Wpis z mikrobloga

Kochajmy NFZ. Na początku tego roku miałem operacje przegrody nosowej na oddziale otolaryngologii w Puszczykowie.
Wszystko super, pełna profeska, 2/10. Przyjęli nas w 3 osoby na pusty oddział. Podejście do pacjenta zarówno lekarzy jak i pielęgniarek od samego początku świetne tzn. won mi stąd. Operowali nas dzień po przyjęciu i tutaj w sumie zaczyna się cyrk. Jakieś badania coś ten, gdzie tam. Znieczuleni byliśmy tak że ja byłem zupełnie naćpany, jeden facet prawie w ogóle a kolejnemu się poszczęściło i był akurat ;). Po operacji na noc zapomnieli dać nam środki przeciwbólowe, upomnieliśmy się to usłyszeliśmy że dostaliśmy, ostatecznie udało się wybłagać. Kontrola lekarza trwała 10 sekund po czym machnął ręką że jest okej. Nie rozpisując się za bardzo do wypisu już żadnych rewelacji nie było. Po tygodniu kolejna kontrola, kolejne 10 sekund, kolejne machnięcie dłonią. Po miesiącu poprawy nie czułem więc poszedłem do laryngologa prywatnie i okazało się że tak okej to nie jest, zrost w nosie, przerost małżowiny i górna część przegrody nadal krzywa.
Dwa tygodnie temu zgłosiłem się do szpitala z kolejnym skierowaniem, oddział już jest zamknięty w innych szpitalach do końca roku nie ma nawet szans na kwalifikacje.
Dzisiaj jestem dzień po kolejnym zabiegu, robionym prywatnie, mam nadzieję że w końcu będę w stanie odetchnąć nosem jak człowiek.
TL:DR - nie róbcie żadnych zabiegów/operacji na NFZ jeśli jest inny wybór bo to rak.
#nfz #operacje