Wpis z mikrobloga

@PrinsFrans Tak. Duży zoom, odchodzimy daleko i wtedy uzyskujemy efekt "skompresowanej" odległości przez to, że nasz ludzki aparat widzenia jest przyzwyczajony do oglądania wszystkiego na swojej naturalnej ogniskowej (bo tak, nasze oczy też są "obiektywami" i mają swoją ogniskową).

Warto zrobić eksperyment, żeby to zrozumieć: robimy zdjęcia tej samej scenie złożonej z obiektów na różnych odległościach: raz z dużym zoomem, stojąc daleko, a drugi raz podchodząc blisko i mając mały zoom. Niby
@selenita66: Dzięki za doprecyzowanie :)

A taki efekt, że mamy osobę, a tło jest mocno rozmyte osiągamy poprzez "zoom" i zmianę wartości przesłony?

W wakacje dużo bawiłem się swoim starym Canonem i byłem pod wrażeniem, jak bardzo ładne i wyraźne zdjęcia wychodzą, gdy da się zoom na max i możliwie krótki czas, żeby nie poruszyć. Aparat prehistoryczny- AS710 z 7,1 mpx. Dzięki niemu nauczyłem się pstrykać fotki w trybie nie auto,
@PrinsFrans To jest właśnie głębia ostrości. Tło jest poza jej zakresem, więc zostaje rozmyte. I tu głównym parametrem, który decyduje o długości tego ostrego zakresu nie jest czas naświetlania, tylko przysłona. A więc dziura przez którą pada w obiektywie światło. Im jest większa, tym krótsza jest głębia ostrości. A dlaczego zaobserwowałeś zjawisko, że im krótszy czas naświetlania, to tym krótsza jest głębia? Bo aparat sam decyduje o powiększeniu tej dziury i wpuszczeniu