Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Wpis kieruję głównie do #rozowepaski ale opinie Mirków też chętnie przeczytam.
Wczoraj miałem kolejne spotkanie z dziewczyną, z którą znam się od 8 miesięcy. Spotkaliśmy się na urodzinach wspólnego znajomego. Ona (level 23) z Lublina, ja ze Szczecina (level 25). 7 godzin drogi... Przez 5 miesięcy pisaliśmy ze sobą bardzo dużo na fb, insta, czasem telefonowaliśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim. Pasje... ona i ja trenujemy tenisa..., muzyka, polityka, życie, seks... Bywało że razy rozmowy schodziły na mocny flirt. W powietrzu wisiała chemia chociaż widzieliśmy się tylko jeden raz.
Ona jest w związku od 7 lat. To jej pierwszy facet. Często się rozchodziła i wracała do niego. Mówiła, że go kocha, jest dla niej bardzo dobry ale boi się, że nie kocha go tak mocno, jak on ją i że może z jej strony to bardziej przyzwyczajenie niż prawdziwa miłość. Uhm...
Kilka razy proponowała mi spotkanie ale odmawiałem pod pozorem odległości i przede wszystkim jej związku. Ona mówiła że przecież to tylko spotkanie, kawa. Uhm... Oczywiście chciałem ją zobaczyć, ale z drugiej strony czułbym się źle rozbijając komuś związek, a przede wszystkim bałem się, że się wkręcę, a laska ostatecznie nie skończy związku ze swoim facetem.

Facet zrobił się zazdrosny o nasz kontakt i robił jej problemy. Ona zaczęła się tym dołować. Wycofałem się i poprosiłem byśmy dali sobie dłuższy czas. Niech walczy o swój związek. Zależało mi na niej ale dałem jej to do zrozumienia, że kilometrów między nami jest sporo... Wiecie... nie powiedziałem jej wtedy tego ale... jeśli mam się wiązać (sam jestem po 5 letnim związku), to tylko mając pewność, że moja potencjalna partnerka ma zamkniętą sytuację ze swoim byłym. Mimo jej stałych wątpliwości do partnera, czułem że ma olbrzymie przywiązanie do niego. Trochę jej na przekór, sugerowałem jej żeby walczyła o swój związek. Pewnie mnie wyśmiejecie ze w takiej sytuacji namawialem ja do walki o jej faceta, ale bałem się, że moja osoba kusi ją bo jestem powiewem świeżości. Wiecie... chwilowe zauroczenie. Jak opadną motylki w brzuchu, to laska wróci do faceta, z którym była 7 lat.

Ze smutkiem zaakceptowała prośbę o przerwanie kontaktu.

Kilka tygodni później byłem w Lublinie służbowo... Pokusa była ogromna i się złamałem. Zapytałem czy chce się spotkać. Chciała. To była podróż służbowa, a ja miałem tylko godzinę...
Rozmawialiśmy o sytuacji. Czułem chemię od niej i do niej, ale z racji, że jest w związku trzymałem dystans i mówiłem, że jeśli faktycznie go kocha, to powinna z nim być i o niego walczyć. A jeśli chodzi o nas, to powiedziałem, że może za jakiś czas będziemy mogli mieć kontakt.
Po spotkaniu czuła niedosyt i zapytała między wierszami czy gdyby nie była w związku, to coś by to zmieniało w moim podejściu.

Powiedziała swojemu facetowi o tym, że doszło do spotkania między nami. Gość uznał, że miarka się przebrała i postawił jej ultimatum. Albo ja albo on, a jej kazał się określić i dał czas.
Nasz kontakt osłabł. Miałem mętlik i nie mogłem o niej zapomnieć. Stopniowo rozmowy znowu stały się częstsze. Po miesiącu od drugiego spotkania doprowadziłem do trzeciego. Znowu służbowo byłem przejazdem w Lublinie, ale spędziliśmy ze sobą cały dzień. Tym razem już nie było jedynie po przyjacielsku. Przytulenia, głaskanie, czułotski. Wszystko z małą ostrożnością, z jej i mojej strony. Razem uznaliśmy, że musi być szczera wobec swojego faceta i z nim skończyć jeżeli to nie miłość albo skończyć mój kontakt z nią. Powiedziałem, że będę mógł się przeprowadzić do Lublina i spróbować związku z nią, ale ona musi zdecydować w którą stronę chce pójść.
Kilka dni po naszym spotkaniu, ona znowu dręczona wyrzutami, przyznała mu się, że kolejny raz się widzieliśmy. On się #!$%@?ł po raz kolejny, ale nie potrafił od niej odejść i znowu dał ultimatum. Akurat skończył jej się staż i zrobiła sobie 3-tygodniowe wolne i powiedziała, że będzie mogła w spokoju przemyśleć wszystko i na 3 tygodnie urywa kontakt ze swoim facetem i ze mną - pojechała do rodziców do Radomia.

