Wpis z mikrobloga

Kazimierz Turaliński, człowiek, który od lat pisze o trudnych rzeczach, jak min. przestępczość gospodarcza (stąd moja sympatia do niego), wrzucił dziś taki oto post na swojego Facebooka. Myślę, że warto to przeczytać chociażby dlatego, aby mieć wyobrażenie o tym, w jaki sposób na wysokim szczeblu załatwia się niewygodne sprawy. ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Tuszowanie zabójstwa. Tuszowanie rozboju. Fałszowanie dowodów. Fałszywe oskarżenia o niezaistniałe przestępstwa. Przemoc wobec małego dziecka. Tuszowanie przestępstw gospodarczych. Groźby karalne i wiele innych. Drodzy Przyjaciele, sytuacje zdrowotna i życiowa zmusiły mnie jakiś czas temu do zejścia z pierwszego planu, do odpoczynku, przegrupowania. Nadszedł jednak dzień, w którym powinniście poznać powody tego wszystkiego.

1,5 roku temu zostałem oskarżony o przestępstwa, których nie popełniłem, za zarzuty odpowiadał prokurator zaprzyjaźniony od 20 lat z rodziną Wassermannów, a osobą pomawiającą mnie jest kobieta należąca do bliskiego kręgu innego z posłów powołanych do Sejmowej Komisji Śledczej ds. Amber Gold. Jednocześnie ta sama prokuratura rozpoczęła serię absolutnie bezpodstawnych śledztw przeciwko moim współpracownikom, również pracującym nad sprawą Amber Gold i nad przestępstwami osób z otoczenia politycznego prawicy. Przeciwko nam prowadzono czynności operacyjno-rozpoznawcze, w tym tzw. "operację specjalną", czyli działania zastrzeżone do zwalczania najcięższych przestępstw: terroryzmu, mafii, międzynarodowego handlu narkotykami itp. Jaką zbrodnię usiłowano udowodnić? NIELEGALNEGO SPISYWANIA DANYCH Z KRS. Danych... które w całej Unii Europejskiej są jawne, a w dodatku podejrzani posiadali licencje detektywistyczne uprawniające ich do przetwarzania danych osobowych bez zgody osób, których one dotyczą.

W tym samym czasie do mojego mieszkania usiłowała się dostać posługująca się fałszywym nazwiskiem młoda dziewczyna, początkowo starająca się u mnie o pracę, a następnie prosząca o pomoc w ucieczce przed patologiczną rodziną, w której jest katowana i zmuszana do niechcianego ślubu oraz wzbudzającego odrazę pożycia seksualnego. Otrzymała ode mnie pomoc w postaci organizacji pracy w Warszawie, mieszkania i terapii dla ofiary przemocy w rodzinie, a gdy stało się jasne, że nawet nie pozna mojego adresu, zaprosiła mnie do siebie i tam wystawiła mnie kilku przestępcom - w tym swojemu mężowi i albańczykom. Nie chcieli ukraść mojego zegarka ani innych cennych rzeczy, interesowały ich tylko nośniki danych (spontanicznie ukradli do tego tylko parę banknotów, ale to już widocznie "zawodowy" odruch). Przestępstwo się nie powiodło, zawiedli, nawet do protokołów przyznali, że faktycznie dokonali rozboju. W takim stanie rzeczy i z groźbą zarzutów zagrożonych karą do 12 lat więzienia, przebywająca wtedy na leczeniu zamkniętym w szpitalu psychiatrycznym dziewczyna zaczęła pomawiać mnie o rzekomy stalking, zmuszanie jej do spotkań i nielegalne dysponowanie jej nagim wizerunkiem. Przeczyły temu wszystkie dowody, które zostaną przeze mnie w całości opublikowane. Natomiast moich współpracowników obciążało wyłącznie zeznanie... leczącego się psychiatrycznie narkomana. Wiarygodne podstawy do oskarżenia tłumu nigdy nawet nienotowanych ludzi...

