Wpis z mikrobloga

  • 1516
Moja rodzina to roszczeniowa patologia. Siedzi u mnie ciotka z gówniakiem w wieku przedszkolnym. Żeby uciszyć dziecko dałam mu do oglądania moją książeczkę z okresu również przedszkolnego. Książka z ładną, grubą okładką, z kolorowymi obrazkami, na tamte czasy była dość droga. Dzieciak widać, że zainteresowany, przegląda obrazki. W pewnym momencie ciotka stwierdziła, że poczyta książkę w domu a teraz niech idzie do cioci na kolana. Zdziwiona mówię, że przecież nie dałam tej książki "na zawsze", ma dla mnie wartość sentymentalną bo dostałam ją od taty który nie żyje, dodatkowo jest fajna do zajęć terapeutycznych. Ciotka zrobiła jeszcze większe oczy i oburzona stwierdziła, że to tylko książka i czy przez głupi sentyment chce odebrać radość dzieciątku. Grzecznie powtórzyłam wcześniejsze argumenty. Siedziała obrażona godzinę, nawet nie pożegnała się ze mną XDDDD
#madki #patologiazewsi #niewiemjaktootagowac ##!$%@?
  • 31
@alxnr, bardzo dobsz zrobiłaś. Dzieciak z pewnością ogarnął.

Moja szwagierka też tak "wychowuje" dzieci (,)
Mam córkę, to wiem, że dzieciak potrzebuje wiedzieć gdzie jest granica i nie ma nic złego w zabronieniu czegoś, albo w upomnieniu. Dzięki temu malec uczy się życia w społeczeństwie i wie, że ktoś ma nad tym wszystkim kontrole. Ale synalek szwagierki to bóstwo. Może robić co chce. Wszelkie zwrócenie uwagi typu