Wpis z mikrobloga

Byłem wczoraj na jeziorze łabędzim. Moscow Ballet z wizytą w Warszawie. Kurła jakie to było słabe.
Skakające szczuplutkie kurduple w zaciasnych kalesonach z ogromnym przyrodzeniem / jajami. Swoją drogą to oni sobie te kalesony wypychają w kroku, żeby dostojniej wyglądać, bo nie wierzę, że każdy z nich ma tak wielkiego #!$%@? i jajca. Jeden powinien mieć większego, większość średniaki i kilku małych, a tam nie: każdy jeden wypchane te kalesony miał jakby tam 1.5kg mięsa co najmniej było.
Wracając do samego przedstawienia: Muzyka była spoko i to tylko ratowało trochę to "przedstawienie". No i jeden fragment ten kultowy - gdzie kilka lasek trzyma się za rączki i na samych paluszkach skaczą w lewo i w prawo - to robiło wrażenie, ale to była 1min z ponad 2h skakania kurdupli w kalesonach. 400 zł za mnie i za różową poszło w #!$%@?.
#balet #warszawa #zalesie #moscowcityballet
  • 5
@lagrande: idź na balet, dziw się, że tak to wygląda.
to kilka rad na przyszłość, żebyś kolejnego rozczarowania nie poczuł
- nie chodź do opery, bo tam tylko głośne darcie ryja i nie można słów zrozumieć
- nie chodź do teatru, bo nie ma efektów specjalnych i szczałów, i wszystko się w kilku tych samych lokacjach dzieje
- nie chodź do drogich restauracji, bo tam nie stawiają wielkiej michy z zimniokami
@advert: ej nie rób ze mnie jaskiniowca, bo akurat teatr bardzo lubię, w operze faktycznie nie byłem i mnie nie ciągnie tam, jeśli chodzi o restauracje to trafiłaś na konesera więc znów pudło bo potrafię docenić dobrą kuchnię. A balet, cóż byłem dwa razy: pierwszy i ostatni. Nie podobało mi się i tyle
@lagrande: ja nie twierdzę, że to się musi każdemu podobać, no ale dość ignorancko to przedstawiłeś. bo balet właśnie od wieków tak wygląda, że skaczą m.in. faceci w obcisłych gaciach - to nie hiphop, żeby nosić szerokie portki.
Byłem na Jeziorze Łabędzim rok temu na Torwarze - nie zachwyciłem się, nie mój klimat, ale wiedziałem na co idę i czego się spodziewać. Więc przez te dwie godziny po prostu się zrelaksowałem,