Wpis z mikrobloga

#!$%@?, jestem tak zamknięty w sobie, że nawet boję się z kimś szczerze porozmawiać. Otóż jestem melancholikiem, co za tym idzie introwertykiem, a w dodatku osobowość unikajaca motzno. Mam 18 lat, jestem prawiczkiem, ale mi to nie przeszkadza, nie będę się jak zwierze rzucał na pierwszą lepszą laske. Nigdy tez nie miałem dziewczyny, zawsze coś wewnątrz mówiło mi, że to nie jest ta, której szukam. Nie zrozumcie mnie Źle, nie jestem brzydki, a i nawet 180 mam.
Od paru lat znam pewną dziewczynę, zrozumiałem, że to własne ona, wszystko toczy się fajnie, chodzimy do jednego liceum, oboje jesteśmy aktorami teatralnymi. Jakoś się odważyłem i zaprosiłem ją do wspólnego tańczenia poloneza na studniówce. Niby nic, a dla mnie coś. Niby (wiem powtórzenie) widać po niej, że tez coś czuje, ale chyba nie do końca. Może problem jest we mnie. Każda sytuację nadinterpretuję, co doprowadza mnie do szału. Czasami mam wrażenie, jakby chciała mi powiedzieć, żebym #!$%@?ł, a czasami wręcz przeciwnie. Kocham ją i mam dość tłumienia w sobie emocji. Pomocy co robic. Ma konto na wykopie, może nie zobaczy. Pozdrawiam ze Szczecina

  • 6
@Osobnik_unikajacy: zamiast wlasnie nadinterpretowywac (jezu mam nadzieje ze dobrze to napisalam) najmniejsze znaki po prostu zapytaj sie czy chcialaby wyjsc z toba gdzies sie przejsc/zjesc/ do kina (osobiscie tego nie lubie bo nie mozna gadac). Jesli sie zgodzi to znaczy ze tez cos do Ciebie czuje, jelsi nie to juz wieszi zeby sobie odpuscic