Wpis z mikrobloga

Wiodę sobie mój żywot od dnia do dnia. Ale dzisiaj miałem duże pole do popisu. Do mojego baru weszło stado zakonnic - pewnie jakąś pielgrzymkę miały albo coś w tym stylu. I zamówiły… Tak, tak, dobrze wiecie co… Były bardzo spragnione i wszystkie zamówiły szejki. Ja grzecznie odpowiedziałem że na takie zamówienie trzeba poczekać (moje lędźwie przecież mają jakieś granice
572
produkcji). No ale wszystko się udało i po dwudziestu minutach zakonnice mogły się delektować każdą kroplą mojej mikstury. Chwaląc dar w postaci kojącego nektaru, odeszły dalej w swoją trudną i żmudną drogę.


kolejne części obserwuj #romek
  • 1