Wpis z mikrobloga

#zbocznienadzis

Czas imprez karnawałowych, to dobry czas aby zrobić coś szalonego!

"Key Parties"

Rodowód nazwy:
Wyobraźcie sobie...
Impreza na bogato w jakimś zamku albo willi albo na jachcie zacumowanym w San Eskobar . Nie chodzi mi o nielimitowaną wódę i tanie techno, a raczej o imprezy w stylu Bonda - garnitury, suknie wieczorowe, drogie alkohole, serwowane przez kelnerów w smokingach, kwartet smyczkowy na żywo. Zjeżdżają się tylko pary. Przy wejściu panowie wrzucają kluczyk do czegoś w rodzaju szklanej kuli-akwarium. W okolicach północy gospodarz bierze naczytanie z kluczykami, panie losują. Każdy z mężczyzn udaje się do swojego pojazdu i czeka przy nim, aż nadejdzie jego kochanka na dzisiejszą noc z kluczykami do jego pojazdu. Po czym oddalają się w wiadomym celu...

W całej zabawie chodzi o rozdzielenie par i spędzenie nocy osobno. Bez grupowych szaleństw, ale z huśtawką emocjonalną. Bo do końca partnerzy nie wiedzą z kim spędza noc jego partnerka. Jakie atrakcje zaplanował ten z którym uciekła. Emocje towarzyszące całej zabawie są nie do opisania.

W warunkach, kiedy nie jesteście Bondem, ani też królową Brytyjską, ani nawet nie macie Astona Martina i Wasi znajomi też (a dziewczyny doskonale wiedzą czym jeżdżą ich partnerzy i znajomi) oraz nie bierzecie udziału w zabawie na pięćdziesiąt par, tylko trzy lub niewiele więcej (w dwie pary za mało kombinacji do dobrej zabawy), rozwiązuje się to w inny sposób. Panowie udają się do wcześniej przygotowanych pokoi - przygotowanie polega na opisaniu ich (panie nie wiedzą kto jest gdzie). Panie mają przygotowane szoty różnych cieczy, ale w jednym kolorze. Która jaki wypije, ta trafia do odpowiednio opisanego pokoju. Mimo, że zabawa traci urok elegancji to ma kilka plusów. Po pierwsze jest szansa na usłyszenie partnera jeśli zabawa ma miejsce w domku letniskowym czy jakimś równie małym budynku/mieszkaniu. Po drugie jest opcja na małe rozwinięcie tego - ustalacie czas 15, 20, 30 minut, zaczyna coś tam grać i następne losowanie, tfu kolejka...

  • 3
@mirek_wykopowy: I tak, i nie. Zależy jaką definicję swingu traktujesz jako "swoją". Bo jeśli jest w niej zapis "w obcności partnera" (lub podobny) no to nie. Natomiast jeśli zapis ogranicza się do "za wiedzą partnera" to tak. Jak z każdą próbą przypisania konkretnej aktywności do szerszego pojęcia pojawia się miejsce do dyskusji.
Pamiętam kiedyś dość burzliwą dyskusję w jednym z pubów. Siedzieliśmy ze znajomymi z klimatu, piliśmy piwo, nic niegrzecznego i