Wpis z mikrobloga

Będąc znaną i lubianą osobą w kręgach koneserów barów mlecznych, postanowiłem dziś wyjść naprzeciw moim przyzwyczajeniom i wybrałem się do Bistro w Podgórzu. Już bijące po oczach napisy napisy "eko", "vege", "srege" nie napawały mnie optymizmem, ale jako osoba lubiąca nowe przygody, postanowiłem nie skreślać tego lokalu już na starcie i ochoczo chwyciłem za klamkę.

Osrany po pachy patrząc na ludzi z piękną cerą i marchewką między zębami lekko się zmieszałem, bo #!$%@? wie jak wśród ludzi sukcesu i zbalansowanej diety jelitowo-odbytniczej się zachować, jednak przyjemny, lekki zapach drewna uniósł mnie w stronę bistro.

No i podbijam do baru, gdzie wita mnie przemiły, uśmiechnięty Pan o kojącej barwie głosu z nienagannie uprasowana koszulą i wyregulowanymi brwiami. Takich ludzi nie ma, na pewno #!$%@? żonę po pijaku w wolnym czasie - tak pomyślałem. Jednak moje podejrzenia odrzuciłem na bok i poprosiłem o kartę, lekko drżącym, lecz donośnym głosem.

Usiadłem więc na taborecie lekko mieżwiąc swoją brodę w celu ukrycia faktu, że pieczołowicie szukam najtańszego dania xD Jest #!$%@?, mam was, pierogi z jakimś gównem za jedyne dwadzieścia trzy złote, no ja #!$%@? xD w mleczaku mam po sześć i to z barszczem, #!$%@?ć. Biere.

Uśmiechnięta Pani kelnerka podchodzi i pyta czy może przyjąć zamówienie - jej szczery uśmiech wywołał u mnie dreszcze, w mleczaku Pani zawsze drze #!$%@? na cały lokal i wiem, że moje pierożki są gotowe. xD Dobra dzikusie, uspokój się. Poproszę pierożki - odparłem poddenerwowany czując wzrok tego #!$%@? co #!$%@? żonę na moich plecach.

Dobra zaraz będzie pyszne w #!$%@? zdrowe danie, po którym będę szczęśliwy jak rodziny z reklam kredytów hipotecznych.

Nagle czuję w powietrzu zapach dzieciństwa, kiedy z okazji trzymiesięcznego odwyku alkoholowego, tato zrobił dla mamy taboret, taki z brązowymi czterema nogami, ach...

Dzyń - słychać odgłos z kuchni. No! zaraz będą te małe #!$%@? w moim żołądeczku.

Nim się nie obejrzałem dostałem porcję, #!$%@? porcję, porcyjkę pierożków co jebią taboretem. No nic w #!$%@? głodny i tyle hajsu, dobra jem. No ja #!$%@?ę, to smakuje serio jak taboret, a dorzucili jako posypkę chyba żwirku dla kotów, bo tylko czułem jak mi plomby idą jedna po drugiej.

No nie, ze łzami w oczach #!$%@?łem lepe temu psycholowi co #!$%@? żonę, kelnerkę złapałem za włosy i grożąc śmiercią wrzuciłem ją do kuchni, aż drzwi z framugi #!$%@?ło, nagle patrzę a tam wielki magazyn taboretów, a na środku kucharz, który kroi taborety na malutkie kawałeczki i zwija w ciasto na pierogi. A z drugiej strony na najwyższym taborecie siedzi ta pani co mi pierogi w mleczaku sprzedawała. Ja w szoku podbijam do Pani i pytam. Dlaczego Pani tu jest i skąd tyle taboretów, Pani Basia powiedziała, że tu po godzinach dorabia, a taborety okazały się hitem w ameryce wśród wegan i chcą powoli wprowadzać to w Polsce, na razie pod innymi nazwami, ale jak ludzie się przyzwyczają do tego zapachu i smaku, to ona stanie się największym potentatem taboretów w całym małopolskim i będzie mogła kupować Uran od Czeczenów.

Wyszedłem cały rozdygotany

#pasta
Pobierz
źródło: comment_xjSdWl0OomHZpCyNBWHXYj9bAJpWxoky.jpg
  • 2