Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Czołem, Mirki ( ͡° ͜ʖ ͡°) Chcę pomarudzić chwilę na temat pewnego zjawiska, które nasiliło się chyba wraz zapoczątkowaną kilkanaście lat temu modą na studiowanie. Chodzi mi o cały ten hype na duże miasta, połączony nierzadko z niewytłumaczalną wręcz wrogością do pozostałych miejscowości i pogardą dla ich mieszkańców. Nie ulega wątpliwości, że większość ambitnych jednostek, które za cel stawiają sobie choćby zdobycie solidnego wykształcenia, musi zaliczyć w swoim życiu przynajmniej epizod w którymś z dużych ośrodków akademickich. W tym nie ma absolutnie nic dziwnego, ale to, jak jak zaczyna #!$%@?ć niektórym osobom zachłyśniętym większymi miastami, jest czymś po prostu niepojętym xD Dodam, że zauważam to jako osoba, która od urodzenia (28 lvl here) z krótką przerwą mieszka we #wroclaw.

Nie mam tu konta, ale w miarę regularnie przeglądam gorące i to, o czym piszę, daje się zaobserwować nawet na mirko. Ostatnio jakieś dwie różowe (swoją drogą przyjezdne z mniejszych miejscowości) publicznie darły tu łacha ze swoich własnych matek, które rzekomo nie potrafiły się zachować w którymś z dużych miastach po przyjeździe w odwiedziny do owych różowych i narobiły im siary co niemiara. Innym razem, gdy ktoś napisał, że po studiach w Poznaniu wraca do swojego rodzinnego miasta (bodajże do Elbląga), zaraz zaczęły się komentarze w stylu "no to se wybrałeś hehe metropolię". Ostatnio ktoś przebrany za nosacza wrzucił zdjęcie z juwenaliów w Olsztynie, a w komentarzach od razu rozpoczęła się debata, czy Olsztyn to Polska B, C czy #!$%@?-wie-jaka-jeszcze xD

Zawsze, gdy coś takiego widzę, odnoszę wrażenie, że: albo 1) największym życiowym osiągnięciem autora jest wyprowadzka ze swojej wsi/miasteczka do któregoś z dużych miast i definiowanie własnej wartości przez pryzmat miejsca zamieszkania, albo 2) największym miastem, jakie kiedykolwiek autor widział na własne oczy, jest Warszawa. To poczucie wyższości co niektórych z racji samego miejsca zamieszkania wydaje mi się tym bardziej absurdalne, gdy spojrzy się, jak faktycznie przebiega w Polsce cały ten proces metropolizacji.

Prawda jest taka, że nadużyciem jest już samo mówienie o istnieniu jakichkolwiek "wielkich ośrodków" w Polsce. Nawet w przypadku miast, które mają największą populację w skali kraju, trudno mówić o jakimkolwiek wielkomiejskim charakterze, choć usilnie próbuje się im go nadawać. Najbardziej jaskrawym przykładem na tym polu jest dla mnie #gdansk*, w którym studiowałem przez 2 semestry w ramach wymiany.


Wydaje mi się, że to #niepopularnaopinia, tym bardziej, że niedawno Gdańsk uznany został za turystyczną wizytówkę Polski, ale totalnie nie jestem w stanie zrozumieć zachwytów nad tym miastem czy - ściślej mówiąc - zlepkiem wsi z niewielkim miasteczkiem w środku. Główne miasto? Długi Targ, Długie Pobrzeże i Mariacka robią wrażenie, ale wystarczy się oddalić stamtąd o jakiś kilometr i zaczynają się #!$%@? ogródeczki działkowe otoczone zardzewiałą siatką, widoki rodem z Polski Z i dziurawe chodniki. Podwórka za kamienicami? Dramat. Stadion? Super, ale kilkaset metrów dalej znowu RODOS, na terenie których żule beztrosko delektują się smakiem niskobudżetowego piwa. Ergo Arena? To samo. W Stogach czy w Nowym Porcie obrazy, jakich próżno szukać na najbardziej zapomnianych wsiach wyśmiewanego Podkarpacia. Kolejny hit Gdańska to wieś Oliwa, która została anektowana w dwudziestoleciu międzywojennym, a obecnie na siłę próbuje się z niej robić biznesowe centrum Polski Północnej xD W tym celu wśród kolejnych ogródków działkowych, domków jednorodzinnych i zwykłych pustkowi stawia się właśnie przeszklony 180-metrowy wieżowiec. #!$%@? tam, że jak było zadupie, tak jest dalej, ale American Dream is coming true xD Oczywiście w niższym budynku przyległym do budowanego wysokościowca mieści się już Starbucks, w którym brylują m. in. studenci nieodległego wydziału prawa. Jeszcze większym żartem są położone na głębokich peryferiach wioski (z formalnego punktu widzenia administracyjne części miasta) takie jak choćby odznaczające się specyficznymi zapachami Szadółki, do których dojeżdżają 3 linie autobusowe kursujące z częstotliwością 1/30 minut. Wielkomiejskiego klimatu tym wioskom dodawać mają chyba te pretensjonalne, "modne" nazwy lokali mieszczących się w parterach bloków mieszkalnych, typu "Gunwo i sernik z rodzynkami". Odjąć od takiego Gdańska Wyspę Sobieszewską, która z miastem nie ma praktycznie nic wspólnego, odjąć Lasy Oliwskie (6000 ha)... I gdzie niby ta metropolia?