W obu sprawach prowadzono intensywne działania. Przeszukiwano mieszkania o 6 rano, kompromitowano nas w miejscach pracy, nachodzono i zastraszano tym nasze rodziny. Jakie były podstawy? Żadne. W sprawie danych osobowych czynności operacyjne potwierdziły, że do przestępstwa nie doszło, nie powiodły się prowokacje ani inne czynności procesowe - mimo tego do sądu trafił akt oskarżenia. Co więc było celem tak szerokiej operacji? Komputery i dokumenty, które mogły ujawnić źródła moich informacji w sprawie m.in. Amber Gold. Potrzebny był jakikolwiek powód by móc przeciwko nam wszystkim wykorzystać organa ścigania. Bo nie wiem czy wiecie, ale... prawda o Amber Gold nie może zostać ujawniona. Absolutnie nie może, ponieważ wtedy Sejmowa Komisja Śledcza zostałaby jeszcze bardziej skompromitowana. Pod rygorem tajemnicy prasowej osoba z otoczenia Komisji przedstawiła mi kiedyś nagrania z jej narad. Gdyby ujrzały one światło dzienne, to parę osób zakończyłoby karierę i to bynajmniej nie Donald Tusk. Nie interesowało mnie jednak bawienie się więcej w politykę, temat zarzuciłem. W kuluarach sejmowych pójść miała jednak plotka, że w pisanej przeze mnie książce pojawią się kompromitujące pewnych polityków fakty. Machina paranoi ruszyła, rolę Agenta Tomka przejęła Agentka Olka.

Weryfikacja oskarżających nas osób przyniosła szybko odpowiedzi na to, o co w tym wszystkim chodzi. Posługująca się fałszywym nazwiskiem dziewczyna, wyglądająca niewinnie niczym dziewica i nie rozstająca się z różańcem, okazała się bliską krewną wspólniczki jednego z posłów z Komisji, zarazem nosiła nazwisko identyczne jak drugi jego wspólnik, któremu kilka lat temu... doniesieniem do prokuratury zniszczyłem oszustwo na kilkadziesiąt milionów zł. Biedaczek musiał uciekać z kraju. Dalsza kontrola ujawniła, że panna-dziewica, permanentnie bezrobotna, dziewicę jedynie udaje, a ma w zwyczaju utrzymywać jednocześnie wiele relacji ze znacznie starszymi od siebie mężczyznami. Koniecznie żonatymi - tacy niezbyt chętnie zeznają... Standardowo poznaje ich w internecie, przesyła im całe swoje tematyczne galeryjki prezentujące ją nago w wyuzdanych pozach, po czym umawia się na spotkania, prosząc jedynie o "zwrot za dojzd", z oczywiście mile widzianą "górką". Zarzuty względem mnie oparto na tym, że rzekomo tylko ja miałem mieć dostęp do nagiego wizerunku tej "niewinnej" katolickiej dziewczyny, gdy tymczasem jej całe galerie od dawna krążą po grupach... Kopia takich korespondencji i zdjęć jest już od dawna w aktach sprawy, zeznania niektórych "przyjaciół" i nawet potwierdzenia przelewów bankowych - również. Jak zeznał jej mąż, o tych znajomościach wiedział i wierzył żonie w dochowanie cnoty... był przekonany o tym, że spędzając noc na wyjeździe i wracająca do domu z torbami ubrań grywała tam w scrable i rozmawiała o polityce. I dlatego jeździł za nią razem z albańskimi przestępcami, bo przecież każdy cnotliwy katolik z podkieleckich wsi tak robi i w takim otoczeniu się obraca... Prokurator wierzy.

Skąd ślepota prokuratora? Otóż, prokurator należy do zaprzyjaźnionej od 20 lat z rodziną Wassermann rodziny prokuratorskiej, która zasłynęła inwigilacją dziennikarzy, nadzorowaniem sprawy śmierci ojca Zbigniewa Ziobry czy... ale o tym później ;)

Czym poza Amber Gold podpadliśmy? Chociażby śledztwami w sprawie masowych oszustw gospodarczych - w jednej z takich spraw z branży budowlanej zarzuty za czyny o wartości setek milionów zł powinni dostać prawnicy z Trójmiasta zaprzyjaźnieni ze ś.p. Lechem Kaczyńskim i z twórcami SKOK-ów. Oczywiście nie dostali. Sprawą zabójstwa, dokonanego przez przyjaciół jednego z posłów opcji rządzącej. Ujawnieniem przemocy wobec małego dziecka w rodzinie oddanej PiS-owi i skrajnie katolickiej. Mogę tak długo wymieniać, bo było tych spraw bardzo dużo. Było się za co mścić.

