Wpis z mikrobloga

Siemanko sportowe świry, wegańska zmywarka lvl 24 z tej strony. Odżywiam się rozważnie i bez szkody dla zwierząt, ale i tak ostatnio zdrowie zaczęło mi szwankować. Miałam gorączkę, nieregularne miesiączki, strasznie schudłam. Gdy poszłam z tym do lekarza, ten pogrzebał trochę tu i ówdzie i doszedł do wniosku: tasiemiec! Tasiemiec nieuzbrojony!
Przypisał mi jakieś tabletki, ale i tak ich nie wzięłam. Po pierwsze, zawierały żelatynę, powstały więc na krwi i cierpieniu niewinnych zwierząt. Po drugie, normalnie można byłoby wykurzyć tasiemca przy pomocy wrotyczu i dożylnych wlewów witaminy C, no ale zabiłabym tak biedne zwierzę, które przecież myśli i czuje dokładnie tak samo jak my! Gdyby jeszcze był to tasiemiec uzbrojony, podchodziłoby to pod samoobronę. Ale to zwykły, nieuzbrojony, bezbronny tasiemiec, który tak samo jak ja stara się przeżyć na tym okrutnym i pełnym przemocy świecie.

Rozmyślając sobie na jego temat doszłam do wniosku, że to w gruncie rzeczy dobra istota. Moje domowe zwierzątko. Jedni mają kotki, inni psy, papużki czy rybki, a ja mam tasiemca. Nie mogłam go wprawdzie pogłaskać czy pomiziać za uszkiem, ale był we mnie, bliski jak dziecko. A nawet bliższy: w końcu mam za sobą dwie skrobanki, a tasiemca nigdy bym nie skrzywdziła. Brakowało mi jednak możliwości pogadania sobie czasem z moim stworzonkiem. Aż przyszedł dzień, w którym udało nam się nawiązać nić porozumienia.
Wcinałam sobie wówczas wieczorem płatki owsiane z mlekiem sojowym. Wzięłam w sklepie jakieś randomowe pudełko i dopiero teraz zauważyłam, że wszystkie płatki były w kształcie literek. Zamiast wcinać je bez ładu i składu, zaczęłam zjadać je w określonym porządku.
D... Z... I... E... Ń... D... O... B... R... Y...
JAK SIĘ CZUJESZ?
Potem dojadłam sobie tylko trochę chleba. Jakież było moje zaskoczenie, gdy nad ranem zobaczyłam w toalecie, jak świeżo wypróżniony stolec zawierał literki ułożone w słowo:
- WSPANIALE. KOCHAM CIĘ, ANONKO.
To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Zaczęłam prowadzić żywą korespondencję ze swoim tasiemcem. Wieczorem wcinałam owsiany list, a nad ranem czytałam wszystko to, co miała mi do powiedzenia Agatka – tak się nazywała moja tasiemczyca. Tak samo jak ja była feministką, uwielbiała muzykę indie, sport, wegańskie jedzenie i wspierała ruchy walczące o prawa LGBTQ. Myślałam, że mam w sobie zwierzątko, a okazało się, że stanowię dom dla swojej przyjaciółki. Czułam się taka szczęśliwa!
Pewnego dnia Agatka wyznała mi, że pragnie mieć własne dziecko. Ale nie takie zwyczajne, z innym tasiemcem; zapragnęła ludzko-tasiemczej hybrydy. Poprosiła mnie więc, abym zdobyła odrobinę męskiego nasienia.
Nie było z tym większego problemu – poszłam do randomowego klubu, podbiłam do jakiegoś przystojnego faceta i nie starałam się być szczególnie trudna. Godzinę później już oblizywałam się po namiętnym lodziku.
Powiedziałam do chłopaka:
- Z pewnością będziesz wspaniałym ojcem
On mnie tylko wyśmiał.
- Kobieto, innym razem cię nauczę, jak się dzieci robi. Ale nie ma to tamto, będziemy się zabezpieczać, hehe xD
Żebyś się nie zdziwił! Pogadaliśmy jeszcze trochę i mój samiec alfa poszedł w siną dal. Oczywiście, przed rozstaniem udało mi się obczaić jego imię, nazwisko i adres. O nie, nawet nie myśl o tym, że wymkniesz się od odpowiedzialności, tatusiu.
Jak się domyślacie, Agatka zaszła w ciążę. Wspólnie rozmawialiśmy o tym, jak da na imię swoim dzieciom, jak będzie je wychowywać, jak wspólnie ze swoim ojcem będą dbać o swoje potomstwo. Trochę się stresowała swoją nową rolą, ale dzielnie ją wspierałam.
Parę miesięcy później poczułem straszny skręt kiszek. Gdy poszłam do toalety, wydaliłam do muszli sedesowej siedem uroczych ludziotasiemciątek. Po ojcu odziedziczyły parę elementów kostnych, szczątkowe kończyny, rysy twarzy i piękne, błękitne oczy. Po matce – segmentowane ciało, giętkość, przyssawki i uproszczony układ nerwowy. Były przesłodkie. Zostałam ciocią :3
Szybko włożyłam je do odpowiedniego akwarium i poszłam złożyć wizytę ojcu. Gdy tylko mnie zobaczył, widać było, że chce powiedzieć, że miło mnie widzieć, że było-minęło i w sumie byłam tylko jednorazówką. Gdy jednak zobaczył noszone przeze mnie akwarium z uderzająco podobnymi doń dziećmi, gość po prostu zbladł i zemdlał. Pewnikiem ze szczęścia. Faceci mają za słabe nerwy na porody.

Gdy tak sobie leżał nieprzytomny, przywarłam do jego ust swymi ustami. Poczułam, jak Agatka przechodzi przez mój przełyk, aby dostać się wprost do ciała swojego nowego żywiciela. Swojego męża. Pomachała mi z jego ust końcówką segmentowanego ogona; to był pierwszy i ostatni raz jak ją widziałam. Wysypane z akwarium dzieci przywarły chciwie do ciała swojego taty, karmiąc się jego krwią. Czyż nie tak wygląda prawdziwa miłość? Z dziecięcą ufnością obejmowały go szczątkowymi kończynami i segmentowanymi ogonkami. Zostawiłem facetowi krótki liścik, w którym przedstawiłam mu całą swoją historię oraz osobę jego nowej żony. Jestem pewna, że gdy ochłonie, poczuje się do odpowiedzialności i będzie dobrym ojcem.
Żegnaj, Agatko. Będę za tobą tęsknić.

=====
#weganie #tasiemiec #zyciepiszenajlepszepasty
#pasta