Wpis z mikrobloga

#pasta #pastypolskichczanow

Ciężko było mi wykoncypować pierwsze zdanie dla tej opowieści, ale od biedy uznajmy, że ten gimbo-#!$%@? wypełnia tę lukę. Moja przygoda z Janusem to tylko i wyłącznie licbaza - ani przedtem, ani później nie miałem z nim żadnego kontaktu. Idąc do licbazy nie znałem zupełnie nikogo, jako dumny piwniczanin. Traf chciał, że dogadałem się z jednym kucem i dwoma sebami. Osobnym akapitem był Janus xD Od początku wiadomo było, że koleś jest conajmniej dziwny - w momencie przedstawiania się wykrztusił z siebie tylko "Cześć. Jestem Patryk" głosem tak niskim i zamulonym, że co niektórzy obejrzeli się za siebie. Koleś miał dość śniadą cerę (potem jedną z jego licznych ksyw było "Don Wasyl"), czarne włosy i przeraźliwie suchoklatesową budowę ciała. Dorzućmy do tego wyłupiaste oczy z przerażeniem w tle, mlecznego wąsa i pokraczny chód. Początkowe podejrzenia o jego #!$%@? przerodziły się w pewność, kiedy zaczął przebijać świadków jehowy w swoim natręctwie poszukiwania znajomych. Łaził za nami wszędzie, nie odzywając się i nie rozumiejąc próśb o #!$%@?. W szerszym gronie zadebiutował wyciągnięty do odpowiedzi przez historyka (mega chłodny typ, no przekoleś) i pytany o prehistorię oznajmił na głos, że w neolicie człowiek odkrył prąd. Wiadomo jak to jest w licbazie - salwa śmiechu, rumieniec w odpowiedzi. Dobił go jeszcze polonista (stary alkoholik z napadami amnezji xD) omawiając antyczne dzieła greckie, pytając kto był kiedyś w Grecji. Kto był? Janus. Nie potrafił sam nic powiedzieć, a zmuszony do odpowiedzi na pytanie "Jak tam jest?" wykrztusił z siebie "Sucho." , co nie zostało zapomniane do końca licbazy. Cała radość polegała na tym, że ten cholerny alkoholik-polonista nie pamiętał, że już go o to pytał i Janus jakieś cztery razy w miesiącu opowiadał jak jest w Grecji xD
Dodajmy do tego, że na WFie, Janus demonstrował ostateczne #!$%@? (nigdy go za to nie obwiniałem) przez swój śmieszny chód i ogólną niesprawność. Traf chciał, że źle ulokował swoje przyjacielskie uczucia i na stałe przylgnął do dwóch kolesi. Jeden z nich dosyć inteligentny, ale ostry #!$%@? xD - jeżeli ktoś miał coś #!$%@?ć to właśnie on (Gimbo akcje typu zawinięcie wszystkich lampek choinkowych w klasie, w czasie trwania lekcji+notoryczne palenie fajek na korytarzu szkolnym xD), drugi z nich wydawał się być zwykłym piłkarzykiem, ale miał nadzwyczaj chanowe poczucie humoru. Taki wygryw, tylko z chorymi żartami. W tym momencie Janus stał się klasowym memem. Włącznie z wygrywem-śmieszkiem podrzucającym Janusowi scyzoryk i drącym się na pół klasy "Janus ma nóż! Powiedział, że zabije moją rodzinę jak nie oddam mu pieniędzy!" Na chemii urządzaliśmy sobie konkursy rzucania okrągłym, metalowym śrutem w Janusa (tak, byłem debilem), za trafienie do środka ucha było 100 punktów itp. Co najlepsze, Janus jeszcze bardziej lgnął do tych dwóch kolesi, uznając ich żarty za dobrą monetę. W międzyczasie nazbierał mnóstwo nowych ksyw. "Pakernia" (był extreme-suchoklatesem"), "Lord Kreatyna" "Don Wasyl" "Mongoł", "Janusz" "Super Sajanus", "Janus Chrystus" itp. Teraz fragment opowieści, który porusza wszystkie moje pokłady współczucia: Karyny. Karyny szybko wyczuły tak ekstremalne #!$%@? i postanowiły porobić sobie jaja. Przodowała w tym karyna, której imię brzmiało nomen omen Karina. Korzystając z chwil nieuwagi biednego Janusa przytulała się do niego i krzycząc głośno "Eh, Janus! Ale ty jesteś seksowny" i #!$%@?ąc ze śmiechem, zostawiając zrozpaczonego Pakernię na środku korytarza. Tudzież całując go w policzek w trakcie lekcji i podając mu niby swój numer, który okazał się być numerem do ośrodka dla upośledzonych. Reszta karyn też śmieszkowała z Janusa, ale nie aż w tak chamski sposób.
