Wpis z mikrobloga

dzisiaj poranek trzeciego dnia bez alkoholu...

Ile dni/tygodni/miesięcy? trwało popołudniowe/wieczorne picie - nie wiem...
W czeluściach pamięci nie znajduję takiego dnia w którym wieczorem nie strzeliłbym chociaż jednego piwka na sen...
Częściej było to 3-4 piwka (czasem z "sokiem" w postaci nalewek smakowych), czasem dobra łycha której miała być szklaneczka a kończyło się wypiciem co najmniej połowy butelki...

Raczej nigdy w pracy tego nie planowałem - przez cały dzień nie myślałem o piciu, ale już po pracy wchodząc do sklepu po chleb - jakoś tak samo przychodziło kupienie zimnego czteropaka dębowego mocnego (i połówkę wiśniówki). Mając zimne piwko - otwierałem je od razu po wejściu do domu - ot żeby zaspokoić pragnienie - pierwsze piwo w minutę, kolejne już mogłem sączyć kilkanaście. Jak te dwa się zainstalowały to szykowałem obiad i starałem się normalnie żyć.
Teraz gdy to piszę dopiero uświadamiam sobie jak nienormalnie to wygląda - chyba sam przed sobą bałem się przyznać że to jednak dziwne zachowanie...

Dziś obudziłem się z pierwszym budzikiem i nie potrzebowałem już więcej snu.

Przytłacza mnie ilość pracy w robocie - ale głowę mam czystą i od rana jasno myślę o rzeczach które mam do zrobienia.
Przez to że wieczorem nie zrobiłem standardowego "drinka... drugiego... trzeciego mocno za mocnego..." nie opróżniłem na noc lodówki więc cieszę się bo zmiana w małogrubegomirka ma większe szanse powodzenia...
masa startowa z przed 3ech dni : 111kg
Strasznie przez ostatnie lata się zapuściłem: tyle było planów, tyle było ambicji.
Żebyście mnie źle nie zrozumieli - w robocie idzie dobrze, non stop progres, pieniądze nie są problemem - na nowe mieszkanie mnie nie stać, ale jeżdżę kilkuletnim autem. Z jednej strony nie stać mnie na luxusy, ale też nie muszę jakoś szczególnie liczyć od pierwszego do pierwszego.
Za to w ciągu kilku lat przytyłem ponad 30kg, z wysportowanego typa w dobrej kondycji stałem się otyłym chłopem w średnim wieku.
Przeszkadzało mi to dość mocno - ale zamiast jak kiedyś - położyć dzieci i wyjść na rower to wolałem usiąść przy komputerze otworzyć butelkę i poczytać głupoty.

Na weekend zaplanowane od kilku miesięcy spotkanie ze znajomymi - jedno z tych spotkań na których wódka leje się szerokim strumieniem - jest kupa śmiechu - kupa zabawy i strasznie się boję że będzie "kupa" z moich postanowień...

Dziwnym uczuciem jest patrzeć na butelki z alko - gdy przez głowę przelatuje szybka jak błyskawica myśl - poleję sobie tylko jednego..
W sklepie też jest problem - jak tu po pracy nie kupić czteropaczka do wciągnięcia wieczorem przy komputerze...

Dziś wieczorem wyskoczę na rower żeby trochę zająć głowę czymś innym..