Po 3 tygodniach (to było kilka dni temu) odezwałem się do niej i okazało się, że dalej nie wybrała. Przyznała, że widziała się przez te 3 tygodnie 2 razy ze swoim facetem. #!$%@? powiedziałem, że musimy to jakoś rozwiązać. Okazało się, że na weekend będzie w Poznaniu, bo ma tam w sobotę panieński swojej kumpeli. Powiedziałem, że w takim razie przyjadę do Poznania choćby na kilka godzin. Tak więc wczoraj wybrałem się do Poznania i spotkałem się z nią na kilka godzin przed jej imprezą. Powiedziałem, że skoro ona nie może się zdecydować, to ja chcę to zakończyć. Ona powiedziała, że wie w jak #!$%@? sytuacji mnie stawia, że jestem dla niej cholernie ważny ale nie potrafi wybrać między nami, powiedziała że wie że nie może mieć wszystkiego, że obecnie póki co znowu jest ze swoim facetem i nie wie co będzie jutro i nie zdecyduje kogo wybiera i że mnie przeprasza itp. itd. Prosi bym na nią nie czekał i zrozumie jeśli mam tego dość. Ja na to, że nie mam dość, że proszę byśmy mieli kontakt, że mogę póki co czekać, a ona na to, że chciałaby by tego kontaktu nie było. Może będzie w przyszłości.

Czyli laska nie potrafi mi powiedzieć jaka jest decyzja i jednocześnie prosi byśmy nie mieli kontaktu. A jeśli los tak będzie chciał, będziemy mieli kontakt w przyszłości... Powiedziała, że nie oczekuje ode mnie, że będę na nią czekał w nieskończoność. Ja powiedziałem, że chciałbym z nią być ale nie będę robił tego na siłę, chcę zeby ona też tego chciała. Ona ciągle mówi, że nie wie czego chce, że nie potrafi wybrać. Ja #!$%@?...

Mimo tej #!$%@? sytuacji podczas spotkania, na ostatnie dwie godziny doszło do naszego przytulania, miziania, nawet całowania po szyi, twarzy. Trzykrotnie nakręcony sytuacją próbowałem ją podczas tych ostatnich chwil pocałować w usta, ale za każdym razem przekręcała głowę i mówiła "nie, proszę". Zdaję sobie sprawę, że mogłem po męsku ,,wymusić' i zdobyć ten pocałunek, ale stwierdziłem, że ona chce ale się boi pogłębienia zdrady, a ja z racji na jej związek i mętlik w jej głowie nie zrobię tego. Skończyło się na pożegnaniu, miłym i czułym, ale prosiła by nie było kontaktu...

I. Starać się dalej o nią walczyć czy odpuścić? Ja chciałbym spróbować z nią...
II. I. Powinienem ją wtedy ,,na siłę" pocałować?

#logikarozowychpaskow #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 28
@AnonimoweMirkoWyznania:
punkt pierwszy: nie rozwalaj komuś związku.
Punkt drugi; jak już zauważyła @choochoomotherfucker serio chcesz być z kimś takim?
Punkt trzeci: czasem tak jest, że się zauraczamy. Lekiem na to jest brak kontaktu i zbywanie myśli o tej osobie.

Ogólnie zawsze trzeba być w życiu trochę egoistom i dbać o własne dobro ale w tej sytuacji to prawie, jakbyś małżeństwo rozbijał. Nieważne, ile mają lat są ze sobą od 7, przetrwali
@AnonimoweMirkoWyznania: Na początku posta wydawało się, że jesteś rozsądny. Jednak wraz z postępem twojej historii widać jak ona zaraża cię swoją głupotą i twoja logika i rigcz coraz bardziej się zatraca. Po co się pakujesz w takie gówno człowieku? Nieważne co zrobisz, on dla niej zawsze będzie miłością jej życia i pakując się w to dalej wszyscy tracą - tak samo ty jak i ich związek. A wasz potencjalny związek byłby
@AnonimoweMirkoWyznania: 1. Jak chcesz ja zdobyc to rob tak jak Ci powiedziala-daj jej sepokoj, nie odzywaj sie.
Moze w to nie wierzysz, ale pomoze jej wybrac i zatesknic. Co lepsze to i Tobie pomoze bo zauroczyles sie i zmieniasz swoje poglady przez co stajesz sie mniej atrakcyjny dla niej(byles nie do zdobycia, a jestes na wyciagniecie reki). I teraz najwazniejsze-ochloniesz, a Tobie tego potrzeba. Bo moze sie okazac, ze tak naprawde
OP: @Zabojcza_Rozowa: Klaps na dziąsło od jej faceta, wiadomo, należy mi się. Ale od niej kop w dupę? Jest tak samo winna, jak ja. W dodatku o jej związku dowiedziałem się po miesiącu. Mogłem wtedy zrezygnować. Ona też, a nie zrobiła tego. W dodatku nalegała na spotkanie. Oboje jesteśmy winni.

Zadzwiająca jest logika różowych, że za takie akcje odpowiada facet, bo on zdobywa. Wina jest po obu stronach. ,,Jak suka
@AnonimoweMirkoWyznania: ja bym odpuściła na Twoim miejscu. Za bardzo to wszystko skomplikowane. Laska nie wie czego chce, w dodatku właściwie zdradzała swojego obecnego faceta. Chyba nie jest odpowiednią kandydatką na dziewczynę.
A jeśli chodzi o całowanie - mogłeś to zdobić dla samego siebie. Ale wydaje mi się, że w niej i tak by to nic nie zmieniło, a możliwe, że jeszcze bardziej by namieszało.