Chciałem dać szansę obecnej władzy na uczciwe zakończenie tych spraw. Miesiącami nie podejmowaliśmy żadnych działań medialnych - spokojnie informowaliśmy najpierw prokuratorów o nieprawidłowościach w ich postępowaniach, grzecznie dostarczaliśmy materiał dowodowy. Znamy się na tym - wiemy, jaki dowód jest wiarygodny a jaki nie. Zajmujemy się tym zawodowo, również służąc podatnikom i Skarbowi Państwa, od przeciętnie 20 lat. Dowody prokuratury nie były nawet dowodami, a jedynie poszlakami. My przedstawialiśmy spójne, wzajemnie się uzupełniające, weryfikowalne w obiektywnych źródłach dowody potwierdzane zeznaniami obcych świadków oraz dokumentami urzędowymi. I nic, zupełnie jak w sprawie Tomasza Komendy i w śledztwie przeciwko Amber Gold. Gdy na tym etapie wyczerpaliśmy możliwości, udawaliśmy się piętro wyżej. Też bez skutku. W końcu przekazaliśmy obszerne materiały dowodowe bezpośrednio do Zbigniewa Ziobry - miał szansę wykazać się uczciwością i obiektywizmem, choć nie ukrywam, że na to już nie liczyliśmy. Odpowiedź brzmiała: zastrzeżenia to jedynie subiektywne odczucia. Ok, wszystko było jasne. Materiały trafiły również do Małgorzaty Wassermann, więc zakładam, że w najbliższych dniach pójdę w ślady Niesiołowskiego lub Kwaśniaka. Trudno, zawsze bez względu na konsekwencje mówiłem głośno prawdę i teraz nie zamierzam tego zmieniać. Ma ona oczywiście szansę wykazać się uczciwością i naprawić błędy swoich przyjaciół, może interweniować, żądać zmiany prokuratury na obiektywną i ponownej analizy materiału dowodowego... W końcu jako poseł ma ku temu potężne środki, chociażby interpelacje. Zachowując bierność potwierdzi, że sprawa jest jej znana i w pełni toleruje takie praktyki.

Drodzy Przyjaciele, od dzisiaj będą publikowane szczegółowe materiały dowodowe. Jeśli ja już nie będę w stanie tego zrobić, to zastąpią mnie inne osoby. Kopie wszystkich materiałów mają moi zaufani współpracownicy, mieszkający obecnie m.in. w Kanadzie i w Chinach, a tam na pewno władza kieleckiej prokuratury nie sięga. Wiem, że sąd w Kielcach uzna winę i moją, i moich współpracowników (nie po to w kieleckim Sądzie Okręgowym Zbigniew Ziobro zmienił prezesa, aby sprawy polityczne były tam rozstrzygane obiektywnie), choć zarzucane nam czyny albo nie są w ogóle przestępstwami, albo nawet przywołany na ich poparcie materiał dowodowy im przeczy. Dlatego w drugim procesie osądzi mnie opinia publiczna. Będą opublikowane imiona i nazwiska, podane miejsca, daty, zdjęcia, niekiedy nagrania, skany dokumentów. Każdy będzie mógł sam osądzić, kto mówi prawdę a kto kłamie. Ja mówiłem prawdę, inni niech się swoich kłamstw wstydzą, bo jest czego. Nie będzie już żadnych tajemnic ani anonimowości, za którą skryć można największe łajdactwa. Wszyscy dowiedzą się wszystkiego. I jestem pewny, że wtedy odnajdzie się jeszcze więcej pokrzywdzonych działaniami tych samych przestępców i dużo trudniej będzie kogoś nabrać na "katoliczkę-dziewicę", która prosi tylko o pomoc... A z drugiej strony tak zasłużeni "działacze" mają szansę na mandat poselski z listy PiS-u, więc kto wie, może niedługo Olę będziecie regularnie widywać w telewizji, tak jak kiedyś Agenta Tomka

Kazimierz Turaliński

#bialekolnierzyki #przestepczosc #policja #sadowehistorie #prawo #polska #ciekawostki
  • 10
@GordonL: Ponieważ pisze to jeden z najlepszych dziennikarzy śledczych w tym kraju, wykładowca na Akademii Leona Koźmińskiego i człowiek, który napisał kilkanaście książek min. na tematy przestępczości gospodarczej, dużo by jeszcze o nim pisać. Nie mam pewności na 100%, że jest to prawda, ale stawiam, że jeśli ma pokazać dowody, to je pokaże. No, chyba, że totalnie zwariował.
Ściema . Turaliński to konfabulant . Jego przydupasem jest niejaki odwrócony drobny złodziejaszek ukrywający się Anglii i oszukujący nowo przyjezdnych na zaliczki na mieszkania . Jak można. Yc tak głupim żeby wierzyć w te brednie turalinskiego nie poparte dowodami . Lektura fikcji !!