejscu, niestety mamy takie trendy, że człowiek czuje się do tego upoważniony. To się na nas okrutnie zemści. Stąd obrazek fuhrera.
bóg chciał żeby umarł, człowiek z nim walczył bo sztucznie przedłużał mu życie, a teraz są jeszcze pretensje że inni ludzie zabraniali ciągnąć to dalej we Włoszech ))¯_(ツ)_/¯

trochę heheszki, trochę bait, ale może warto spojrzeć z tej strony @Duze_piwo @neilran