Podobnie sytuacja wygląda we wszystkich innych większych miastach w Polsce. I to jest jeszcze pół biedy. Ale jak w takich warunkach można kreować się na światowca, który wstydzi się za własną matkę zdziwioną tym, że buda z kebabem w Warszawie jest otwarta w niedzielę po 18? xD Też mi, #!$%@?, wyznacznik wielkomiejskości ( ͡° ͜ʖ ͡°). Jednemu kolesiowi, który studiował ze mną na roku, wydawało się chyba, że o faktycznej przynależności do danego miasta świadczy to, gdzie się spędza święta i któregoś razu na Wielkanoc specjalnie został sam na swojej stancji we Wrocławiu, żeby zamanifestować, jak mocno wrósł w to miasto xD. A gdy kogokolwiek ze znajomych spoza Wrocławia zapytać, co takiego robią w czasie wolnym tutaj, czego nie robiliby, będąc u siebie, odpowiedź zazwyczaj brzmi: "no w sumie nic". Ale nie przeszkadza im to wrzucać na insta zdjęć z Psiego Pola z tagiem bigcitylife xDDDDD Jeśli co niektórych tak mocno ciągnie do "big city life", to w pierwszej kolejności polecam #emigracja ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#gownowpis #przemyslenia #polska #polskiemiasta #patologiazmiasta #oswiadczeniezdupy

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: NowyJa
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 95
@MuchomorCzerwony: Nie, mam na myśli wszystkich. Jeśli w mieście jest jedno liceum i jedno technikum to siłą rzeczy będziesz znał albo chociaż kojarzył te ~200 osób ze swojej grupy wiekowej, tak samo twoi rodzice znający ludzi ze swojej grupy wiekowej. Mając dostęp do swoich i rodziców znajomych jesteś w stanie załatwić w małym mieście praktycznie wszystko - od znalezienia dobrego mechanika, przez umówienie się na ekspresową wizytę u dentysty po jakieś
zostaw, nie mieszkasz w dziurze 20k ludu to nie czules tej kurqa ulgi, ze wreszcie na ulicy idac do biedru nie napotykasz po drodze wszystkich znajomych swoich starych, ze mozna sie nie lampic na kasdego z byka tylko patrzec przed siebie xD

@grucha_88: #!$%@?, tak to nawet na wsi nie mam. A małe społeczności mają swój urok, jak się nie jest burakiem.
@AnonimoweMirkoWyznania: pierwsze słyszę, a z gorącymi jestem na bieżąco. Mieszkam w miasteczku <25 tys, uwielbiam to, a na ostatnim festynie nie spotkałam ani jednej osoby, z ktora moglabym sie przywitac.

Wydaje mi sie, ze przesadzasz, bazując na swoich kompleksach małomiasteczkowych. Myślę, ze jest dużo ludzi jak ja, zyjacych z zadowoleniem w miastach poza stolicą, poznaniem, trojmiastem, wroclawiem i krakowem.
Chodzi mi o cały ten hype na duże miasta, połączony nierzadko z niewytłumaczalną wręcz wrogością do pozostałych miejscowości i pogardą dla ich mieszkańców.


@AnonimoweMirkoWyznania: what? Przecież to Warszawa jest najbardziej hejtowanym miejscem w Polsce przez wszystkich od zawsze.
Żyj sobie gdzie chcesz i lej ciepłym moczem na idiotów, którzy próbują wmówić ci gdzie jest fajnie, a gdzie nie.
@laptop_marki_samsung Ale mi chodziło o kwestie urbanistyczne, ciągłość zabudowy itp a nie społeczne. W Łodzi, Warszawie, Wrocławiu mamy duże centra, dużo zwartej zabudowy kamienic (czy fabryk w Łodzi) i dopiero dalej w miarę płynnie przechodzi to w osiedla.