Zdecydowanie największym dręczycielem Janusa był wspomniany wcześniej chłodny piłkarzyk-śmieszek. Nie odstępował Kreatyny na krok, znajdując mnóstwo okazji do żartów. Jednymi z najpopularniejszych tekstów-memów były "Janus! Z czym masz kanapkę?" (zawsze kończyło się tak, że Janus był zmuszany do wymiany swojej pieniężnej bułki za #!$%@?, czerstwy chleb z twarogiem), tudzież "Ja, Janus! Jaką ty masz wielką głowę!" rzucane z ostatniej ławki, podczas lekcji co w pewnym momencie przynosiło salwę śmiechu, kiedy te słowa wdzierały się w mózg. Jednocześnie starał się socjalizować Janusa. Zabierał go czasem na inby, często go spijał - jako pierwszy dał mu wstrzyknąć sobie marihuanę xD (pomijam fakt, że "zjarany_janus.flv" krążyło po szkole jeszcze parę miesięcy. Kiedyś Janus nie chciał ćwiczyć, więc wspomniany chłodny piłkarzyk-śmieszek obiecał napisać mu usprawiedliwienie, jako jego ojciec. Jako powód podał "przeziębienie stulejki" co przyprawiło naszego wuefistę o histeryczne ryknięcie śmiechem, a Janus za podrabianie usprawiedliwień musiał #!$%@?ć, że aż nie mógł chodzić. Na dodatek zadzwonił kiedyś na stacjonarny Janusa, twierdząc, że kupił na allegro Skodę *model* (jego ojciec tym jeździł) od użytkownika *Imięjanusa69* wywołując gównoburzę xD Na dodatek numery komórkowe Janusa, jego ojca i stacjonarne były często używane ok. 1:00 w nocy, przez pijanych sebastianów. Przechodząc jednak do największego trollowania Janusa - miało miejsce w klasie maturalnej W trakcie WF-u chłodny śmieszek z kolesiem zawinęli Janusowi telefon i zamienili numery - numer jego ojca zmienili na numer śmieszka, a numer do matki na numer naszego wuefisty, po czym wysłali do niego SMS-a "Wracaj do domu jak najszybciej, stało się coś złego." Co zaowocowało tym, że przerażony Janus wybiegł ze szkoły chcąc wracać do domu. Sytuacja wyjaśniła się dopiero jak zadzwonił do matki (nie muszę dodawać, że odebrał wuefista i #!$%@?ł Janusowi w #!$%@? pompek i biegania za nękanie go xD)
Ciekawostką był też fakt, że Janus miał znajomych. Podstbuzy, w ekstremalnym wypadku wczesne gimbusy. Upokorzył go ostatecznie fakt, kiedy okazało się, że Janus ma dziewczynę xD. Umawiają się codziennie na rowery, tate go podwozi, oni jeżdżą i każde wraca do siebie. Byliśmy w II LO, a ona w 6 klasie podstawówki. Taki trochę wojtyła z tego Pakersona xD (co by nie zapomnieć, Pakerson to była bodaj najpopularniejsza ksywa) Największą pożywką dla wszystkich śmieszków, były sytuacje kiedy Janus miał przemawiać publicznie. Typu recytacja czy odpowiedź. Jedną z pieniężnych sytuacji, było omawianie "Potopu" z wspomnianym wcześniej polonistą-alkoholikiem. Zapytany o sytuację z obrazami (początek książki, gdzie Kmicic z kolesiami zrobili inbę i strzelali do obrazów) nie umiał odpowiedzieć, więc był zachęcany do odpowiedź przez polonistę. -"No...Co robili z tymi obrazami?" -"Obrażali" Tego było już za wiele nawet jak na najspokojniejszych sebastianów. Z tego co słyszałem to ten tekst ciągnie się za nim do dzisiaj