Sorry za zaśmiecanie mirko - ale gdzieś chciałbym z siebie zrzucić te myśli - jak coś czarnolistujcie bo raczej zbyt wiele mądrości tu nie będę pisał, ot opis walki samego z sobą...
  • 128
  • Odpowiedz
@grubymirek: ja bym chętnie poczytał dalszą część.
1) nie idź na tą impreze
2) proponowałbym Ci słuchawki na uszach (taki małe: tunelowe lub douszne) i jakieś radio - non stop.
To zagłuszy twoje głosy w głowie
3) wytrwałości
4) Ktoś Ci to napisał już - jesteś alkoholikiem - to śmiertelna choroba. - uważaj na siebie! życzę szczęścia
  • Odpowiedz
@grubymirek: dobrze że się obudziłeś, trzeźwo myśleć zaczniesz gdzieś po roku od niepicia, niestety musisz uważać na kryzysy psychiczne bo wtedy możesz się złamać, najlepiej zacznij uprawiać jakiś sport i męcz się wieczorami na rowerze- wtedy nie będziesz myślał o tym żeby chlapnąć piwko tylko styrany pójdziesz spać, powodzenia ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@grubymirek: 3 miesiące temu postanowiłem to samo. Od tamtej pory zero alkoholu, zero papierosów (odstawiłem jedno z drugim). Kupiłem sobie kreatynę, dobra książkę i tak oto po pracy ćwiczę na siłowni a wieczorami czytam dobra książkę. Lepiej się wysypiam, jedzenia nie muszę już chamsko solić a po miesiącu na siłowni zacząłem słyszeć komplementy od znajomych. Najgorszy jest pierwszy kryzys- stres w pracy lub kłótnia z babą. Jak to wytrzymasz to jesteś
  • Odpowiedz
@wygibus
@41B937B bo to jest tak, że osoby które przesadzaja z alkoholem po prostu maja za słaba psychikę, silna wole by powiedzieć samodzielnie stop albo wyznaczyć sobie granice. Dlatego się im wpaja regułę że z alkoholem musisz skończyć raz na zawsze, jesteś chory dożywotnio i musisz się z tym obnosic w swoim otoczeniu, rodzinie. Robi się z tego ideologię, styl życia i często też dorzuca do tego wiarę w boga. Też uważam
  • Odpowiedz
@wygibus Nie "walę", to są przykłady zachowania kiedy piję (o ile już). Chodzę na terapię, więc stosuję się do rad od mojej terapeutki, którymi mogę się podzielić. Rzucanie nałogu to nie dla każdego takie "hop-siup".
  • Odpowiedz
@41B937B własne, znajomych i innych ludzi z terapii na oddziale otwartym na jakim byłem kilka lat temu. Jeśli poprawisz jakość życia i twojego otoczenia to silna wola i chęć życia wystarczy żeby się ogarnąć i nie chlać co dzień.
  • Odpowiedz
@grubymirek: bardzo chciałbym abys wytrwał w tym postanowieniu ale jakoś ciężko mi w ciebie uwierzyć tym bardziej że masz spotkanie ze znajomymi w weekend gdzie na pewno #!$%@? bardzo dużo alkoholu. Mi po jednym weekendzie gdzie pije grubo i baluje do rana jest mega wstyd że tyle wypijam a tobie....?
  • Odpowiedz
@Zakakaikane: Na terapii Ci powiedzieli że wystarczy silna wola? Interesujące, to jakaś nowatorska metoda? Bo jak znam osobiście 7 terapeutów to żaden nie powiedziałby czegoś takiego, być może jestem do tyłu?
Z jednej strony twierdzisz że twa wiedza opiera się na wypowiedziach terapeutów lecz z drugiej jednak negujesz medyczną wiedzę na ten temat, więc jak to z Tobą jest? Wyciąłeś sobie kilka pasujących fragmentów i poskładałeś w swoją własną teorię? Gdzie
  • Odpowiedz
@grubymirek pierwsze przebłyski świadomości spod alkoholowych chmur są takie subtelne... zawsze wyglądają tak samo, opowiadają o tym jakim dobrym człowiekiem jestem, jak dobrze zarabiam, mam rodzine, dom, dobry samochód, a mój jedyny problem to te parę kg więcej, przecież niemożliwe bym był alkoholikiem, po prostu tylko piję za dużo, alkoholicy śpią pod mostem a ja przecież jestem odpowiedzialny.

To w jaki sposób pijesz jasno wskazuje na uzależnienie, jesteś chory, potrzebujesz pomocy a
  • Odpowiedz
@41B937B całkowicie źle mnie zrozumiałas, na terapii mi próbowali wpoić wartości którymi Ty się kierujesz i przyznam że nawet to działało na mnie i sam w to wierzyłem przez jakiś okres. I nie zrozum mnie po raz kolejny źle - nie neguje tego że całkowita odstawka alkoholu, cudowna przemiana, nawrócenie w wierze itd. jest złą metodą na zmianę życia na lepsze aczkolwiek uważam że terapeuci również przeginaja pałe wlepiajac każdemu który naduzywa
  • Odpowiedz
@Zakakaikane:

nawrócenie w wierze itd.

Jestem ateistą

.


bo np. fakt że urwał ci się kiedykolwiek film już Cię kwalifikuje na tytuł alkoholika wg terapeutów

Nieprawda, potrzeba spełnić więcej kryteriów

.


Po prostu uważam że za naduzywaniem alkoholu często stoi dużo większy problem i tu trzeba szukac

Uważam kompletnie inaczej, szukanie i kopanie w przeszłości by znaleźć przyczynę alkoholizmu jest bezcelowe, gdyż bardzo często jest to po prostu uwarunkowane genetycznie, robiłem
  • Odpowiedz
trzymam kciuki, żebyś zmienił swoje życie :) a na imprezę jedz autem, to wymówka bezdyskusyjna dla znajomych.


@hustawka: XD

chyba, że masz znajomych alkoholików (co wynika z postu opa), wtedy jest tak:
- stary, przecież możesz u mnie spać
- albo u mnie
- dawaj, ja odwiozę z tobą to auto i wrócimy moim
- co z tego, że 30 km, dawaj
- weźmiesz sobie taksówkę albo ubera
- co? stary,
  • Odpowiedz