W Gdańsku jakoś tego nie czuje. Centrum jest niewielkie, zaraz za nim mamy już pola jakieś w ogóle. Jedynie we Wrzeszczu czuje się jak w sporym mieście tak naprawdę ;p Pewnie też charakter liniowy
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie bronię tamtych ludzi, ale widać, że nigdy nie mieszkałeś w małym mieście xD Jak dla mnie to najgorsza możliwa opcja do mieszkania w Polsce. Małe miasta są niedofinansowane, rządzone przez jeszcze większych Januszy niż w dużych ośrodkach miejskich, młodzi ludzie stamtąd masowo uciekają, przez co społeczeństwo mocno dziadzieje i brakuje tego motoru do rozwoju, zmian i inicjatywy.

Miasteczko posiada wiele wad miasta (potrafi być zakorkowane, samochody blisko okien, blokowiska
@AnonimoweMirkoWyznania: wolę klimat mniejszych miast, ale też prawda jest taka, że średnio 1-2 razy w tygodniu jem na mieście, raz na 2 tygodnie jakiś koncert, teatr, kino, escape room, większe spotkanie ze znajomymi itp. Choć nie jest to jakaś wielkomiejskość, to po prostu oferta rozrywki jest większa. Druga rzecz to zarobki - mieszkam w Gdańsku, ale wielokrotnie rozważałem Warszawę, bo za to samo stanowisko mógłbym dostać tam spokojnie 50% wyższe wynagrodzenie
@AnonimoweMirkoWyznania: zależy od osobnika. Jestem wychowany w podwarszawskiej mieścinie i coz... drogo tu, korki jak #!$%@?, ciasno i nic tu nie ma. Lubie to miasto z sentymentu i mieszkam yu cały czas. Ale mieszkalem kilka lat w Warszawie. Mnogość opcji, bogata oferta, klimat, ludzie. Uwielbiam Warszawe i to nie z powodu malomiejskich kompleksów.
@MuchomorCzerwony: o patrz, mam podobnie xD znajomi, sąsiad i tyle xd rodzinka nie nabija sie że nie znasz? Ja co święta mam bekę xD


@AnonimoweMirkoWyznania: anonimowość. Serio nie znam 98% wsi, a ludzie mnie kojarzą- lekko creepy szczególnie jak zrobisz/przydarzy sie coś glupiego.
Mieszkać po studiach we Wro, sobie nie wyobrażam. Jakaś miejscowość, czy to rodzinna czy nie, połączona pociągiem lub S8 to max.
@AnonimoweMirkoWyznania:
Co do Gdańska i jego "małomiasteczkowości"
To miasto było swego czasu jednym z większych w Europie i największe, i najbogatsze w Polsce.
To że jest tyle zieleni to uważam za plus nawet te komunistyczne RODy.
Co do Oliwy to nie była żadna wieś tylko kurort a w swoich dawnych granicach granicach miała by około 120 tys mieszkańców. chcesz tego czy nie, Oliwa jest największym ośrodkiem naukowym i biznesowym w północnej
@AnonimoweMirkoWyznania: Ludzie po prostu chcą się ze swoich włości wyrwać, zobaczyć coś innego, poznać. Z jednej strony się nie ma co dziwić młodym, sam wybierając uczelnię, patrzyłem takie miasta jak Poznań, Wrocław czy Gdańsk, (Warszawa, tfu). Na studia koniec końców się nie wybrałem, lecz po tych paru latach od tej decyzji, śmiało mogę stwierdzić, że na swoich śmieciach (20-25k ludzi) jest ok, ale o wiele większa swoboda, oraz możliwości działania są
@AnonimoweMirkoWyznania: Szczerze? Nie jesteś NIC LEPSZY od tych co wyśmiewają małe miasteczka, mniejsze miasta - 'oo patrzcie a tam sobie piją na działkach, tam jest blokowisko (no #!$%@? w mieście dziwne nie?), ooo a tam se kawe piją studenci prawa, idzcie do domu na kawe przecież macie a nie do kawiarni xDDD. Ja #!$%@?, jesteś jak burak z jeszcze większego miasta który śmieje się z innych. Jesteś zazdrosny, bo coś Cię